Po raz kolejny wystartowałem w Mistrzostwach Kolbuszowej w Marszach na Orientację (MnO). Dwa etapy nocne (po 4 km) + 2 etapy dzienne (po ok. 2.5 km). Razem około 25 km. Ta "dziwna" matematyka (2x 4km + 2x 2.5km = 25km) spowodowana jest tym, że odległość pomiędzy lampionami liczona jest w linii prostej, a zawodnicy przemieszczają się "zygzakiem".
Po raz kolejny udało mi się spotkać ze znajomymi. Wynik - w połowie stawki. (5 miejsce na 10 drużyn). W lesie resztki śniegu, błoto i lodowate kałuże. "Wykończyłem" stare buty biegowe.
W sobotę wieczorem poszedłem jeszcze z dzieciakami na 2 etapy miejskie - "Egipski Labitynt" (w rynku) i "InO w Ogródku" (jordanowskim). Bardzo przyjemne etapy z mikroskopijnymi "lampionami" (4cm x 4 cm) umieszczonymi np. na karuzeli, pod ławką, na drzewie lub na zabytkowej studni.
A tutaj zrzut z GPS'a pokazujący trasę, która teoretycznie miała 5 km, a w praktyce zrobiliśmy 11 km po lasach i łąkach.
Sheng2
16 maja 2013, 07:40Trenuję bieganie żeby poprawić formę a co do dziewczyny to podejrzewam że wie - to ona była tą dziewczyną :P
grubasek266
17 kwietnia 2013, 11:04Nieźle! dobrze że tą matematykę wytłumaczyłeś, bo już myślałem, że coś ze mną nie tak ;)