Ok, szmata jak się patrzy. Zanim się skończyła niedziela zjadłam: 14 szt. digestive z czekoladą (na dwa razy), 50 g chałwy pistacjowej i 2 opakowania sezamków. Chałwa jeszcze została bo było jej 400 g na poczatku, ale schowałam głęboko do szafki i nie mam prawa ruszyć do następnego weekendu.
Ściągnęłam sobie na komórkę Endomondo do biegania oraz na stronie http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=13&id=256
obczaiłam program odchudzający dla początkujących. Postaram się jutro przed śniadaniem pobiegać te inauguracyjne 10 minut. Chyba płuca wypluję, hehehe
Nie napisałam Wam jeszcze o mojej miłości do Bieszczadów, która też pomaga mi się zmotywować do odchudzania. Zeszłego lata miałam problem z wejściem na Tarnicę bez obciążenia (tzn bez dodatkowego obciążenia w postaci plecaka, który zwykle mam). Nogi nie chciały mnie nieść pod górę. Umęczyłam się koszmarnie. Trasę z Wołosatego do Ustrzyk G. przez Szeroki Wierch zrobiłam ostatkiem sił, ale opłaciło się, jak zawsze, dla takich choćby widoków:
Ananiasz1968
4 lutego 2013, 13:13"Ananiasz, jak to nie byłeś w Bieszczadach??? Musisz koniecznie nadrobić tę zaległość. Choć właściwie ja też dawno nie byłam. Trzeba się wybrać. No ciekawe, czy dałabym radę wejść na Tarnicę, tak jak niegdyś, po całej nocy w pociągu?" A no nie byłem. Tatry, Pieniny, Karkonosze itp., c a w Bieszczadach nigdy. Jakoś zawsze nie było po drodze.
ewusha
4 lutego 2013, 10:34Też jestem zdania, że powinnaś tę chałwę dożreć do końca, a potem sobie zrób taki fotomontaż i zamiast napisu chałwa wydrukuj "wielki tyłek" i wydrukuj. Noś ze sobą ku przestrodze. Ananiasz, jak to nie byłeś w Bieszczadach??? Musisz koniecznie nadrobić tę zaległość. Choć właściwie ja też dawno nie byłam. Trzeba się wybrać. No ciekawe, czy dałabym radę wejść na Tarnicę, tak jak niegdyś, po całej nocy w pociągu?
Ananiasz1968
4 lutego 2013, 09:24Gocanna, ja również przegrywam wieczorami z jedzeniem. Marna to pociecha, ale wiedz, że jesteśmy podobni. Dlatego właśnie biegam by być sprawnym i móc w razie "wpadki" w prosty i szybki sposób zbilansować żarcie. Co do planu to dla osoby, która nie biegała od razu 10' biegu to dość sporo. Nie wiem czy nie lepszy byłby przez pierwsze kilka dni marszo-bieg. Np. 2' marszu 1' bardzo wolnego truchtu i tak z 5 powtórzeń. Wg mnie plan ma zbyt gwałtowny progres intensywności w ciągu trzech pierwszych dni (10',15',20'), ale może Cię nie doceniam? Endomondo dawniej używałem. Dość niedokładny dlatego warto skalibrować na bieżni tzn. zrobić taki sam trening czasowo i km. na bieżni i porównać różnicę w km lub m. Ja na 10'000 m miałem różnicy nawet do 1 km. Z drugiej strony można olać te różnice i spokojnie biegać :-) PS Może to dziwne, ale nie byłem jeszcze w Bieszczadach.
agabubu
4 lutego 2013, 07:04Piekny widok, ja tez kocham gory i bardzo czesto jade sobie pochodzic bo wtedy czuje sie wolna. Moje tutejsze gorki bardzo przypominajá polskie Bieszczady i z tego ciágle sie nie moge nacieszyc. A Ty juz nie katuj siebie psychicznie, zezryj albo wywal te chalwe i ruszaj dupencje cobys mogla chulac spokojnie po swoich gorkach.