Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wesoła, lecz zamknięta. Refleksyjna ale twardo stąpająca po ziemi. Twarda, ale bardzo wrażliwa. To ja pełna sprzeczności i trudna do poznania, nawet dla samej siebie:-) ale jestem żyję i jest super!!!! a będzie jeszcze lepiej:-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 218782
Komentarzy: 306
Założony: 30 maja 2008
Ostatni wpis: 1 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gosiunia31

kobieta, 47 lat, Gdynia

165 cm, 59.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 marca 2016 , Komentarze (6)

Jak w temacie, cały dzisiejszy dzień jestem głodna jak wielki wilk :( Może to dlatego, że wczoraj mało zjadłam, tzn. od obiadu już ni bardzo jadłam, bo byłam u koezanki, wypiłam kawe, potem jak wróciłam do domu miałam z Małodym zjeść pomelo, ale rzuciłam  sie  w wir gotowaniu obiadu na dziś, a potem okazało sie, mże za 10 minut musze iść na jogę to już nie było sensu jeść. A dzisiaj mnie organizm karze za nieregularne jedzenie... 

jeszcze tylko 2 sajgonki na kolację i mam nadzieję, ze zakończę proceder konsumpcji na dziś (slina)

W każdym razie trzymajcie kciuki...

21 lutego 2016 , Skomentuj

Wróciłam cała i zdrowa. za bardzo nie pojeździliśmy, gdyż pogoda za bardzo nie dopisała. generalnie była odwilż, na zmianę z opadami śniegu. W piątek rano to w ogóle wszystko spłynęło, bo od czwartku padał deszcz, a dopiero wieczorem - jak na złość - zaczął sypać śnieg i przymroziło, żebyśmy na powrót w sobotę rano mieli trudne warunki do jazdy :(

Poza tym Młody dostał zapalenie uszu od alergii i we wtorek szukaliśmy laryngologa i wylądował na antybiotyku.... a Młoda dzisiaj dostała gorączkę, więc idę z nią do lekarza i - zapewne ku uciesze mojej szefowej - jutro nie wrócę jeszcze do pracy...

Ale pomimo powyższego, wyjazd można zaliczyć do udanych - zawsze to oderwanie od codzienności i obowiązków, jakiś tam reset - i bezkarne leniuchowanie. Poza tym przełamałam mój lęk przed nartami - trafiłam na super instruktora, który mi udowadniał, ze umiem jeździć całkiem dobrze (jak na ilość godzin spędzonych na nartach oczywiście;)), więc jestem o tyle do przodu.

no i temat przewodni portalu - czyli waga. jestem pod miłym wrażeniem, bo dziś rano waga pokazała mi 66,7 kg, więc jestem zadowolona. Diety oczywiście nie trzymałam, jadłam góralskie jadło, ale w rozsądnych ilościach (nie oszukujmy się 2 miesiące zdrowego odżywiania robią swoje, żołądek skurczony i się szybciej napełnia). Ale już tęskniłam za zdrową kuchnią, raz zamówiliśmy pizzę do pensjonatu (bo Młody miał siedzieć do 2 dni w domu) - to zażyczyłam sobie sałatkę. A dziś jak pojechałam na zakupy, to obkupiłam sie głównie w owoce i warzywa i na obiad jadłam pieczone bataty i kalafiora (fakt z bułka tartą - ale nic poza tym). Jutro wracam do jadłospisów Vitalii :D jak widać na wyjazdach nie trzeba sie katować ani odmawiać sobie przyjemności, byle wszystko z rozsądkiem, a nie odpokutujemy wyjazdu jakimś drastycznym skokiem wagi :)

I to tyle. mam nadzieje, że wam niedzielne popołudnie mija miło i spokojnie. 

pozdrawiam :D

12 lutego 2016 , Komentarze (1)

Jutro z samego rana wyruszamy w góry :DPotwornie się cieszę, bo muszę się zresetować i oderwać od obowiązków,a przede wszystkim od pracy. dziś się tylko spakować, zrobić manicure i pedicure oraz żarełko na drogę i położyć dzieci spać i luuuuzik ;)

waga dziś 66,6 kg, więc jakiś minimalny spadek jest. zobaczymy, co będzie po powrocie :xchyba tylko to mi zostanie - zaklejenie buzi plastrem ;-)

Życzcie mi bym wróciła cała z tych nart, bo szusowanie to nie jest moja mocna strona :p

 

11 lutego 2016 , Skomentuj

Kurczę, ta waga jakaś dziwna w tym tygodniu, jednego dnia 300 gram mniej drugiego 300 gram więcej - z niewiadomych powodów, dietę trzymam, więc nie wiem, co jest grane... Dziś był właśnie dzień zwyżki.... a jutro dzień ważenia do SD.... zobaczymy, co waga pokaże.. (dziś mi oznajmiła 67,1 więc niedobrze, a przedwczoraj 66,7...). A miało by tak pięknie ;)tydzień sumiennej diety i  ćwiczeń, łady spadek, bo w sobotę z samego rańca jedziemy w góry - więc rozumiecie: diety nie będzie :p (oby nie było za dużego przybytku wagi po tygodniowym pobycie). Jakoś tam pilnować się zamierzam, ale bez przesady. Trochę ruchu też będzie, narty (może się w końcu przełamię - muszę, bo teraz moja pięcioletnia córka zacznie jeździć to zostanę sama nieruchawa....), termy i spacery.

Oj , powiem Wam, ze przyda mi się ten odpoczynek bardzo :D

No więc, idę teraz poprasować jeszcze i ostatnie pranie powiesić,bo jutro pakowanie i się trzeba wyspać !

Milej nocki!

29 stycznia 2016 , Komentarze (3)

Wczorajsze ważenie to wynik 67,2 kg i Vitalia pokazała mi, że mam wreszcie prawidłowe BMI :DJestem więc bardzo zadowolona. Do pozbycia sie 5 kg zostało już tylko 200 gram. Już sobie przedłużyłam SD i mam ją aktywna do 19 kwietnia, więc myślę, że mój cel dam rade osiągnąć. 

Teraz idzie mi lepiej, bo od soboty biorę hormony na tarczycę, więc to na pewno też ułatwia mi sprawę. 

Ale ogólnie nie narzekam. Jedzenie smaczne, czasem zjem coś innego - ale w zamian diety, czasem pozwolę sobie na małe co nieco (np. mały cukierek Bounty (pot) ale tylko 1) - i jest super. Jeszcze żebym troszkę więcej ćwiczyła - tzn. jeszcze 1-2 treningi więcej... W poniedziałki chodzę na jogę, a w środy na aqua aerobic, teraz jeszcze biorę udział w 2 wyzwaniach: brzuszki i squady (przydadzą się na narty ;)).

Dobra, zmykam coś tam z mężem będziemy oglądać, za ścianą syn z kumplem urzędują - a jutro czeka mnie wyprawa do roboty ;( (jestem urzędasem i w weekendy nie pracuję - ale mamy akcję i prawdopodobnie po południu będę musiała się tam udać)

Miłego wieczorku!!!

11 grudnia 2015 , Skomentuj

Mały spadek na początek - 0,4 kg po 3 dniach diety to chyba nienajgorzej, grunt, że mniej a nie więcej ;) dzisiaj poszłam do pracy i chyba był to błąd, bo niestety mam lekkie pogorszenie - trochę kaszel mnie męczy, więc z ćwiczeń znowu lipa :( chyba, że spróbuję pokręcić hula hopem. 

jutro dzień spokojny, mąż jedzie z synem na turniej szachowy, a my z córą poogarniamy chałupę trochę i może powyciągam już świąteczne dekoracje - czas najwyższy !!!

Małż już wyczaił, że w przyszłą sobotę nasza leśniczówka będzie sprzedawać choinki, więc już się szykuje na zakup i w przyszły weekend będzie pewnie już stać ustrojona :D

Uwielbiam Święta Bożego narodzenia - choć w tym roku ogarnia mnie troche nostalgia, bo niestety po zeszłorocznych doświadczeniach Święta bęą nam sie niestey kojarzyć również ze śmiercią mojej Mamy.... 27.12 pierwsza rocznica jej śmierci.... zeszłoroczne wydarzenia powracają jak bumerang..... ale staram się je odsuwać od siebie i pamiętać, że tam gdzie jest teraz jest jej na pewno lepiej, bo nie cierpi....

Oj, na tym zakończę bo ten post idzie nie w tym kierunku, w którym miał..

W każdym razie miłego wieczorku i weekendu! Odpoczywajcie i się nie objadajcie!!! Pa

9 grudnia 2015 , Komentarze (3)



Kolejny raz zaczynam na diecie Vitalii, kiedyś odniosłam dzięki niej sukces, to mam nadzieję, że teraz też mi się uda, pomimo że jestem parę lat starsza i mam problemy z tarczycą, które są dodatkową przyczyną 8 kg nadbagażu.

Niestety rozłożyłam się, jestem na zwolnieniu i antybiotyku, więc nie mogę ćwiczyć, z czego nie jestem zadowolona, ale cóż nic na to nie poradzę, bo odrobina ruchu i się duszę kaszlem:-(  Ale ruszać się ruszam, od dwóch miesięcy chodzę na aqua aerobic 2 razy w tygodniu (przez chorobę ten tydzień mi niestety wyleciał), postaram się jeszcze coś doćwiczyć w domu (mam plan fitness z vitalii - był w pakiecie z dietą, więc zobaczymy, jak mi się ułoży - na jutro mam zaplanowany pierwszy trening, ale nie wiem, czy go przerobię.... zobaczymy jak ze zdrowiem będzie jutro). podjęłam też wyzwanie vitaliowe - spalić 3000 kcal - jak tak dalej pójdzie, to potem się zaćwiczę :D

No dobra, idę poprasować - jeden plus ze zwolnienia: nadrobię prasowanie, bo mam stosy :-)

30 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Jak w temacie - wchodzę dziś na wagę bez większych nadziei, bo ostatnio waga pokazywała dziwne wyniki (ostatnio nawet 70,6), a tu taka miła niespodzianka - dlatego nie warto się ważyć codziennie - parę dni niewchodzenia i proszę :Dmam nadzieję, że 7 już nie zobaczę - chyba ż w niedługim czasie na drugim miejscu ;)

Pomierzyłam się też centymetrem i w sumie pożegnałam też 14,5 centymetrów w obwodach (od pasa w dół) więc uważam, że wynik jest całkiem niezły. Mogę być zadowolona, zwłaszcza że aż tak strasznie się nie przykładam - tzn. pilnuję się, nie jem wieczorem, czasem coś słodkiego wpadnie, ale staram się chodzić spać z pustym żołądkiem, no niestety nie ćwiczę nadmiar obowiązków i brak czasu nie sprzyja temu. Ale teraz moje chłopaki wyjeżdżają na tydzień, a młoda chodzi spać o 20 więc wieczory wcześniej będę miała wolne, a dodatkowo znów jest trochę chora, więc będę w ogóle znów w domu na zwolnieniu. zobaczymy tylko ile...  Jak w tym tygodniu simę zbiorę to potem będzie mi łatwiej. Brakuje mi tylko i aż ćwiczeń i wtedy sukcesy będą na pewno większe :D

Miłego dnia Wam życzę i też zadowolenia z siebie jakie ja dzisiaj odczuwam :D pa

19 stycznia 2015 , Skomentuj

Męczący poniedziałek za mną, w pracy jakiś taki kołowrotek miałam, ciągle coś tam załatwiałam a mam wrażenie, że swoich spraw nie ruszyłam...

Weekend za to minął bardzo przyjemnie:D w sobotę byliśmy u znajomych zobaczyć ich nowy dom - uwielbiam takie wizyty :) a wczoraj byliśmy z mężem w kinie na Hobbicie, teściowa przyszła do dzieci z nimi posiedzieć. Obiadek na mieście - tzn. w galerii w której jest kino i był tam "zdrowy fast food" - jeśli tak to można nazwać ;) Zjedliśmy więc zestaw: zupa krem z marchewki (nie wiem czy to była szklanka) i trójkąt tarty szpinakowej i na spółkę sałatkę cezar. tarta była pyszna, zupa też dobra, choć jak dla mnie za mocno popieprzona i raczej nie powinna być nazwana kremem (było konsystencji dosłownie soku), więc zdrowe jedzenie rulez! ;)

Wracając jeszcze skorzystaliśmy z okazji i kupiliśmy prezenty na dzień babci i dziadka i z głowy - jeszcze dzieciaki muszą zrobić laurki.

Koniec mojej chwili relaksu, oczy mi się normalnie zamykają, pędzę do dzieciaków - jeszcze trochę obowiązków przede mną.

Miłego wieczorku!!!

17 stycznia 2015 , Komentarze (2)

Kolejne 0,2 kg spadło, mam nadzieję że zaraz pożegnam 7  z przodu. Najważniejsze, że waga powoli ale systematycznie w dół :D Wróciłam do pracy i czasu już brak. Wczoraj jeszcze byłam po pracy u fryzjera i ścięłam włosy na króciutko - a miałam takiego boba do brody i trochę przyciemniłam. W poniedziałek w pracy się zdziwią:)

Teraz paski wagi będę uaktualniać w soboty (nie mogę obiecać, że nie będę się ważyć codziennie hehe)

Miłego weekendu i pogodnego bo Pomorze po 1 dniu przerwy znowu pochmurne i płacze ;(  pa!!!