Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Tym razem uda się spiąć dupsko i zmierzyć się ze sobą raz na zawsze - czas i tak upłynie :)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1564
Komentarzy: 20
Założony: 29 marca 2016
Ostatni wpis: 5 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ineskapineska

kobieta, 34 lat,

157 cm, 71.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

5 kwietnia 2016 , Komentarze (6)

Postanowione. Dołączam do 3-miesięcznego wyzwania bikini Chodakowskiej :) Kiedyś dałam radę, dam i teraz. A oto efekty sprzed 3 (?) lat:

   

Dziś niestety wyglądam podobnie jak na pierwszym zdjęciu.. ale niebawem będzie lepiej niż na drugim :) wówczas był to efekt 2 miesięcy ćwiczeń i zdrowego odżywiania. Były to moje początki z Chodakowską. Gdzieś zaprzepaściłam swoje zaangażowanie i wylądowałam ponownie na starcie. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, znów walczę! Wiem, że nawet w miesiąc można osiągnąć naprawdę wiele, trzeba być tylko konsekwentnym w działaniach. Czas i tak upłynie, więc biorę się w garść.

Weekend nie obfitował w treningi, dużo jednak chodziłam, ale tego nie zaliczam. Zdrowe odżywianie na 5+. 

  • 04.04.2016 - marsz 6,5 km + Chodakowska - Bikini + dodatek z fb (4.)

Dziś w planach Secret + dodatek i szybki marsz z moją A. Będzie pięknie <3

PS. Namawiam mojego M. na pożyczkę 0% na rowerek treningowy, który mam nadzieję pozwoli mi rozprawić się z moją największą zmorą - udami baleronami. Niestety twierdzi, że pojeżdżę tydzień, a później będzie służyć mi jako wieszak. Chyba pozostanie mi czekać cierpliwie i samodzielnie uzbierać na nową zabawkę. Swoją drogą, i jemu by się przydała ;) 

Aktualizacja:

  • 05.04.2016 - Chodakowska - Secret (5.)
  • 06.04.2016 - marsz 6,5 km (6.)
  • 07.04.2016 - Chodakowska - Turbo wyzwanie (7.)

Jeszcze się zmuszam do ćwiczeń, ale zaraz po czuję, że było warto <3

2 kwietnia 2016 , Komentarze (1)

Ponoć jak coś się zrobi 66 razy w krótkich odstępach czasowych to wchodzi w nawyk. Spróbuję podjąć wyzwanie ;)

  • 29.03.2016 - Chodakowska - Bikini (1.)
  • 30.03.2016 - Chodakowska - Bikini (2.)
  • 01.04.2016 - Choiński - Huragan (3.)

Zestawienie tylko dla mnie, wpis publiczny jako motywacja. 

2 kwietnia 2016 , Komentarze (5)

Pierwszy raz od miesiąca mam dzień wolny, który w 1oo% mogę poświęcić sobie i tylko sobie. Po śniadaniu weszłam na v. i poczytałam kilka inspirujących wpisów. Przez długi czas żyłam w nieświadomości, że taki serwis istnieje. Poparcia szukałam w moim M., w znajomych, a kończyło się tak, że mogłam liczyć tylko na siebie. Chyba byłam zbyt słaba we wspieraniu, bo wskoczyło mi kilka nadprogramowych centymetrów ;) Tymczasem okazuje się, że wsparcie można znaleźć tutaj na każdym niemal kroku. <3 Wciągnęłam się już na maxa, mam ochotę opisać całe życie, wylać wszelką wiedzę jaką posiadam i jaką się kieruję w zdrowym odżywianiu i w walce o lepszą wersję siebie. Muszę ostudzić troszkę zapał, bo okaże się, że cały wolny dzień spędzę tutaj, a trzeba skorzystać przy takiej okazji z innych dobrodziejstw życia. Zostawiam tymczasem kilka słów i lecę pożytkować pozostałe przyjemności.

Dziś wykonałam dokładne pomiary, będę mogła tym samym monitorować postępy. Rano obudziłam się dumna sama z siebie, ponieważ dzień nr 4. zakończyłam sukcesem, pomimo tego, że M. kusił mnie wieczorem paczką oreo.. Moja słabość zaraz obok lodów. Za resztą słodkości nie przepadam, chociaż zdarza mi się skusić zupełnie bez sensu i większej przyjemności. Wolę słone przekąski, a ponad wszystko uwielbiam pizzę i popcorn. Cheat day przypada na następną sobotę/niedzielę, więc sukcesywnie ćwiczę samozaparcie i silną wolę. 

Kupilam ostatnio wit. C w postaci czystej, do analizy. Polecam poczytać trochę na ten temat, samo zdrowie. Jednocześnie namawiam do odstawienia wszystkich 'cudownych' specyfików z apteki, opierających się co najwyżej na promocji i reklamie, bo witamin w nich nie za wiele. Dziś będę badać swoje zapotrzebowanie, a za jakiś czas dam znać o efektach.

1 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Dziś myślałam, że drugi, później, że trzeci, ale okazuje się, że czwarty ;) Jak widać, czas mija nawet nie wiadomo kiedy. 

Detox w postaci oczyszczania organizmu zdrowym jedzeniem (tak po prostu) trwa w najlepsze. Nie jestem specjalistką, choć wydaje mi się, że wiem dość dużo. Co powinno się jeść, kiedy i w jaki sposób. I tego się trzymam. Zawsze moim problemem była monotonia w przygotowywaniu posiłków. Kilka dni jadłam określone dania/produkty, po czym pomysły się kończyły, a w raz z nimi zapał. Od jakiegoś czasu szukam urozmaiceń, przepisów po produktach, które akurat mam w lodówce i zawsze udaje się zrobić coś dobrego. Bardzo pomaga mi własnoręcznie zrobiona granola - wystarczy zalać ciepłym mlekiem lub wodą, dodać owoce i śniadanie gotowe. Nie muszę się zastanawiać, z czym zrobić dziś owsiankę, mieszać płatki, ziarna, orzechy itp. Wszystko jest już połączone, a manewruję tylko dodatkiem w postaci świeżych owoców :) 

Zaczęłam się też ostatnio zastanawiać, gdzie się pogubiłam, jak to możliwe, że przybyło mnie aż tyle. Odpowiedź jest prosta - WYMÓWKI. Pierwszą rzeczą w jakiej się zatraciłam, była nowa praca. Nie mogłam znaleźć metody, ponieważ była to praca na dwie 12-godzinne zmiany. Jest dalej, ale teraz obrałam prostą metodę, mianowicie - jeść zdrowo i regularnie. Wówczas zaprzątałam sobie głowę myślami typu: 'ale jak to? mam na rano, wstaje o 5, po czym następnego dnia mam nockę, wstaję o 8 czy 9, cały dzień i później całą noc na nogach. Jednego dnia 4 posiłki, drugiego wypadałoby zjeść 2x więcej, skoro 24h na nogach. Wystarczy zjeść cokolwiek, skoro i tak nic z tego nie będzie..'. Nie. Nie. I jeszcze raz nie. Teraz pracuję na 3 zmiany i obojętnie o której godzinie wstaję i jak długo jestem na nogach, jem regularnie i zdrowo. Organizm jest i tak wystarczająco rozregulowany takim trybem życia, niech chociaż ma przyzwyczajenie w postaci posiłków jedzonych co 3-4 godziny, nie ważne o której godzinie, ważne że zgodnie z moim systemem pracy. Nie chciało mi się też przygotowywać posiłków. Jadłam w pracy to, co akurat było, co miałam pod ręką. Teraz widzę, że to jest tylko chwila, bo najzdrowsze rzeczy są najprostsze w przygotowaniu. Wystarczy poświęcić kilkanaście, kilkadziesiąt minut i posiłki do pracy gotowe. Kolejną zmorą były treningi. Wracałam do nich sporadycznie, ale musiałam mieć maksymalny przypływ mocy, żeby zebrać dupsko. Albo motywację drugiej osoby. Wewnętrznie nie za wiele działało. Po pracy/przed pracą wolałam odpoczywać. Cudownie ;] Recepta na zdrowie, recepta na przyszłość.. 

I takim oto sposobem, najpierw wylądowałam tu, a później myślami w złych nawykach, przyzwyczajeniach i wymówkach. Jestem królową wymówek, jak pewnie większość tu obecnych :) koniec z tym! 

Czas podjąć walkę z samym sobą. Zmuszanie się do tego jest chyba dobrą metodą. Aż wejdzie w nawyk i stanie się przyjemnością. Tymczasem uciekam na treningos. Powodzenia dla nas wszystkich <3

29 marca 2016 , Komentarze (4)

Święta, święta i po świętach. NARESZCIE !!!!!!! ;)

W świąteczne dni mam słabość do sernika mojej mamity (który na szczęście króluje na stole 'tylko' dwa razy do roku) oraz białego chleba z prawdziwym masłem, swojską wędlinką i przepyszną ćwikłą od babci. Dodatkowo wiadomo, różne inne smakołyki, niekoniecznie lekkie i zdrowe ;) Jutro detox, a resztki tam gdzie ich miejsce - do śmietnika.

Przed świętami za namową mojej A. zrobiłam analizę na v. Pomiary itp. Wiedziałam, że nie jest kolorowo, ale nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak.. Okazało się, że wróciłam do tego wszystkiego złego, od czego niegdyś zaczynałam. Magiczna '7' z przodu, co przy moim wzroście powoduje, że jestem wielką śniegową kulą ;] Figura na szczęście nie typowa kula, ale wszędzie za dużo. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tym bardziej, że wiem, że potrafię :) Niewiele ponad rok temu było 57. Pofolgowałam. Teraz za karę będzie 53. 

Trzymajcie kciuki, od jutra ja i moje uda vel. parówy idą w ruch.