Życie powoli wraca do normy. Rano pobudka - 5:00, Syn do szkoły, Mąż do pracy, a ja mam czas do 8:45. Na siłkę na razie nie wracam, lekarz kazał mi się wstrzymać i robić raczej dywanówki. Mam wzmocnić plecy, głównie okolice krzyża bo bieżnia przy słabych mięśniach powoduje niestabilność kręgosłupa. Kto by pomyślał, że chodzenie może szkodzić. Jeszcze tylko muszę przerobić brzoskwinie z ogródka bo Synek uwielbia dżem (choć trudno to nazwać dżemem -rzadkie jest, nie daję zagęszczaczy, ale on to łyżką wcina). Nie słodzę go więc i ja będę go jeść. Potem jeszcze buraczki. I po lecie. Zostaną długie wieczory i ciemne poranki.
marcia10
27 września 2013, 21:23ojojoj sporo tych brzoskwiń!!!
JAG6910
19 września 2013, 09:14o jaaaaa, ale dużo dżemiku.....:))))
AGAO30
19 września 2013, 08:58o to masz co robić