Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Samodzielność?


Wagowo:
Dziś równe 83,0 – wynik w trzy tygodnie: minus pięć kilogramów.
To widać, słychać i czuć :)


Ruchowo:
Dziś znowu spełniałam marzenie, dla którego zmieniłam pracę: pojechałam sobie do pracy rowerem, uliczką pod lasem. Poranek chłodny acz słoneczny, lasek pachnie, ptaszki ćwierkają, a ja czuję że po ostatniej wycieczce kondycja mi się poprawia – prawda że fajnie?


Jedzeniowo:
Od paru dni „nieświadomie” i „niechcący” zawyżam założoną normę 1000 kcal. Ponieważ podobno nie ma przypadkowych przypadków, zakładam że mój organizm ma potrzebę większego szamania i… przyglądam się temu z boku. Nie obwiniam się, nie zaniżam jedzenia na siłę ani nie próbuję na siłę spalać tego co zjadłam.


Psychologicznie:
Wszystkie drogi, wszystkie znaki na niebie i Ziemi, wszystko prowadzi mnie do jednego wniosku: jestem już w punkcie, w którym muszę wreszcie przestać pytać innych o zdanie i opinie i sama zacząć decydować jak chcę żyć. Sama muszę sobie odpowiadać na pytanie co czuję i dlaczego. Sama muszę wiedzieć czego ja sama naprawdę chcę i co będzie dla mnie najlepsze. Całe życie robiłam to czego chcieli inni. Wciąż w głowie grają mi głosy „to powinnaś”, „tego nie wolno”, „tamto jest za drogie”, „jeśli złamiesz nasze normy, skrytykujemy cię, odrzucimy i zawali się cały twój świat”. Teraz próbuję odkrywać czego ja chcę, co mi jest potrzebne, co wypływa ze mnie. Próbuję dawać sobie prawo żeby czuć to co czuję, nawet jeśli to są takie „brzydkie” emocje jak gniew czy zazdrość. Strasznie to trudne, bo wewnętrzny krytyk ciągle próbuje naprowadzać mnie na wyznaczone przez społeczeństwo i rodzinę ścieżki, a mojego wewnętrznego ogra zamknąć w szafie i zakneblować mu pyszczek. Mam być miłą i grzeczną dziewczynką, słuchającą innych i basta. Mam siedzieć w swojej ciasnej ale własnej strefie bezpieczeństwa, gdzie wprawdzie nie jest mi wcale dobrze, ale przynajmniej ciepło i bezpiecznie, bo nie trzeba nic zmieniać.
Ja chcę już teraz iść za własnym głosem. Ale tak mi trudno. Czuję się sparaliżowana lękiem. Nie wiem jak zrobić pierwszy krok. Strasznie to trudne… Czuję się z tym strasznie zagubiona… Nie wierzę w siebie… Całe życie nie wierzyłam..

  • elasial

    elasial

    17 czerwca 2014, 10:41

    Dorastasz,wyzwalasz się,czujesz samodzielnie,decydujesz samodzielnie,buntujesz się i wiele jest jeszcze przed Tobą nieznanych wrażeń nadzianych radością istnienia. Gratuluję! Żyj Słonko! Żyj!! Na maksa!!!

  • SLIM2BE

    SLIM2BE

    13 czerwca 2014, 21:30

    Jak tak madra dziewczyna, nie wierzy w siebie??????? Dziwny jest ten swiat:-)

  • ellysa

    ellysa

    13 czerwca 2014, 20:48

    moim zdaniem (skromnym)brakuje Ci kogos z jajami,kto powie Ci wprost,ze dasz rade i wogole....(mi tez kogos takiego brakuje tak na marginesie)....

  • kokosowa1000

    kokosowa1000

    13 czerwca 2014, 20:28

    Gratuluje spadku. Co do reszty to uwierz w siebie.Dasz rade

  • Trollik

    Trollik

    13 czerwca 2014, 20:19

    odwagi, uwierz, potrafisz