Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nałóg codziennego ważenia się


Od kiedy pamiętam, dzień zaczynam od oddania pokłonu wadze. I tak codziennie, nie licząc oczywiście tych dni, kiedy się objadam, bo wtedy nie mam ochoty mierzyć się z prawdą.

Teraz postanowiłam zerwać z tym zwyczajem i ważyć się rzadziej. Zważyłam się wczoraj, zanotowałam wynik i chcę poniechać tego zwyczaju aż do 1 marca.

Czy mi się uda? Trudno powiedzieć. Od ważenia się jestem tak samo uzależniona jak od objadania i odchudzania. Kiedy myślę o tym, że nazajutrz rano się nie zważę, czuję ogromną panikę, że przytyję. Tak, jakby to ile mam sadła na bioderkach i ile ważę zależało nie od tego co jem i ile się ruszam, ale od tego jak często się ważę. Głupie, ale prawdziwe. Mój niepokój jest prawdziwy. Czuję go każdym nerwem...

A tak przy okazji uzależnienia od ważenia: za mną 69 dni bez objadania się i odchudzania. Na wadze... minus SIEDEM kg :) Fajnie.

  • hipa1981

    hipa1981

    17 lutego 2016, 09:58

    Ładny spadek ;) A co do wagi to faktycznie to nałóg z którym też walczę ;)

  • eszaa

    eszaa

    15 lutego 2016, 19:13

    ja tam kocham codzienne ważenie :) daje mi motywacje i nakręca. Ale trzymam kciuki za Twoje wyzwanie

  • CuraDomaticus

    CuraDomaticus

    15 lutego 2016, 09:15

    Daj ją komuś po opiekę na jakiś czas