Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Astmatyczka i chudnięcie


Tak sobie myślę... pamiętam kiedy z kimkolwiek rozmawiałam na temat wagi- szczególnie, kiedy jeszcze nic z tym nie robiłam- zawsze zrzucałam na chorobę. Tak...och jak ja powtarzałam to kłamstwo, że to niby moje leki sprawiły, że tak przytyłam. Bzdura. przytyłam, bo obżerałam się- bułeczki, ciasta, ciasteczka, cukierki, zapiekanki (uwielbiam :D), kebab i cała masa niezdrowego jedzenia z puszek, słoiczków itp. I porcje.

Żołądek jest trochę jak prezerwatywa, jak się człowiek uprze, to się zmieści tam więcej niż się spodziewał  :D albo balon- niby taki malutki, a wrzućmy do niego przemieloną krowę- zmieści się na bank- szczególnie jak się to robi umiejętnie. (smiech)

A potem co? No przecież nie przyznam się ludziom, że jestem taka, bo jem porcje jak pracujący fizycznie facet i napycham się słodyczami po nocach. I te chipsy- obrzydlistwo... (ale dopiero teraz to rozumiem). No to co ja im powiem? No jak to co? Przytyłam od lekarstw- powszechnie panuje opinia, że leki na astmę są lekami sterydowymi. I to poniekąd prawda. Ale otyłość nikomu nie jest na rękę, lekarz prowadzący zawsze pyta na wizycie ile schudłam- do tej pory wymyślałam milion durnych powodów, dlaczego nie, a nawet tyłam- teraz go zaskoczę :)prawdopodobnie mnie nie pozna, bo zmieniłam w sobie dużo więcej niż wagę :DW każdym razie leki są już w większości takie, że nie powodują tycia. Szczególnie wziewy. Ale ja stosuje i wziewy i tabletki - dwa razy dziennie, bo nie mogłabym normalnie funkcjonować bez nich. A wiem co to znaczy, bo kilka lat ,żyłam na granicy śmierci, kaszląc i niemal się dusząc, bo astma była niezdiagozowana i p. doktor leczyła mi przeziębienie hahahaha .

Ale ja nie o tym. przejrzałam tyle stron o odchudzaniu i szczerze mówiąc trudno mi znaleźć coś, co pomoże astmatykom i alergikom. Az trudno w to uwierzyć. Założenia wszelkich diet:

1) białko, jajeczko na śniadanie, jogurt ...no super...a co z takimi jak ja? Jestem uczulona na jaja kurze. Białko jaja kurzego zjedzone po ugotowaniu, wywołało atak astmy. Nie wiedziałam o tym, lekarze nie wiedzieli o co chodzi, bo ja tego jajka zjadłam kawałeczek, dosłownie kęs. wylądowałam w szpitalu. Ordynator zasugerował przy okazji, że tak młoda dziewczyna nie powinna mieć takiego ciała.

2) zastąp śmietanę jogurtem i jedz sałatki i surówki-  na drugie śniadanie surówka z warzywami i gotowanym kurczakiem, a czasami nawet dwa razy dziennie i wszystko z odrobiną jogurtu. Super...a po dwóch tygodniach- szpital. Po rozmowie z panią dietetyk okazało się, że jeśli kiedyś miałam skazę białkową, teraz jestem osłabiona- zbyt duża porcja produktów mlecznych wywoła atak. A ja tak chciałam zdrowo :D

3) orzechy - kiedy wiem, że nie mogę, to mam wrażenie, że orzechy są wszędzie, a już na pewno są zalecane w niemal każdej diecie. A przecież to silny alergen. Nie mam alergii na orzechy, ale jestem na nie uczulona. Znaczy to, że jeśli zjem paczkę orzechów taką malutką, wywołam atak- jeśli zjem orzeszek, albo kawałek czekolady, będę odczuwała silną duszność. To mi trochę pomaga walczyć ze słodyczami. Orzechy są mam wrażenie we wszystkim, ale był czas, że zjadałam paczkę ptasiego mleczka w tyłku mając duszność. Ale chyba głównie ze strachu udało mi się tak długo bez nich wytrzymać.

4) kiwi - kto by pomyślał, prawda? A tak się naczytałam jakie to kiwi ma właściwości, jaki to cudowny owoc dla zrzucających zbędne kg. A tu proszę, mówię pani doktor, że przestrzegam diety, jem to to i tamto i kiwi , na co ona "ależ absolutnie, proszę pani, astma nie lubi kiwi". Sezonowe warzywa i owoce, najlepiej rodzime, nie te, które musiały do nas przylecieć albo przebyć kawał drogi i są nafaszerowane chemią, żeby mogły tu dotrzeć w ogóle :)

5) cytrusy - kocham mandarynki! od prawie 3 lat nie miała jej w ustach. przy mojej astmie aspirynowej odpadają wszelkie pomarańcze, mandarynki, cytryny itd. Super- pij wodę z plasterkiem cytryny- krzyczy tytuł w jakimś pisemku. Tak , raz na rok ok, ale gdybym do każdej szklanki ją dodawała. Wole dmuchać na zimne.

6) aspiryna - przy astmie aspirynowej wiadomo- odpada. No tak, to znaczy picie zielonej cudownej herbatki odpada, a czasem za dużo zwykłej tez odpada, bo zielona zawiera aspirynę. Pijąc ją regularnie- niestety strzeliłabym sobie w stopę :)

7) cebula, koperek, rzodkiewka, pietruszka - ha! No i kto by pomyślał, a jednak- aspirynowcom się nie zaleca :D

i cała lista rzeczy, o których jeszcze nie wiem :D

a do tego, astmatyk ma czasem gorsze dni- bo jest mgła, bo jest duszno, bo pada, bo jest mróz, bo akurat pyli to na co jest uczulony, bo ktoś się za bardzo wyperfumował, a wtedy wysiłek fizyczny staje się jak wchodzenie na Mount Everest.

Już słyszałam od Dobrych Doradców, że powinnam się zawziąć i ćwiczyć. Niestety-duszność nie przejdzie, a nadwyrężanie i tak tego mizernego kawałka układu, który akurat mi się trafił, doprowadziłoby tylko do wizyty w szpitalu i tygodniu lub dwóch na oddziale ratunkowym oraz serią kroplów i zastrzyków (najbardziej przecież uwielbiam te w tyłek :D )

Bardzo trudno odchudzać się będąc chorym, czasem to frustrujące, ale się da. Mi się udało, nadal mi się udaje. I czym bardziej chudnę, tym chętniej przyznaję się do tego, że tycie było spowodowane nadmiernym obżarstwem i brakiem ruchu, a nie chorobą. Nie chcę już zrzucać czegoś co jest moja winą, na coś co mi się przytrafiło i mi przeszkadza, ale musze z tym żyć. Bo zrzucając winę będę otyłą astmatyczką, która umrze przedwcześnie, albo będzie ciągać za sobą butle z tlenem, zamiast cieszyć się każdym kolejnym dniem, bo czym jestem lżejsza, tym lepiej mi się oddycha :)

  • callan

    callan

    29 lipca 2015, 07:38

    Tez mam astme, ale bardzo pod kontrola. Biore rano antyhistaminy, w sezonie dmuchawke (turbuchaler moj kochany), i .... zyje :) Cwiczenia: ja chodze na Callanetics i yoge. Z diet: ja jestem na ketogenicznej - polecam, choc to najpierw duzo DUZO czytania by ja zrozumiec. Ale jak juz zalapiesz - to jest bardzo intuicyjna.

    • karaluszyca

      karaluszyca

      29 lipca 2015, 10:00

      hm, poczytam. Zobaczymy. Póki co, to co robię przynosi efekty i to dość dobre jak dla mnie jeśli nie jem świństw, dlatego tak sobie chwalę "bez-dietne" życie, a raczej racjonalne odżywianie, ale nie byłabym sobą, gdybym nie przeczytała o czym mówisz :)

    • callan

      callan

      29 lipca 2015, 15:42

      Astma potrafi byc meczaca, i jak masz nadwage to wiele osob mysli, ze sie od tego zasapalas. Prawda zas jest taka, ze i szczupla osoba z astma by sie zasapala w tej same j sytuacji :( Ale ja juz do tego przywyklam. Poza tym, jak juz pisalam, moja jestbardzo dobrze kontrolowana. Lubisz plywac?

    • callan

      callan

      29 lipca 2015, 15:42

      Astma potrafi byc meczaca, i jak masz nadwage to wiele osob mysli, ze sie od tego zasapalas. Prawda zas jest taka, ze i szczupla osoba z astma by sie zasapala w tej same j sytuacji :( Ale ja juz do tego przywyklam. Poza tym, jak juz pisalam, moja jestbardzo dobrze kontrolowana. Lubisz plywac?

    • karaluszyca

      karaluszyca

      29 lipca 2015, 17:10

      Pływać lubię,ale pływam słabo, a na basen mi nie po drodze nigdy, a ja lubię jak robię coś regularnie. jakąś może nerwicę natręctw mam :D Ale wiem, że pływanie daje wiele i się coraz częściej zastanawiam. A jeśli chodzi o sapanie- to masz rację. A wyobrażasz sobie, że ja przez dwa lata żyłam z niezdiagnozowaną i oczy wychodziły mi dosłownie z orbit już nawet przy przejściu korytarzem w pracy. Każdej nocy o 3 rano budziłam się z kaszlem, robiłam sobie kawę ( bo to pomaga jak nie ma już nic- mocna czarna kawa) ale ja to robiłam intuicyjnie, czułam, że mi się lepiej kaszle i oddycha :D Ja już nawet mówiąc dostawałam ataku kaszlu i zadyszki. Kiedy pojechałam do szpitala, lekarz powiedział, że udusiłabym się za góra 3-4 dni, tak niski poziom tlenu miałam we krwi i płucach. hahahaha, a jak dostałam trochę tlenu...Boże, po dwóch latach poczułam normalny niemal oddech, jak pijana tam siedziałam, aż się lekarz na Izbie zanosił smiechem, a po kroplówie...czułam się jak zupełnie zdrowa i byłam gotowa iść do domu :D ale to tak na marginesie :) Na pewno wiesz o czym mówię :)

    • callan

      callan

      29 lipca 2015, 17:38

      Niestety wyobrazam sobie. Ja jako dziecko dostawalam tyle antybiotykow, ze mam przebarwienia na zebach!!! Do 19 roku zycia leczono mnie na "zapalenia oskrzeli," lampy, cuda wianki, az w koncu dostalam takiego ataku astmy, ze na pogotowiu wyladowalam, i wtedy dopiero ktos sie zorientowal, ze to astma, i ze ja mam milion alergii (a nie przeziebienia), i trefilam do wspanialego lekarza, ktory mnie na prosta wyprowadzil.

    • karaluszyca

      karaluszyca

      29 lipca 2015, 18:06

      Dokładnie, cos w tym jest, że ona jest wykrywana najpóźniej, a najpierw się usilnie leczy przeziębienie. O, ja tez miałam ciagle "zapalenie oskrzeli". Ale nikt nie wpadł na to, żeby mnie skierować do pulmunologa i alergologa.

  • kropka36

    kropka36

    28 lipca 2015, 21:52

    Czytam i współczuję... Wiem o czym piszesz w pewnym sensie, bo wiem, co znaczy atak astmy. Też na nią choruję, też biorę leki i też w pewnym stopniu obwiniałam je za przytycie. Z tym że ja nigdy nawet siebie nie oszukiwałam, że to tylko przez leki przytyłam, ale wiedziałam, że trochę jednak się do tego przyczyniły. Tym bardziej, że od momentu, kiedy zaczęłam przyjmować je regularnie, zaczęłam też tyć. Inna sprawa, że od tego też momentu zmienił się mój styl życia na zupełnie siedzący. Za to muszę powiedzieć, że nigdy się specjalnie nie obżerałam. Tylko jak tu ćwiczyć, jak każdy wysiłek powoduje trudności w oddychaniu? Jak po kilku pajacykach trzeba się ratować wziewką i odpoczynkiem? Jak delikatne podbiegnięcie do przystanku, bo autobus dojeżdża, kończy się w zasadzie "zablokowaniem" oddechu? Do tego brak kondycji, co powodowało zapętlenie sytuacji... Teraz trochę się ogarnęłam, mogę nawet ćwiczyć (chociaż wysiłek na zewnątrz jesienią i zimą nadal nie wchodzi w grę), nieco opanowałam chorobę. Ale zawsze będzie mi towarzyszyć... A dlaczego napisałam, że współczuję? Nie dlatego, że współczuję też sobie z tego powodu. Po prostu dotarło do mnie, że nie mam aż tak źle... Ja na szczęście mogę jeść wszystko i nie reaguję dusznością na jakiekolwiek produkty. Na mnie działa jedynie to, co wdycham (co w sumie też nie jest fajne, bo duszność mogą wywołać nawet perfumy, niekoniecznie jedynie typowe alergeny, w stylu pyłki czy roztocza). I w sumie nigdy nie słyszałam, że astma nie lubi kiwi :) Także ja przynajmniej z jedzeniem nie muszę się ograniczać i mogę jeść wszystko, co na diecie polecane. A swoją drogą, musisz mieć dobrego lekarza. Zazdroszczę, bo leki lekami, dają radę, ale jeśli chodzi o samą chorobę to nikt mi nigdy nic nie powiedział, nie wytłumaczył, spotykałam się z totalną olewką i zupełnym brakiem indywidualnego podejścia. I cały czas szukam lekarza, który zajmie się mną, jako pacjentem z astmą, która u każdego może przebiegać inaczej. W każdym razie życzę jak najrzadszych ataków (bo nie ma co sobie oczu mydlić - całkowicie uwolnić się od tego nie da) i dalszych sukcesów :)

    • karaluszyca

      karaluszyca

      28 lipca 2015, 22:14

      dokładnie...kurczę dobrze jest wiedzieć, że nie jestem sama taka :) Wiesz, cytrusy i kiwi jednym będą szkodzić zazwyczaj, tak jak mnie inni powinni unikac ich, kiedy stan się pogarsza. Ja nie biegam, trochę próbowałam ale co z tego, skoro omal nie wyplułam płuc. Z drugiej strony mam ochotę. małymi kroczkami, malutki etap dzieliłam na mniejszy jeśli nie miałam siły. I tak biegłam, szłam, biegłam , szłam. Każdego dnia, ten bieg stawał się dłuższy. Ale to dla nas wysiłek, czasem niepotrzebny. Dlatego ja uwielbiam rower stacjonarny. Nie męczę się jak na zwykłym, a mam naprawdę rewelacyjne efekty jeśli chodzi o wymiary. Swój wysiłek dostosowuje do dnia, ale zawsze robię normę. Choc są dni, że, tak jak dziś, po prostu nie dałam już rady, nie miałam zadyszki, ale po prostu czułam, że dziś nie, więc zamiast 1 h rano i 1 h wieczorem jeździłam rano - bo miałam energię, a wieczorem 1/2 h. świat się nie zawali, chodzi o regularność, nie zrezygnowałam, skróciłam czas. A jeśli chodzi o leki- one same w sobie zazwyczaj nie powodują tycia, ale potegują apetyt, stąd takie wrażenie. jednak te mocno nafaszerwoane sterydami, starszej generacji owszem. A do tego tak jak mówisz, brak ruchu ze strachu i otyłość gotowa :) Powodzenia kochanie. To paskudna choroba, ale da się z nią żyć. Śmigam lepiej czasem niż Ci zdrowi. Trzeba się obserwować. Ruch i aktywność fizyczna pomaga nam, bo zmusza nasze płuca i te śmieszne rzęski w oskrzelach do wysiłku :)

    • kropka36

      kropka36

      28 lipca 2015, 22:23

      Ja się powoli rozkręcam, też mam gorsze dni. Ale też widzę postęp w możliwości wysiłku :) Inna sprawa, że jak mam wyjść np. na rower z kimś, to przed wyjściem wciągnę sobie dawkę na wszelki wypadek ;) Wiem, że i tak na 90% będę tego potrzebować, a wstydzę się przy kimś wyciągać inhalator... Wiem, że to głupie, ale tak już mam. Mimo, że przecież choroba to nic wstydliwego, w dodatku większość z moich znajomych wie o tym, to jakoś nie mogę się przełamać i "sztachnąć" przy kimś, zawsze wychodzę. Ale w każdym razie nie padam bez oddychania po podbiegnięciu 50 metrów ;) A z lekami chodziło mi mniej więcej o to, co Tobie, chociaż trochę w inny sposób ;) Wiem, że leki same w sobie nie powodują tycia. Jednak wpływają one na przemianę materii, więc trzeba się dużo bardziej pilnować. I mimo jedzenia normalnie, łatwiej jest przytyć. A sterydy dawniejszych generacji to powodowały bardziej puchnięcie, niż tycie - dobrze, że teraz jakoś ogarnęli te leki. Ale pilnować się nadal trzeba. Ale w każdym razie musimy się trzymać - byle do przodu (a raczej w dół z wagą, a w górę z kondycją) :)

    • karaluszyca

      karaluszyca

      28 lipca 2015, 22:45

      A wiesz, ja tez mimo, że tyle osób wie, poza mama i mężem też się nie "sztacham " przy innych. jeśli już muszę, to odwracam się chociaż plecami. A w pracy, absolutnie- choć wiedza wszyscy odkąd prawie pół roku spędziłam w szpitalu, bo nie mogliśmy tej cholery opanować i musiałam zmienić zupełnie leki.

  • kawonanit

    kawonanit

    28 lipca 2015, 09:52

    Rety, wszystkie Twoje wpisy, chociaż nie zawsze dotyczą przyjemnych zdarzeń, są mega optymistyczne ;D Fajnie się czyta :) Gratuluję obecnych sukcesów oraz trzymam kciuki za następne!! :) Pozdrawiam :)

    • karaluszyca

      karaluszyca

      28 lipca 2015, 10:24

      Dziękuję , zapraszam. :) Kurczę, bo mnie zwykle coś wkurzającego, albo niezbyt przyjemnego dla mnie skłania do nieco ironicznych rozmyślań, czasem na zasadzie co by było gdyby, innym razem, co się wydarzyło, kiedy... Z natury jestem optymistką. Moja szklanka nawet jak z rysami i przecieka, to jest do połowy pełna. Hahaha a czasem jak jest pusta, to tylko kombinuje jak by tu zrobić, żeby do niej nalać. Tak łatwiej żyć. Tak oduczyłam się bycia zazdrosną o dziewczyny które są zgrabniejsze, ładniejsze... ciągle sobie wmawiam, że i ja będę, a teraz jestem w trakcie. Nalewam do swojej szklaneczki, zapełniam ja traconym tłuszczykiem hahahaha :)

  • jabuszko111

    jabuszko111

    28 lipca 2015, 00:34

    Jestem ciekawa reakcji lekarz :D Powodzenia ;)

    • karaluszyca

      karaluszyca

      28 lipca 2015, 00:39

      mam nadzieję, że mu okularki spadną :D

  • Weronika.1974

    Weronika.1974

    27 lipca 2015, 23:11

    Masz bardzo fajny styl i dobrze się Ciebie czyta, a przeczytałam wszystkie wpisy :-) Pozdrawiam i życzę sukcesów w chudnięciu :-)

    • karaluszyca

      karaluszyca

      27 lipca 2015, 23:17

      Dziękuję i gratuluję cierpliwości... bo jak zasiadam to się płodna robię i wychodzi strasznie dużo :D

  • saga86

    saga86

    27 lipca 2015, 23:09

    W takim razie wykonałaś kawał dobrej roboty i bardzo podziwiam Cię za to, że dajesz radę i wyobrażam sobie ile musiałaś starań włożyć, żeby Twój jadłospis nie szkodził Tobie i tak sobie pomyślałam jak ja mam łatwo, bo mogę jeść co chcę, a tak marudzę i ciągnie mnie w niezdrową stronę :(

    • karaluszyca

      karaluszyca

      27 lipca 2015, 23:15

      heh, no wiesz...to jak chodzenie po linie, bo kilka miesięcy temu potrafiłam, już po zrzuceniu wagi rzucić się na słodkości- i gdybym zjadła jedno ptasie to pokasłałabym trochę. Ale ja jadąc do domu, robiłam zakupy, wrzucałam na siedzenie otwartą paczkę i jadac 10 min. potrafiłam zjeść całą, a potem pół wieczora czuć, że oddech kończy mi się w gardle. Zazdroszczę tym, którzy mogą wszystko, a jednocześnie im nie zazdroszczę :D bo ja czasem ze strachu nie zjem czekolady ( nie móc oddychać to jedna z najgorszych rzeczy), a jeśli ktoś może wszystko...jest mu może trudniej jednak :)

  • aluna235

    aluna235

    27 lipca 2015, 23:04

    Bardzo ciekawy wpis. Ja na szczęście moge jeść wszystko, ale wiem co to znaczy zrezygnować z wielu produktów ze względów zdrowotnych. Krótko o mojej koleżance z pracy, bardzo schudła i przez krótki czas cieszyła się swoją nową figurą. Po jakimś czasie powiedziała, że jest chora i musi brać sterydy, zaznaczyła już wtedy, że od tego się tyje. Od tego czasu to my ją cały czas widzimy z jedzeniem:pączki, czipsy, drożdżówki, ciasta, ciasteczka, cukierki... Od dzieci wiem, że je nawet na lekcjach. Bo sterydy...Jak dziś wygląda nie trudno się domyślić. Dzięki za ten wpis. Pozdrawiam. Świetnie sobie radzisz.

    • karaluszyca

      karaluszyca

      27 lipca 2015, 23:11

      No coś w tym jest. Mówią, że jest grupa leków, która rzeczywiście wzmaga apetyt. No tak, ale apetyt, to złożone pojęcie- jestem głodna, zjadam kanapkę- jestem łasuchem- zjadam pączka, a potem powiem, że to sterydy mnie tak spulchniły :D

  • ITryToLoseWeight

    ITryToLoseWeight

    27 lipca 2015, 22:59

    Coz ja mam dnę moczanowa i nie mogę jesc naprawdę wielu rzeczy, nie trzymam diety pojawia się atak dny... a 1 atak dny mialam w marcu. Od tego czasu musze bardzo uważać na to co jem, jem ubogo,m ratując organizm "shakami"woda, szpinak -badz woda inne bogate warzywo

    • karaluszyca

      karaluszyca

      27 lipca 2015, 23:08

      życzę wytrwałości. :) Nie jest łatwo zachować taki reżim, prawda? Tym bardziej, że wszyscy wokół zdają się być normalni, a kiedy mówię, że nie jem kiwi, patrzą na mnie jak na idiotkę. A tak na marginesie- jesteś śliczna- wczoraj troszkę czytałam u Ciebie i do takiego wniosku doszłam :)

  • Asik1603

    Asik1603

    27 lipca 2015, 22:58

    Wiem, o czym piszesz, bo sama przez kilka lat walczyłam z alergią. Nieraz byłam faszerowana i dostawałam w d.. leki sterydowe. Wtedy też zaczęły się moje problemy z wagą. Na szczęście ja nigdy nie pozwoliłam sobie aż tyle przytyć, ale za każdym razem jak mi przybyło, stał za tym brak dyscypliny, może nawet nie obżarstwo, bo ja nigdy nie zajadałam zapiekanek, kebabów, chipsów. Za to zdarzało mi się upiec ciasto i zjeść je razem z rodziną, zasiadać do wspólnej kolacji, jeść zbyt późno, podjadać między posiłkami... Niby nie takie straszne, a jednak dla wagi pożywka doskonała. Ale masz rację, nie ma co szukać wymówek. Od nas wiele zależy:))))

    • karaluszyca

      karaluszyca

      27 lipca 2015, 23:05

      ach, ja tez nie jadłam ciągle, ale potrafiłam zjeść raz dziennie posiłek jak dla 100 kg faceta, a resztę to przecież drobne słodkości :D tak 99% zależy od nas samych :)

  • madziowata

    madziowata

    27 lipca 2015, 22:54

    bez cytrusów sobie nie wyobrażam życia... ja za to chciałabym być uczulona na czkolade... w sumie jestem.. bo tyłek mi po niej puchnie :) Nigdy nie słyszałam o astmie aspirynowej... ale nie zazdroszczę.. już sama waga mi przeszkadza w normalnym oddychaniu... a co dopiero z astmą... ? hmm...

    • karaluszyca

      karaluszyca

      27 lipca 2015, 22:59

      astma może być wysiłkowa, czyli wysiłek będzie ją powodował, aspirynowa czyli inaczej zwana też oskrzelową- to ta moja dokładnie :) może być też cała masa innych jej rodzajów, ale można z tym żyć :) i chyba odchudzanie nie jest zależne w większości od choroby, ale od naszego samozaparcia, bo był czas, że przytyłam i znów walczę :) przytyłam, bo się obżerałam heh.

    • madziowata

      madziowata

      27 lipca 2015, 23:06

      Astme oskrzelową przechodziłam kilka lat temu... 3 tygodnie trwała i rzuciłam przy niej na chwile (w tedy) palenie... cholerstwo cholerne -spać nie można było.. tragedia... taaa zazwyczaj wiekszość z "NAS" się obżera... nie lubię tylko stwierdzenia że jemy same hamburgery w Macu ... ja jem zdrowe przeważnie zdrowo... za to słodycze mnie zabijają... powoli ale skutecznie...

    • karaluszyca

      karaluszyca

      28 lipca 2015, 22:02

      To na pewno była astma? Bo astma to choroba, która jest niestety nieuleczalna. Można ją zaleczyć, uśpić, ale nie przechodzi tak szybko :) Ja nie twierdze, że otyłość bierze się z jedzenia w Macu i temu podobnych, ale z prostego ludzkiego obżarstwa i lenistwa :)

    • madziowata

      madziowata

      28 lipca 2015, 22:49

      obżarstwo(słodyczami) i lenistwo... moje drugie imiona :P co do astmy - hmm lekarz właśnie w tedy mi taką stwierdził.. tzn dokładnie powiedział, że mam zapalenie oskrzeli astmatyczne... ale ja się nie znam więc hmmm... :)

    • madziowata

      madziowata

      28 lipca 2015, 22:51

      zapewne astma oskrzelowa a zapalenie oskrzeli astmatyczne to całkiem co innego a jednak słowa podobne tylko składnia inna :D

    • karaluszyca

      karaluszyca

      28 lipca 2015, 22:56

      Nooo to troszkę coś innego, ale powinnaś uważać na przeziębienia i je leczyć, żeby astmy nie wywołać (z nią nie trzeba się urodzić, żeby ja mieć) bo duszności nie są niczym przyjemnym. Miałaś coś na kształt tego z czym my żyjemy na co dzień. gdybyśmy nie przyjmowały leków, tak byśmy się właśnie czuły jak Ty wtedy. :) O! popatrz ja tez mam tak na drugie, ale się próbuje pozbyć tych nadanych sobie wcześniej imion :D z różnym skutkiem :)

    • madziowata

      madziowata

      28 lipca 2015, 23:02

      Szkoda, że nie wystarczy iść do UM i sobie nadać nowych :P ja bym wybrała "wytrwałość" i może.."bezproblemowość" :) Mega współczuje z tym choróbskiem... jak chorowałam myślałam, że umrę albo przynajmniej płuca wypluje...:/

    • karaluszyca

      karaluszyca

      28 lipca 2015, 23:11

      Ze wszystkim da się żyć, są gorsze choroby. Z całej tej puli i tak dostała mi się jedna z lepszych hahahahaha :D no..ja bym sobie wymieniła płuca, oskrzela a jak by dało rade to przekazałabym trochę tłuszczu, do badań :D Niech się studenci uczą :D