Nie było wczoraj ćwiczeń...To taki mój dzień relaksu, a poza tym wylądowałam w domu bardzo późno.
Za to było dietetycznie:
I śniadanie: sałatka makaronowa z brokułami
II śniadanie: 3 marchewki pokrojone w paski
lunch: jogurt naturalny z suszoną żurawiną
przekąska: pół drożdżówki
obiad: zupa-krem z warzyw z grzankami
Mąż pełen podziwu dla mojej determinacji. nie może uwierzyć, że odmawiam sobie "michałków", że nie podjadam ciasteczek. Nikt oprócz niego nie wie, że się odchudzam. Czekam na głośne:"Aleś ty schudła"...od kogokolwiek. Ale na to trzeba sobie zapracować!
Pozdrawiam
alexandra2013
11 września 2013, 17:17Ach to czekanie... Chyba wszystkie czekamy na takie komplementy:-)Masz rację, trzeba sobie na to zapracować, ale na pewno warto!!!
YouAreGonnaGoFarKid
11 września 2013, 11:05czasem warto odpocząć :)
MarinaL
11 września 2013, 08:46A tyle walczyłam żeby wymazać z pamięci "michałki" i co ???? czytam Twój wpis i wszystko wróciło !!!! Ajjjjj......;) Mam tylko nadzieję że tak jak Ty wygram z pokusą;)
ExcusezMoi
11 września 2013, 08:13Cieszę się, że tak świetnie Ci idzie. Z taką determinacją dojdziesz do upragnionego celu :)