Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wstręt do biegania pokonany.


Udało się! Już kilka razy wcześniej próbowałam biegać, ale to zawsze były jednorazowe wyjścia. W dodatku większość drogi przechodziłam, a nie przebiegałam. I zawsze byłam okropnie zmęczona. A dziś udało mi się pokonać całą drogę biegnąc, w dodatku bez jakiegoś gigantycznego wysiłku. Tempo nie było zawrotne, ale i tak jestem z siebie dumna. I z mojej mamy też, w końcu prawie udało jej się dotrzymać mi tempa. 


Menu:
Śniadanie: mleko z płatkami żytnimi
II Śniadanie: 1/2 bułki pełnoziarnistej
Obiad: 2x naleśnik ze szpinakiem i fetą, pomarańcz
Podwieczorek: 2x żytni z łososiem, jogurt naturalny
Kolacja: 2x tost żytni z twarożkiem, sałatka (por, kapusta biała, cebula)



  • Mirajanee

    Mirajanee

    28 lutego 2014, 16:45

    Kiedyś nie cierpiałam biegać, na samą myśl czułam się chora. Obecnie pokonuję coraz częściej lenia, astmę, chore kolana - biegam dla własnej przyjemności, a tempo zrobiło się nawet szybkie. Najważniejsze są te pierwsze kroki, później jakoś leci i uwalnia endorfinki :) Co do poprzedniego wpisu, na poprawę materii proponuję pić na czczo wodę z wyciśniętą cytryną lub łyżką octu jabłkowego (tutaj polecam zabić smak dodając pół łyżeczki miodu), ewentualnie pić kawę zbożową - jest taka Inka ze zwiększoną zawartością błonnika, mi pomogła :) Pozdrawiam.

  • angel2013

    angel2013

    26 lutego 2014, 19:02

    ja biegam juz 4 miesiace i czuje sie cudnie :) a ostatnio chyba w technikum jak sie nic nie dało wykompinowac zeby nie cwiczyc to biegalam i powiem ze jak nie biegam to mnie kurwica bierze :) a znajomi mowia ze mnie poje...o ze biegam hahahaha ale figura sie sama nie zrobi :)

  • beatka2789

    beatka2789

    26 lutego 2014, 18:53

    Ja też zaczęłam siè przekonywać do biegania. I mam nadzieję że tym razem uda mi się to polubić

  • ariss

    ariss

    26 lutego 2014, 18:47

    Gratuluję! Ja też się powoli próbuję przekonywać, wczoraj zaliczyłam 18 minut truchtu :D tak na początek. Jak będzie cieplej to będę truchtać dłużej, dłużej, aż w końcu pobiegnę! :) trzymam kciuki za Ciebie i przygodę z bieganiem! Na pewno jest warto :)