w tym roku ma dla mnie bardzo duze znaczenie! Otoz, dzisiaj, w Kanadzie - dzien , w ktorym dziekuje sie Bogu za wzystkie otrzymane dary. Piekna idea, cos na sposob naszych Dozynek. Historia tego swieta odbiega w czasy, gdy pierwsi Osiedlency - przybyli z Europy, i w dziekczynieniu Bogu za laske przetrwania wielu przeciwnosci na Nowym Ladzie - gromadzac plony ziemi, szykujac sie do zimy - zasiadali do biesiadnej uczty na suto zastawionym stole - koniecznie, na ktorym musi znalezsc sie wielki , pieczony indor! - modlac sie, ucztowali...
Wlasnie wczoraj, wracalismy z takiej Dziekczynnej Uczty, droga dosyc daleka, noc ciemna, bo to jakies odludzie, az tu nagle, mojemu Mezowi zaczal sie tak bolesny skurcz miesnia w nodze, ktora naciskal na pedal, ze przez chwile wszyscy przezylismy groze przedwczesnej utraty zycia! Syn, siedzac tuz przy Mezu - zatkal sobie uszy ze strachu, bo maz z bolu krzyczal niemilosiernie! Corka, ze mna na tylnym siedzeniu - wtulila sie we mnie tak mocno, ze czuly to miesienie mojego ciala, a ja? Coz, szeptac poczelam zdrowaski, bo w takim momencie zadna inna pomoc na nic sie zda....
Gdy groza minela ( a trwala dobry kwadrans!), zaczelismy juz dojezdzac do domu...Wysiedlismy z samochodu, kazdy w ciszy swoich przemyslen dumal nad tym co moglo, ale - Bogu Dzieki!!!- nie stalo sie, i cisze te przerwala corka, stwierdzajac, ze powinnismy pomodlic sie o zdrowie taty,bo zdarza Mu sie ten skurcz dosyc czesto (z przepracowania...) - na co syn odpowiedzial, ze juz zmowil jakies trzy zdrowaski, a ja tylko dorzucilam, ze pewnie zmowilam ich ze dwadziescia trzy!. Ucieszylam sie, ze wytworzyla sie w Dzieciach potrzeba spojrzenia na malosc naszego wplywu w takich sytauacjach, ze zycie ma swoje drogi, ze nie mozemy polegac na wlasnych przewidywaniach, i ze nie jestesmy nigdy...sami! I zycze Im przetrwania tej wiary na dorosle zycie, bo na codzien, w pracy widze, ze nie rzadko - wiara pozwala nam na przetrwanie, nie tylko dlatego, ze polegajac na niej - zdobywamy te specjalna sile, ale, w tym momencie - gdy wszytsko zawodzi, i zycie wisi "na wlosku" - Bog daje nam szanse bycia Jego Czescia przez uzycia Jego Sily do przetrwania, czesto wbrew ludzikej logice...
jolamik
15 października 2008, 21:31zamyslilam sie... mam 33 lata pokrecony zyciorys, teraz niby ok a jednak doly kopie pod soba coraz wieksze, nie mam sily nawet walczyc, czuje sie jak 80 letnia staruszka... Bog?? istnieje w moim sercu i zyciu, ale czy aby czesto sobie o nim przypominam??
mariolkag
14 października 2008, 19:10moge pozazdroscic tej wiary ludziom, ktorzy ja w sobie posiadaja.Niestety milosciwy zasial w mym sercu i umysle ziarno zwatpienia.I na nic dobra wola.A szkoda.Teraz pewnie byloby mi latwiej zrozumiec i przetrwac.Usciski sle Krysiu!
magdast
14 października 2008, 12:42...AMEN.. i więcej nie napiszę
mag1313
13 października 2008, 21:09powinien pomóc. :)
malinusia
13 października 2008, 18:13aż ciarki przeszły mi po plecach jak to czytałam:/ ale super ze wszystko się dobrze skończyło a Ty koniecznie wygoń męża do lekarza!!!