ze sobie juz kombinowalam z ta kawa, by j e d n a k posmakowac jej, ale jak spogladam na samozaparcie mojej Mlodej, to az wstyd mi sie robi, ze nawet mysle o tym! Zgadzam sie, adwent to radosne oczekiwanie , wiec wiecej radosci, a ja tu sie katuje, no , ale , jak ja spojrze w oczy Mlodej?
Pozatym, praca wre, a ja z nia...Wstaje wczesnie, by Modziez do szkoly wyprawic, a potem, wiadomo- porzadki domowe, male zakupy i obiady, takie tam, a potem- praca...Do domu powracam przed polnoca, i juz prosto do lozka, bo na nic sily nie starcza...takie pozytywne zmeczenie tez ma swoje walory, tylko by nie przedobrzyc!
Ale ciesze sie, ze zagladam tu, moze sie jakos przekonam, ze warto powalczyc o utrate paru kilogramow? Tylko, jak ja to zrobie?
mariolkag
14 grudnia 2012, 22:47:)
mariolkag
5 grudnia 2012, 21:59Oj Krysiu moja Kochana. Jak Cie czytam (tak srednio raz do roku), to mysle sobie - jak to dobrze, ze sa tacy ludzie jak Ty :) W koncu znamy sie juz tyle lat hehehe. Chodze z dziecmi na roraty. Chodze, bo Oliwka do komunii w tym roku idzie i wierze, ze chodzenie do kosciola cos im da. Ale co? Dzis uczestniczac we mszy pomyslalam sobie, ze starzeje sie :) Nie przeszkadzaja mi obrzedy, wrecz nawet sprawiaja mi przyjemnosc, ale jak patrze na doroslych ludzi, ktorzy (tak jak Ty) szczerze wierza w Boga to im zazdroszcze. Mi nie dal Najwyzszy daru wiary w siebie :( Szkoda.
Aldek57
5 grudnia 2012, 21:01Ty bez kawy ja bez słodyczy w Adwencie,pozdrawiam:))