CZEŚĆ
Dziękuję Wam za wczorajsze opinię i w ramach wyjaśnienia jeszcze i odpowiedzi na niektóre komentarze zapraszam na część drugą mojej małej telenoweli.
Oczywiście, że z nim rozmawiałam!!! Kilka razy i już dawno temu. Jak kończą się rozmowy? Jego płaczem i moimi wyrzutami sumienia. On mnie tak bardzo kocha, tak bardzo się stara, a ja mam pretensję o to, że nie wyjdzie nigdzie z kolegami. Z boku to śmieszne, ale uwierzcie, że po jakimś czasie męczące. Oczywiście, nawet przyznawał mi rację i mówił, że coś zmieni. Ale jak ktoś może w sobie zmienić brak pasji (chociaż sorry, na ten argument odpowiada, że ja jestem jego pasją) albo ambicji na "coś więcej" niż praca za 1000 zł? 29 lat, mieszkanie z mamą, bez perspektyw i pomysłu na siebie. Wczoraj zaproponowałam, że może pojedziemy gdzieś na wakacje, usłyszałam:
- nie wiem czy zdążę uzbierać kasę, ale jak się uda to hotelem i przejazdem ty się zajmujesz. (No tak, ja chcę jechać więc wszystko spada na mnie, powinnam nam pewnie jeszcze te wakacje postawić.)
A marzy mi się facet, który zorganizuje wszystko, podjedzie samochodem i zabierze mnie w jakieś miejsce. Nie chodzi mi o pieniądze i sponsorowanie wakacji, bo ja zawsze za siebie sama płacę! Chodzi mi o jakąś inicjatywę i ogarnięcie życiowe.
Wymagam za wiele? sama już nie wiem, może przesadzam...
Shibutek
29 kwietnia 2015, 09:45On gada tak samo jak mój - już byly facet... Wszystko musiałam zalatwiać ja bo on nic nie wiedział...
FitnessLady23
29 kwietnia 2015, 00:00a ja będę bronić Twojego faceta - może jest takim typem człowieka lubi spokojne życie, beż imprez. Nie każdy musi być rozrywkowy. Jeśli chodzi o pracę to tez nie każdy od razu musi zostać prezesem, może ma ambicje ale może brak odrobiny szczęścia? Ja nie zrezygnowała bym z takiego faceta. Oddanego. Zastanów się czy go kochasz czy chesz spędzić z nim życie. Może macie inne charaktery i będziecie się męczyć.
agus0709
28 kwietnia 2015, 10:14Uczuciowo - zazdroszczę Ci takiego faceta, który jest zaangażowany i oddany, ale kurczę... z tym nieogarnięciem finansowym, z pracą, z brakiem spontaniczności - masz rację, też by mi bardzo to przeszkadzało, tym bardziej że Tobie bardzo tego brakuje, a z tej wielkiej miłości do Ciebie mógłby postarać się coś zrobić fajnego. Oj, musisz przemyśleć co i jak :)
Indecis
27 kwietnia 2015, 19:30Cóż, w takim wypadku, ja bym chyba desantowała na Twoim miejscu. Widać, że się męczysz, a on się nie zmieni. Strach pomyśleć, co będzie robił za 10 lat... Niby przeciwieństwa się przyciągają, ale chyba nie na tej płaszczyźnie. Związek powinien być motywujący i inspirujący dla obu stron.
MysiaPysia000
27 kwietnia 2015, 19:16Zgadzam się z dziewczynami, a najbardziej z Agnesparis. Życie jest jedno i musimy je przeżyć, tak, aby na stare lata powiedzieć, że życie wycisnęło się do ostatniej kropli. Każdy moment został wykorzystany maksymalnie. Naprawdę, lepiej być samej, niż dusić się w czymś, co trwa tylko z litości do drugiej osoby. Bezsensu jest taki układ, bo zamknęłaś się w klatce i nie możesz odetchnąć, tak głęboko, jakbyś tego chciała.
megan292
27 kwietnia 2015, 17:37Laaraa, napiszę Ci z perspektywy starej baby - związki w wieku lat dwudziestu paru mają to do siebie, że są szalone, radosne i spontaniczne. Te wszystkie nieprawdopodobne akcje pamięta się do końca życia i są to często najlepsze wspomnienia ever :) Względna nuda i spokój pojawiają się wiele, wiele lat później. Jeżeli Ty więc w tym wieku jesteś w związku, który raczej przypomina małżeństwo z 30-letnim stażem, w dodatku z kompletnie nieogarniętym życiowo dzieciakiem, to to bardzo źle rokuje na przyszłość.
angelisia69
27 kwietnia 2015, 10:08Oj to troszke nie halo,skoro w tym wieku sie nie usamodzielnil jeszcze i mieszka z mama.A nie myslisz czasem ze to z twojego powodu?Ze tak sie wciagnal w wasz zwiazek i zaslepil miloscia do ciebie,ze zapomnial o swoim zyciu??Pytanie retoryczne,ale moze zdzblo prawdy w tym jest.
laauraa
27 kwietnia 2015, 10:24Jesteśmy już razem 5 lat więc długo trwa to zaślepienie :)