Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wprowadzam istotne zmiany w odżywianiu zarówno moim jak i mojej rodziny. Start dziś, 3 stycznia 2016r.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5848
Komentarzy: 157
Założony: 3 stycznia 2016
Ostatni wpis: 13 listopada 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
lusi333

kobieta, 44 lat, Nowy Tomyśl

163 cm, 55.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 listopada 2016 , Komentarze (5)

Witam serdecznie!

Z perspektywy czasu muszę przyznać, że dłuugo mnie tu nie było. Nazbierało się wiele spraw, które wymagały przypilnowania i uporządkowania. Samo życie...

Dzisiaj poświęciłam trochę czasu i odwiedziłam Wasze pamiętniki czytając wpisy...fajnie, że walczycie, że się nie poddajecie! Waga u mnie bez większych zmian, czyli 55kg czasami 56. Dieta - różnie. Pozwalam sobie na małe co nieco jak rogal świętomarciński (bo u nas bez tego nie może być) czy makowiec od teściowej....ale codzienne obowiązki sprawiają, że takie podjadanie nie wpływa radykalnie na moją dietę, która obfituje w warzywa i owoce. Ostatnio do mojego menu dodaję mięsko...bo latem to tak jakoś nie po drodze mi było. No i oczywiście króluje u mnie nabiał pod każdą postacią...no i kawa bez której nie mogę normalnie funkcjonować...Sport - rower stacjonarny i basen od czasu do czasu, no i mel b, którą kocham....

Zimno się ostatnio zrobiło...cieszę się, bo wolę mały mrozik niż wilgotną pogodę. Z każdych stron dociera informacja o zbliżających się świętach...no i co? No i się baba wczoraj skusiła w a Tab na dwa piękne rogacze...

Do tej pory odpędzałam myśli o świętach, bo to wszystko za szybko...a wczoraj zachowywałam się jak dziecko w cukierni dotykając wszystkich pierdołek świątecznych wzdychając "ale fajne"...wygrał zdrowy rozsądek i spojrzenia męża...tylko dwa rogacze... ;-)

  

18 września 2016 , Komentarze (6)

Witam wszystkich cieplutko!

Było miło, ale się skończyło....czas wakacji, ciepła, słońca i luzu niestety dobiegł końca... Moja pociecha wróciła do szkoły a ja razem z nią (dzisiaj uczyliśmy się chemii, geografii, niemieckiego i historii)...czyste szaleństwo :-) czas gimnazjalny jest ciekawy...a wszelkie zmiany hormonalne -  lepiej nie mówić...

Jak moja dieta? Wspaniale! Jest bogata we wszystko (właśnie częstuję się czekoladą, poprzednio były wafelki, winogrona i ciasto drożdżowe, no i obiadek itd)....moja waga dzisiaj rano pokazywała 55,2 kg... a jak ja? Wspaniale! Czas zmian małych i większych...jak na razie wszystkie wychodzą na dobre. 

A jak moje ćwiczenia? Mam zakaz! No prawie...pozostaje mi basen i rower, ale jestem niegrzeczną dziewczynką i zamiast tego chodzę 4 km prawie codziennie. Zakaz zrodził się po urlopie. Po urlopie bardzo udanym. Tylko moje kolana się zbuntowały....ale jest już spora poprawa - rokowania są dobre, będę żyć! Czy mimo dyskomfortu i bólu zmieniłabym je? Nigdy w życiu! Weszłam praaawie tam, gdzie chciałam, czyli Kozi Wierch, Świnica, Wrota Chałubińskiego, oczywiście standardzik w ramach relaksu Czerwone Wierchy. A w deszczowe dni Auschwitz i Kopalnia Wieliczka. Oczywiście gdzieś pomiędzy był leżing i opalanie się. 

Poniżej kilka ujęć z górek...

Widok z Koziego Wierchu :D

z jednej strony pięknie widać cześć Pięć Stawów Polskich...

a z drugiej Czarny Staw Gąsienicowy...

późne popołudnie Pięć Stawów Polskich - zdjęcie z mostku

widoki ze Świnicy

a to lisek...nazwany przez nas Kabanosikiem, bo pewnemu Panu podjadał sukcesywnie co nieco...Kozuchy oczywiście też biegały....

Pozdrawiam!

19 lipca 2016 , Komentarze (4)

Witajcie!

Nie wiem jak to robię, ale robię. Skończyła się karpatka (i szczerze mówiąc trochę za nią tęsknię), ale w zamian ruszyłam dupsko z fotela i....

- niedziela (szalenie późne popołudnie): 10 km rowerkiem, 10 minut skakanka (wcale nie jest takie hop siup) i 10 minut mel b abs,

- poniedziałek 10 minut skakanka,

- wtorek czyli dzisiaj 10 minut skakanka, 20 minut cardio.

Założenie na jutro: 4 km marszu i 1 godzinka pracy na działce i jak się uda to rowerek.

Cięęęęężko mi było się ruszyć....oj ciężko. 

Dziękuję!!!! Komu potrzebna motywacja???

16 lipca 2016 , Komentarze (13)

Dzisiaj rano jadąc do znajomych usłyszałam w radio info - o Andrzeju Bargiel. Jako skialpinista udało mu się zdobyć Pik Lenina! Ucieszyłam się na maksa. Oglądałam o nim programy, czytałam wywiady i powiem Wam, że chłopak jest zaj...sty, wiecie - taki normalny, nie wywyższający się, z marzeniami i wielkim zapałem i wiecznie biegający po górach z nartami. Postawił wszystko na jedną kartę...i wygrał. Wielkie brawo i niezły wyczyn.  

A jak mój zapał? Czasami mam wrażenie, że słomiany. Wiosną ruszałam się z większą przyjemnością i chęcią niż teraz. Wczoraj mel-b abs, dzisiaj 1 godz. pracy na działce i skakanka 10 minut. I mam wrażenie, że to za mało...najgorsze jest to, że nic z tym nie robię...żyję ze świadomością, ale nie podejmuję żadnych radykalnych kroków, aby to zmienić...masakra. Potrzebuję kopa!!!!! Proszę mnie zmotywować!!!! 

W ramach zdrowego odżywiania się dzisiaj w menu była karpatka i lody!!!! Wczoraj ciasto drożdżowe i wafelki oblane czekoladą!!!! Potrzebuję lekarza!!!

13 lipca 2016 , Komentarze (4)

No i mam! Coś dla ciała i duszy....no i może coś mój rozum na tym skorzysta.... (puchar)

dzisiaj machnęłam 10 minut i przypomniało mi się dzieciństwo :D

pozdrawiam 

10 lipca 2016 , Komentarze (5)

Witajcie

Czy się da nadrobić stracony czas? Oczywista oczywistość...a co ja robiłam przez ostatni dooobry tydzień???????? Zero ćwiczeń. Dobrze, że przy najmniej moja dieta w miarę się trzymała....a raczej ja jej. Efekt - waga w normie czyli 55 kg, ale moje ciało sflaczało...Oj tak, dokładnie. Aby zapobiec pogorszeniu i utrzymać się w ryzach wczoraj ostro pracowałam 3 godziny na działce a potem machnęłam kilerka Ewy Chodakowskiej. A dzisiaj marsz 4 km i ponad godzinna jazda - pływanie na rowerze wodnym. 

P.S.

Jutro poniedziałek, idę kupić skakankę....

3 lipca 2016 , Komentarze (4)

Witajcie!

Dzisiaj jest dzień lenia :D wspaniała niedziela! Taki dzień na gapienie się w niebo i myślenie o wszystkim i o niczym. Nie pamiętam, kiedy tak ostatnio mi było dobrze, tak spokojnie...ostatnie 2 tygodnie to mordęga i wypruwanie żył. Dałam radę i odniosłam sukces! Więc dzień lenia + spokój z tyłu głowy = wspaniałe doznania! Tak sobie myślę, że w sumie niedziela się jeszcze nie skończyła więc moje doznania będą intensywniejsze, bo......moja pociecha wyjechała na wakacje... ]:> mąż się tajemniczo uśmiecha... ;) 

Ale, żeby nie było mdląco słodko to zrobiliśmy sobie małą wycieczkę rowerową...10 km.

Rano oczywiście był czas na czytanie gazet. Jest to jedyny (rety jak to brzmi - jedyny) dzień w tygodniu, gdzie mogę czytać caaaałe do południe!

A późne popołudnie wyglądało mniej więcej tak....

Moja dieta nie za bardzo przypomina dietę. Podjadam....słodkie i słone. Myślę, że takie szaleństwo od czasu do czasu jest wskazane. Tym bardziej, że mimo to waga stoi w miejscu (zasługa warzyw)  i dzisiaj rano pokazała mi równe 55 kg. Gdybym odpuściła podjadanie pewnie znowu bym zgubiła kolejny kg. Cóż, bez komentarza.... Obiecuję poprawę. 

Pozdrawiam cieplutko!

16 czerwca 2016 , Komentarze (3)

Witajcie kochani!

Uprzejmie informuję, iż znowu zgubiłam 1 kg. Jest mi z tym bardzo przyjemnie i już nie mam wrażenia, że moje ubrania się kurczą... Sama nie wiem jak to się stało, ale się stało. Nie ukrywam, że z tego powodu nie będę płakać :D

Byłaby bramka - oglądam mecz...co za emocje! ja sama baba w domu, kibic sezonu. Moi panowie bawią się sami w strefie kibica...

Ostatnio mam manie na truskawki. Trochę zbieram z działki, trochę kupuję...mój apetyt na nie jest niezaspokojony. Uwielbiam arbuz + truskawka = pyszne smoothie. Mniam!

Pozdrawiam cieplutko!

PS

Czasami życie przynosi miłe niespodzianki, ale o tym później ;)

7 czerwca 2016 , Komentarze (7)

Witajcie

Marzenia są piękne! Nieprawdaż??? Cudownie jest móc je zrealizować... Ja właśnie jestem na tym etapie. A co realizuję? Znajduję chwilę czasu dla siebie ;-) Naiwne, zbyt proste i mało wyimaginowane? Może... ale za to bardzo ważne.

Chwila refleksji, gapienia się w chmury, bardziej spokojniejszy sen, równowaga, późnym wieczorem wyciszone telefony...dlaczego? Bo były "chwile", że było wszystkiego za dużo. Wieczne bieganie, nerwy, niespokojne serce, rzucanie się w nocy po łóżku...Czas nauczyć się korzystać z życia i cieszyć małymi pierdołkami. Praca nie zając...ja pracoholiczka to mówię...jak na razie uczę się tego...ale czy to na stał wejdzie w moje życie...?

Przez kilka dni moja aktywność fizyczna po pracy opierała się głównie na opiece nad mężem. Zafundował sobie laserowe usuwanie wrastającego paznokcia w dwóch palcach u stóp. 

Więc moja szalona aktywność fizyczna w tym tygodniu to:

- niedziela - 1 godzina jazdy rowerem

- poniedziałek - mel b abs i nózki

- wtorek  - 1 godzina pracy na działce, 20 minut cardio

Pozdrawiam cieplutko 

27 maja 2016 , Komentarze (3)

Witajcie!

Z okazji Dnia Mamy wszystkim mamom składam gorące pozdrowienia! Jesteście dzielne kobietki! 

Moja szalona aktywność fizyczna:

poniedziałek - 1 godzinka pracy na działce

wtorek, środa i czwartek - klapa

piątek mel b abs i nóżki

Dieta...cóż, bywało lepiej ;-)

Udanego weekendu!