Wczoraj jeden odcinek „Przyjaciół” na twisterze i godzina kijkowania :) Dzienna porcja ruchu zaliczona!

Na kolację wciągnęłam 1 tosta z serem i pomidorem i keczupem.

Coś ostatnio bardziej ciągnie mnie do słodyczy – muszę wyeliminować je zupełnie, bo zjedzenie 1 ciasteczka, czy cukierka nie wystarcza – chcę więcej ;) Dawno już nie kupowałam w sklepie słodkości – synek protestuje, ale dla niego też dobrzej jak nie je słodyczy.

Jak był mały (do 6-ciu latek) był chudzinką i niejadkiem! Ile ja się namartwiłam, że nie chce jeść, on w ogóle nie miał łaknienia – nie chciał jeść nic, nawet słodyczy. Martwiłam się, bo bolał go brzuszek – z głodu a on nic nie chciał zjeść. jego głównym pożywieniem były zupy i tylko to mnie uspakajało, ze zjadał coś ciepłego. O kanapce nie było mowy – ewentualnie poskubał suchą bułkę lub skórkę od chlebka. I tak przeżyliśmy do 6-ciu lat.

W przedszkolu zaczęły się choroby i ostateczna diagnozą było: usunąć trzeci migdał!!!

Sam zabieg przeżyliśmy – nie mieliśmy wyjścia, ale czas po – czyste błogosławieństwo!!! Choroby się skończyły!!! Od 3 lat nie mieliśmy antybiotyku !! Ustało potworne chrapanie :) i … poprawił się apetyt!

Ja zachwycona, że Szymo je – nie ograniczałam mu niczego – zaczął jeść normalne śniadania, kanapeczki, płatki z mlekiem, obiady, wszystko! Słodycze też.  Ze zwinnej, małej chudzinki – wyrósł na dość pokaźnego chłopca! Jest wysoki – na tle innych chłopców w klasie i niestety teraz już z brzuszkiem! A fakt jego „poprawy”:) widoczny jest głównie w jego pulasach ;D ma je po tatusiu haha – mój mąż szczupły z natury jest b. okrągły na buzi i tę cechę odziedziczył po nim Szymo! Teraz wszyscy zauważają, że jest pulchniutki a on sam mówi o sobie : nie jestem gruby, tylko puszysty :) ) – słowami Mańka z Epoki lodowcowej :)

No to teraz ograniczyliśmy słodycze, chipsy – tylko od święta, późne kolacyjki… I zrzucamy razem brzuszki ;D

Nie chciałbym, żeby mój synek przeżywał to co ja – poczucie, że jest się grubszym od innych dzieci i tym samym gorszym! Pomogę mu!