Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do odchudzania skłoniły mnie uwagi znajomych, rodziny, moja własna tusza.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 877
Komentarzy: 27
Założony: 11 stycznia 2015
Ostatni wpis: 18 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Marunae

kobieta, 30 lat, Łódź

170 cm, 104.90 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

18 lutego 2015 , Komentarze (8)

Odkąd staram się zrzucić ten mój nadbagaż czuję się lepiej. Jem regularnie i się do tego przyzwyczaiłam, mój metabolizm chyba uległ poprawie. Odkąd piję te dwa litry wody dziennie moja skóra jest mniej sucha i szorstka - teraz już wiem czego tej zdzirze brakowało do w miarę ładnego wyglądu. Efektów nie widać - ale czuję je i to motywuje mnie do dalszego działania.

Nauczyłam się zastępować pewne rzeczy innymi. Płatki kukurydziane albo smakowe zastąpiłam owsianymi - jem wiele mniej a najadam się jakbym zjadła ze dwie michy corn flakesów. Śmietanę i majonez zastępuje mi jogurt grecki, chociaż z jego ilościami nie szaleję. Wcale nie musiałam rezygnować z pasty jajecznej czy sosu do sałatki się okazuje. Dodatkowo - zdrowe posiłki są wiele bardziej sycące, smaczniejsze o dziwo!

15 lutego 2015 , Komentarze (8)

Jak tam? 50 twarzy skurwiela obejrzane? :D Wyjdę na hejterkę, ale zupełnie nie rozumiem jak miliony kobiet mogły dać się omamić E.L. James. Ta trylogia to potwarz dla ludzi z kręgów bdsm, a ludzie jak ludzie, chłoną każde mainstreamowe gówno podane na tacy jak gąbka. :) Grey jest wyidealizowanym potworem, ok? Nieziemsko przystojnym, seksownym, a przy tym obrzydliwie bogatym potworem który uważa że wszytko mu wolno. Stalking, obsesje, manipulacje, >gwałt<, uzależnianie od siebie ludzi, izolowanie od przyjaciół i rodziny, prowokowanie współczucia gadką o tragicznym dzieciństwie, a ta kukła Steele się na to godzi. Kukła, dlaczego? Ano dlatego, że ta kobieta nie ma osobowości, stworzona po to by kobiety mogły się z nią utożsamiać, nadać jej swoje własne cechy.

Drogie panie. Zanim powiecie, że chcecie własnego Greya - zastanówcie się i zróbcie pierdolony research. Odechce wam się.

13 lutego 2015 , Skomentuj

Tlustego czwartku dla mnie nie bylo. I dobrze. Nie jem slodkiego. Na chwile obecna waze 104,9. Nadal wstyd ale jak zejde ponizej 100kg to bede sie cieszyc jak dzika. Tak, w sumie to chce dazyc do wystajacych obojczykow i przeciagu miedzy udami bo mi sie to podoba. I do rozmiaru 36 nie 46.

Jaka ja jestem ladna. Mam naprawde ladna twarz. Czysta cere i dlugie rzesy, ladny ksztalt oczu. Tluszcz nigdy nie wszedl mi na twarz, poza lekkim drugim podbrodkiem. To chyba dobrze. Think positive and carry on!

7 lutego 2015 , Komentarze (3)

Ubyło mi 4 kilo. Sądzę, że to nie była woda skoro ciągle wodę uzupełniam. Odkąd odżywiam się zdrowo, czuję się lepiej. Przestałam czuć się ciężko, lepiej się koncentruję, mam więcej energii. Kawę zastapiłam sobie zieloną herbatą. Cukier w moim domu nie istnieje. Istnieją za to treningi z Mel B i siłownia. 
...I pomarańcze. :D

13 stycznia 2015 , Skomentuj

Dobra, zjebałam. Wczoraj wchłonęłam sevendaysa, ale to tylko dlatego że nie miałam czasu iść do sklepu między zajęciami, a byłam cholernie głodna. Reszta była ok. Stopniowo będę eliminować takie grzechy.
Dzień dzisiejszy zaczął się kawą pół na pół z mlekiem, bez cukru. Jest tak samo dobra, a nawet lepsza, cukier zabijał jej smak. Na śniadanie dwie kromki chrupkiego razowego z cienkim plasterkiem półtłustego twarogu, chudą, drobiową wędliną i ogórkiem.
Planuję kupić mrożone owoce. Zauważyłam, że latem, kiedy próbowałam trochę schudnąć i dostawałam szajby z braku cukru (nie w organizmie, w  ustach) najlepszym lekarstwem były zblendowane owoce z mlekiem. Taki shake, ale bez cukru i lodów, ot, mleko smakowe. Blender mam, owoc jakiś się znajdzie... Nie będę tego pić przecież codziennie, ale raz na jakiś czas. 
Myślę nad robieniem sobie na uczelnię warzywnych koktajli. Ponoć są naprawdę smaczne i pożywne, ale muszę znaleźć dobre przepisy.
Nie wiem czy dzisiaj poćwiczę, może chociaż pół godziny. Nauka do sesji jest mimo wszystko ważniejsza.

12 stycznia 2015 , Komentarze (1)

No tak, nie ma to jak wstać i być zasypaną na fejsie wiadomościami z pytaniami "co było na dziś na analizę tekstu". Świetnie. Jak ja sama nie wiem. Jak cudem napisałam swoją pracę na zaliczenie, bo tematy do wyboru były tak denne że się odechciewało. Jednak dobrze zaczęłam dzień. Dwa małe jajka, trzy żytnie kromki chrupkiego pieczywa i mnóstwo lodowej sałaty. Cholera, strasznie się tym zapchałam. Nawet nie sądziłam, że mnie to może tak napełnić. W międzyczasie zjem jabłko albo kiwi, banany są już teraz raczej niewskazane. Na obiad, hmm... Krem z pora. Ale już nie ze śmietaną, nie. Teraz to skromniej, na jogurcie. Potem, nie wiem, zrobię sobie sałatkę. I godzinka ćwiczeń. Pewnie trochę dam sobie w kość. Cóż. Mój tłuszcz będzie płakał. Ale się go pozbędę. 

11 stycznia 2015 , Komentarze (7)

Mam garść problemów z jedzeniem. Nie wiem, czy to już nie są problemy natury psychicznej... Jedzenie mną rządzi. Nie umiem opanować apetytu jaki mam. Zapotrzebowanie mojego organizmu na kalorie rośnie chyba cały czas. Nie mam możliwości iść do specjalisty - za drogo. Jem na śniadanie średniej wielkości siedem naleśników z cukrem. Na kolację potrafię nie przymierzając pół kilo frytek wciągnąć i to takich unurzanych w sosie na samym majonezie. Po każdym takim posiłku mam wyrzuty sumienia. Powoli przestają mi smakować owoce. Fast foody na mieście jem tak raz na miesiąc. I to zawsze jakaś jedna kanapka i wystarczy. Jem dużo słodyczy. Pączki, batoniki, czekoladki... W domu jak mi się nudzi przed komputerem potrafię wciągnąć opakowanie parówek, albo prawie całą kostkę żółtego sera. Muszę coś z tym zrobić... mam też okropnie grube nogi, na prawej łydce nawet dwa wczesne żylaki. Strasznie się boję, że coś może mi się od tego stać. Mam na udach i pupie mnóstwo cellulitu. Mam fałdy tluszczu na plecach, nie chcę ich. Mam zbyt duże piersi. Barki jak u zapaśnika, obwisłe ramiona. Palce jeszcze nie są takie straszne. Mam ładną twarz (oszpeconą niewielkim drugim podbródkiem). I włosy też mam ładne, choć krótkie. Ale kiedy w pełnym słońcu czasem patrzę na swój cień, to mogła głowa jest malutka... A całe ciało potwornie wielkie. To nie powinno tak wyglądać. Nie chodzę z koleżankami na zakupy, bo wstydzę się wyciągać z wieszaka dżinsy w rozmiarze 48. Staniki zamawiam tylko przez internet, bo jak wchodzę do sklepu i pytam o 80F to panie robią wielkie oczy i stwierdzają, że takich w ogóle nie produkują. Boję się iść na siłownię, bo teraz na siłownię chodzi się dla lansu i fotek. Nie chcę być wyśmiana. Na basen nie pójdę, to chyba oczywiste.

Tak, jestem też leniwa. Po prostu wcale mi się nie chce. Ale od jakiegoś czasu znajomi zaczynają robić dyskretne uwagi na temat mojej wagi, czyli musi być już bardzo źle. 

Straciłam przez swoją wagę bardzo dużo życia. Nigdy nie przeżyłam swojej młodzieńczej pierwszej miłości, bo kto by spojrzał na baryłę z nadwagą. Nigdy nie wygłupiałam się z przyjaciółkami na basenie. Nie mam pięknych zdjęć w bikini, ani nawet jednoczęściowym stroju. Unikam słońca, bo zaraz się czerwienię. Lubię tańczyć, ale nie chodzę na imprezy, bo przy koleżankach wyglądam jak żarówka przy słońcu.Na zdjęciach chowam się za grupą ludzi, żeby nie było widać nic poza twarzą.

Jest mi wstyd za dopuszczenie do takiego stanu.