Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zaczynaja sie schody...


    no coz wszystko co dobre kiedys sie konczy:/ od jakiegos czasu waga nie chce leciec w dol a czasami nawet idzie delikatnie w gore:/ zastanawiam sie czym moze byc to spowodowane i jaka taktyke przyjac teraz..czy wiecej ruchu czy jeszcze mniej jedzenia czy poczekac i zobaczyc co bedzie;P..jak narazie rozpoczalem dzis trening a6w (na miesnie brzucha) jest zarabiscie ciezki jak dla mnie i to juz na samym starcie ale tak to jest jak sie skrupulatnie te partie ciala pomijalo podczas wszelkich treningow:) dzisiaj strzelilem sobie glodowke, chcialem isc pobiegac i przy okazji pozalatwiac sprawy, spotkalem kumpla i powiedzial ze pobiega ze mna ale najpierw pochodzilismy troche pozalatwiac tez jego sprawy..ostatecznie spacerek tez nie jest zly:) gdy wreszcie poszlismy biegac w sumie biegalismy godzine (bieganie spacer bieganie spacer jakies rozciagania bieganie spacer..samego biegania bylo by ze 25 minut:) tyle ze ja mam duzo slabsza kondyche niz on ..ogolnie dal mi wycisk...po treningu koszulke mozna bylo wykrecic jak scierke do podlogi albo jak nieodwirowane pranie:P..biegalem oczywiscie w neoprenowym pasie ktory niezle daje:] ogolnie to za&%^biscie wialo..czasami tez pokrapialo ale ten wiatr byl bleee. a glodowka polegala na tym ze ogolnie przez caly dzien spozylem kilka szklanek mleka 1/3 kostki bialego sera szklanke soku marchwiowego i kawe bez dodatkow:] obym tylko jutro nie rzucil sie na jedzenie i nie przekroczyl 1500kcal :]
  • nataliaqa

    nataliaqa

    13 stycznia 2007, 21:10

    ja też bardzo chętnie bym pobiegała, ale samemu się nie chcę :D muszę kogoś zmotywować ale w koło same leniuchy.. powodzonka życzę i sukcesu ktory jest bliski:o)