Właśnie minęło kilka minut po północy czyli oficjalnie zaczynam to co planowałem. Czyli zbilansowana dieta i maximum wysiłku fizycznego. Początkowo miał to być miesiąc ale teraz zmieniłem na 39 dni. Tyle właśnie z racji zamiłowania do pewnego amerykańskiego reality show pt. SURVIVOR, tam ludzie własnie na 39 dni lądowali na bezludnej wysepce albo w inne dziczy. O kalorycznym, smacznym jedzeniu mogli zapomnieć. No i ja od teraz też zapominam na 39 dni :) NO TO - Poloneza czas zacząć ;)
PS.Co jakiś czas powinienem umieszczać jakieś wieści z frontu
patik11
5 lipca 2011, 19:50pięknie;] dużo śmigasz;] ja muszę zainwestować w nowego rumaka, bo ten czasem więcej szkodzi niż pomaga:( zastanawia mnie fakt, że dążysz do 68kg...nie za mało??pozdrawiam;)
patik11
5 lipca 2011, 08:41Dokładnie tak, uwielbiam rower;] na stacjonarnym nigdy nie jeździłam, bo to strata czasu dla duszy:P:P wolę w deszczu, a nawet wietrze pojeździć! Przeważnie są to dwie tury rano i wieczorem po ok 25-30km, jednak jak mam lenia to tak ok. 20 km robię!! a jak u Ciebie sprawa wygląda??
revelka87
1 lipca 2011, 20:14gratulacje panie magistrze;) życzę determinacji i osiągnięcia sukcesu na polu bitwy;)