Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od końca marca tego roku jestem dumną 30-latką co ma swoje niewątpliwe plusy i minusy. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak kobieca, wolna i szczęśliwa i jeszcze nigdy w życiu tak nie przerażał mnie mój uparcie niechcący opaść do płaskiego brzuch mimo pilnowania się przez większość czasu jeśli o jedzenie chodzi i przejechaniu od września poprzedniego roku ponad 1300 km na rowerku stacjonarnym. Tak nie może być!!! Nie poddam się choćbym miała paść trupem !!! :)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1471
Komentarzy: 10
Założony: 8 czerwca 2016
Ostatni wpis: 20 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Naolia

kobieta, 38 lat, Jawor

176 cm, 64.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 czerwca 2016 , Komentarze (1)

cóż.... nie ważyła się wczoraj ale obiad był sążny i to nawet z dodatkiem masełka do bułki tartej do kalafiora. Nierówna, długa i niesprawiedliwa to jest walka z tłuszczykiem ale pocieszający jest fakt, że od dłuższego czasu mimo wzlotów i upadków sylwetka nie zmienia mi się bardzo ( no może prócz tyłeczka, któremu nie wiedzieć czemu zachciało się poszerzyć kiedy stuknęła mi 28-ka. Mój chłopak mówi, że kobitki tak już po prostu mają i tyle..

nużące jest to ciągłe pilnowanie się. To nie bitwa - to wojna..... dzisiaj mam dzień stagnacji. To znaczy jakoś tak nijako się czuję mimo wcielenia w życie planu sałatkowego:) zamiast pieczywa będą sałatki do pracy. Na jutro sałatka z paluszkami surimi, ogórkiem i jajkiem.

Ćwiczenia? dzisiaj seria około w sumie 320 powtórzeń na uda, pośladki i brzuszek ide robić co by zakwasy nie zapomniały o mnie na za długo ;)

18 czerwca 2016 , Skomentuj

:D taaak - właśnie w takim jestem teraz nastroju pomimo pobolewającego kolana ( a trzeba wam wiedzieć, że mam kłopoty z rzepkami nie do wyleczenia już także i ćwiczyć trza i uważać jednocześnie) - nie prosta sprawa. Ale nie o tym miało być. Wczoraj mój chłopak wyciągnął mnie z łóżkowych pieleszy z książką i paśnikiem z popcornem i wytargał mimo mojego veta na basen. Nawet po strój specjalnie ze mną pojechał i pomógł cierpliwie wybierać cobym tylko z nim poszła. (veto było bo ledwie parę lat temu naumiał mnie pływać i od roku tego nie robiłam i się bałam znów zacząć).

Wiedział co robi bo wyszłam prze-szczęśliwa. Już po paru minutach rzuciłam piankę i dzięki jego radom przypomniałam sobie co i jak także teraz do połowy (póki dno czuć) latam i ćwiczę kondychę bo jest z nią masakra o dziwo mimo porządnych treningów na rowerku.  Najchętniej w ogóle bym z wody nie wyłaziła ;) A waga spada:)

Dzisiaj tez byliśmy i poczułam, że EURKA!!! mam mięśnie na plecach w barkach. 

Nooo skoro już je czuję to ciekawe co to jutro będzie;) Dobrych nocków !!!(senny):)

16 czerwca 2016 , Komentarze (2)

Właśnie przed chwilką rozmawiałam z bratem który to właśnie kończy dietetykę i poradził mi (o dziwo!!!) jeść więcej!! Do tej pory uwierzyć nie mogę ale chyba coś w tym jest bo kalorii z posiłków mi wyliczył około 1500 a spalanych jakieś 2500. Jak zapytałam jak to jest że przecie się chudnąć powinno szybciej przy mniejszej ilości kalorii + ćwiczenia to stwierdził ,że nie do końca tak jest bo głodny organizm oszczędza gdzie się da i nie marnuje tłuszczu z moich boczków na marne ;) powiedział brat że jak całkiem stopniowo odrzucę pieczywo, makarony itp z diety to warzyw i owoców wszelkiej maści i koloru będę mogła zajadać ile wlizie. 

Ale że każdy organizm jest inny to faktycznie najlepiej kopnąć się do specjalisty niech zmierzy iść tłuszczu do mięśni i indywidualnie dobierze dietę. 

Zrobię z siebie królika doświadczalnego i posłucham braciszka. Zobaczymy czy jak wyrzucę chleb zamieniając go np na płatki owsiane z orzechami i bananem albo kaszę jaglaną z warzywami itd czy schudnę i wreszcie głód mi nie będzie straszny:D

ależ by było pięknie,.... :)

a dzisiaj odpoczywam od ćwiczeń za to nagotuję ziemniaków i kapustę na jutro coby z jajkiem sadzonym na obiad była a teraz wątróbkę z cebulką i jeszcze sałatkę grecką. No ciekawe czy starczy mi czasu... ;)

15 czerwca 2016 , Skomentuj

czuję się zmęczona... normalnie jakby ktoś obudził mnie o 12 w nocy i kazał normalnie funkcjonować. Jedyne co mi się chce to spać... za to czuję prawie każdy rozciągnięty przy kijkach wczoraj mięsień to chyba dobrze. Najchętniej napiłabym się kawy ale to bez sensu o tej porze. Mam do zrobienia wątróbkę z cebulką i przydałoby się jeszcze ujechać a rowerku choć z 10-15 km i paznokcie do zmycia i pomalowania ale tak mi się nie chce..... :( Może jak przypomnę sobie po co ćwiczę to chęci nadejdą ;)

A ćwiczę i się staram jeść zdrowo bo autentycznie brzydzi mnie takie coś jak oponka i brzuch... feee... na samą myśl robi mi się nie dobrze. Rzadko coś mnie aż tak brzydzi i denerwuje doprowadzając szybko (co też jest w innych sferach rzadkością) do szału.

noto już mam motywację "obrzydliwą" ale mam.

oby do soboty-wyśpię się chociaż porządnie:)

14 czerwca 2016 , Skomentuj

Drogi pamiętniczku,

od potknięcia na urodzinach ukochanego minęły dwa dni i mogę powiedzieć, że jest dobrze tzn to co sobie zakładam to robię czyli wczoraj solidne ćwiczenia na brzuch, pośladki i uda plus 20 km na rowerku stacjo a dzisiaj sążny spacer z kijkami. Ku mojemu wielkiemu zadowoleniu nie mam zadyszki ni grama jedynie posmak metalu w ustach czyli trza nieco zmniejszyć natężenie ćwiczeń a skupić się na nabieraniu kondycji. 

Co na jutro? Sama nie wiem... chciałabym zrobić serię ćwiczeń albo rowerek bo jedno z drugim na raz to trochę za dużo jak się ma życzenie być w jako takiej formie w pracy na drugi dzień coby biurko nie przyciągało jak magnes.

Niestety oponka jest a raczej powróciła i już mnie denerwuje :/ to zołza jedna

12 czerwca 2016 , Komentarze (3)

Drogi pamiętniczku,

no i nastało to co stać się musiało czytaj przyjęcie urodzinowe ukochanego i co za tym idzie full wypas;D czyli upadek jeśli o dietę i ćwiczenia chodzi. U mnie jak pamiętniczek wie już standard ale i spokojna jestem w miarę że i wraz jutrem na dobrą drogę powrócę grzecznie. Planowane na jutro jest 30km plus ćwiczenia. 

Ps ten model kobity co to niby ma mnie odzwierciedlać jest taki troszku przychódnięty w porównaniu ze mną. Najlepiej będzie jak jutro wrzucę zdjęcie i już ;)

9 czerwca 2016 , Skomentuj

Wczoraj dałam radę - BRAWO JA!!! :) Matko jakie to fantastyczne uczucie kiedy z dnia na dzień czujesz się dzięki ćwiczeniom silniejsza... i to dosłownie. Mimo przejechania 20 km na stacjonarnym już nie mam zadyszki:) dla tego uczucia warto żyć. No i brzuszek nieco się spłaszczył :D Za to w pracy czułam się jak koń po westernie.. ale nie żałuję ;)

Dziś wyzwanie mnie czeka nie małe i módlcie się cobym podołała bo robię narzeczonemu tort śmietankowo-karmelowy. Chyba sobie zaknebluję czymś usta żeby paluchów nie oblizywać...

A co poza tym? Kolejna seryjka ćwiczeń na brzuch tym razem z dodatkiem nożyc. Na rowerku już nie zdążę dziś pojeździć. Zostawię go sobie na jutro.

8 czerwca 2016 , Komentarze (4)

No i się zaczęło. Mam serdecznie dość opuchniętego brzucha i kołyszących się niczym galaretka ud. Idę ćwiczyć. Plan na dziś? 20 km na rowerku stacjonarnym, do tego około 320 powtórzeń różnych ćwiczeń na brzuch. (po ostatnich mam takie zakwasiory że nawet kichanie boli:) i jak jeszcze jakimś cudem dam radę to spacer z kijkami na wieczór.

Do dzieła! 

tylko co tu zrobić potem na kolację..... chyba tradycyjnie jajecznicę i pomidor obok.