Odkąd zaczęłam ponownie dietę ( to jest od 25 grudnia) schudłam 8 kilogramów. Wydaje mi się, że to rozsądne tępo chudnięcia. Co więcej, z każdym zgubionym kilogramem odzyskuję pewność siebie i nabieram większej motywacji. Jednak wiem jak łatwo jest zaplątać się w tym pozytywnym myśleniu i ulec pokusom.
Przez ostatni tydzień chciałam przekonać się, co by się stało, gdybym nadal jadła rozsądnie, ale przestała ćwiczyć. Przez równy tydzień nie tykałam się stepera. Co z tego wynikło?? Z dnia na dzień czułam się coraz gorzej psychicznie. Dosłownie traciłam z godziny na godzinę dobry humor i pozytywne nastawienie. Nic mi się nie chciało i trudno było mi zwlec się z łóżka przed 9.30... Przesiadywałam za to do późna i miałam problemy z zaśnięciem. Moja waga w zasadzie przez ten czas stała w miejscu. Dlatego też nie pisałam nic przez ostatni tydzień... Przedwczoraj powróciłam do ćwiczeń. Wieczorem na steperze spaliłam 500 kalorii i zrobiłam 100 brzuszków z taśmą elastyczną. Wczoraj to samo - 500 kalorii i do tego 200 brzuszków w dwóch seriach po 100. Dziś to samo... Czekam na wyniki dodania brzuszków do zestawu ćwiczeń, ponieważ zauważyłam, że mam problem z rozbiciem tłuszczu w tym obrębie ciała. Na dzień dzisiejszy w biodrach straciłam 19 cm!! Biust też mi niestety schudł, ale dzięki temu mogłam znów zacząć nosić push-up'y :)
Potrzeba mi kopa i podniesienia motywacji i chyba faceta... hehe. Dziś spotkam się z Mr.Y który objawił mi się internetowo. Pójdziemy na kawę, co będzie - zobaczymy. Na pewno wam napiszę. Jedno co wiem, to to że nie wolno mi myśleć ani analizować, tego co było. Ciężko jest zamknąć rozpieprzony związek, ale ja na prawdę potrzebuję wymazać to ze swojej głowy. Ach! Gdyby tak w mózgu był przycisk DELETE! Mogłabym go nacisnąć i wszystko by zniknęło. A jednak rzeczywistość jest zupełnie inna. Mój ex po kilku tygodniach napisał mi niby nic nie znaczącego sms'a w formie informacji dotyczącej naszego wspólnego znajomego. Obawiałam się tego jak ognia i wiedziałam, że taki moment nastąpi. Wszystkie nasze poprzednie rozstania kończyły się tym, że on się w końcu odzywał z podkulonym ogonem. Przypuszczam, że kogoś ma, ale myśli o mnie. Bo "żadna nigdy nie będzie mną"... Nie chcę tego!! Nie chcę na niego patrzeć i pragnę wyrzucić go z głowy, ponieważ cała ta sprawa wpływa na moje nastawienie do zmian, jakie sobie zaplanowałam. Chcę osiągnąć SWÓJ CEL! Nie potrzebuję kolejnej wichury w głowie...
Ewelalala
9 lutego 2011, 16:03Codzienna porcja ćwiczeń to mój zastrzyk pozytywnej energii. Ostatnio właśnie stwierdziłam, że... relaksuję się na bieżni! (psychicznie, oczywiście).
kamila.wagrowiec1980
9 lutego 2011, 15:43Coś jest w tym co piszesz o ćwiczeniach , ja zaczęłam chodzić na areobic i czyję znaczną różnicę w samopoczuciu - mam większę chęci do działania i nie jestem taka zmęczona jak przedtem.Podziwiam Cię za silną wolę i wytrwałość w postanowieniach , uważam że to przez Twoją pogodną osobowość oraz pozytywne myślenie.Nie pozwól na to aby prześladowały Cię demony przeszłości , idż dalej i nie oglądaj się za siebie.Trzymam kciuki.
anusiak2607
9 lutego 2011, 15:27to fakt,ja gdy ograniczyłam posilki i czulam ze chudne czulam sie naprawde super a ost dni sa wielkim obzarstwem co nie nastraja mnie pozytywnie i okropnie sie z tym czuje.zycze dalej takiej sily:)
jabluszkoooo
9 lutego 2011, 15:14znam to:) przez odchudzanie zmieniam sie- i to na lepsze:) oby tak dalej:) pozdrawiam-aga