Często zdarza mi się, oglądając pamiętniki innych lub wpisy na forum, natknąć na niewybredne komentarze.
Bardzo modne stało się krytykowanie innych za pośrednictwem internetu, gdzie jesteśmy tak bardzo anonimowi, jak tylko sobie tego życzymy...
Nieraz widzę, że ktoś opisuje swoją słabość do słodyczy, do fast foodów czy domowych placków ziemniaczanych a za chwilę pojawiają się głosy w stylu:
"Fuuuuj, jak można to w ogóle jeść?!"
albo
"Bosh, w życiu bym takich śmieci nie wzięła do ust".
Zaraz potem odwiedzam pamiętnik osoby której się wylewa tłuszczyk tu i ówdzie (i najwyraźniej zdaje sobie z tego sprawę, skoro jest na tym portalu) a pod nim teksty:
"Jak można się doprowadzić do takiego stanu!" itp. itd.
Wrrr, strasznie mnie to wkurza.
No bo, nie oszukujmy się, gwiazdy Hollywoodu to raczej pamiętników na Vitalii nie przeglądają... I albo komentuje w ten sposób ktoś, kto stara się sam siebie dowartościować wbijaniem szpilki komuś na tyle odważnemu aby przyznać się do swoich słabości albo najwyraźniej ktoś kto utył od powietrza. No bo skoro tego nigdy nie jadła, nie rozumie jak można spojrzeć na to czy tamto, no to co tutaj do jasnej cholery robi?
Wszystkie dziewczyny walczące z fałdkami, czy ważące 65 czy 150kg w mniejszym lub większym stopniu zapracowały sobie na to.
I basta.
Godna pochwały jest chęć zmienienia czegoś lub pogodzenie się z aktualnym stanem rzeczy, a nie podkładanie nóg innym...
Szczęście że poza takimi przypadkami, większość to jednak sympatyczne i szczere komentarze (mnie jeszcze na szczęście żadna złośliwość nie spotkała, ale mam świadomość że to tylko kwestia czasu...) i większość z Nas chce sobie pomóc!
SOBOTNIE MENU:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem i połową banana
ok. 350kcal
II Śniadanie:
Activia cytrynowa, ufo, śliwki, winogrona, mieszanka studencka
ok. 420kcal
Obiad:
Kaszotto grzybowo-warzywne, sałata z łyżeczką jogurtu naturalnego, surówka na z białej kapusty, pół makreli wędzonej
ok. 350kcal
Podwieczorek:
Odrobina soku żurawinowego, galaretka wiśniowa, jabłuszko, razowiec z serkiem, łososiem i papryką
ok. 360kcal
Kolacja:
2 kanapki z razowca z serkiem, sałatą, szynką i papryką
ok. 300kcal
Dzień:
ok. 1780kcal
NIEDZIELNE MENU:
Śniadanie:
Płatki z mlekiem i połową banana
ok. 350kcal
II Śniadanie:
Activia cytrynowa, jabłuszko, winogrona, orzechy włoskie, pół banana
ok. 450kcal
Obiad:
Makaron z olejem rzepakowym i przyprawą wloską, groszek, ogórek kiszony, surówki
ok. 430kcal
Kolacja:
Kromka razowca z odrobiną masła i szczypiorkiem, jajecznica, kalarepka, papryka
ok. 380kcal
Dzień:
ok. 1610kcal
Malgosiat
2 października 2013, 23:43Tak kochana masz rację, ale kiedyś też nie wiedziałam jak otwarcie można mówić, że jesz śmieci komuś aż do czasu kiedy moja przyjaciólka tak mi mówiła.. I dziś cieszę się że mi tak mówiła bo sprowadziła mnie na drogę eko co nie znaczy od razu mniejszej wagi. Rozumiem teraz, że ją wkurza jak inni jedzą śmieciowe jedzenie bo pochowała z powodu raka rodziców i teściową. Ja przestałam jeść chipsy i grilla - bo przecież jest stwierdzone że zawierają substancje rakotwórcze. Wielkie koncerny jednak wydają bajonskie sumy aby jednak nam wmawiać że MD i inne świństwa są OK. Podam Ci prosty przykład kiedyś wyjechałam na naukę ang. do USA i jadłam dość mało bo brakowało mi pieniędzy ale śmieciowe tanie jedzenie pewnie nie przekraczało to 2000-2500 Kcal a i tak po 2 mies. byłam o rozmiar większa. Ale tak wiem jak niektórzy obrażają, kochana nawet w realu. WIem jak to boli i podcina skrzydła. Np. przed wakacjami byłam u znajomych a ona wyschła anoreksja mówi abym przysiadła się w inny róg stołu bo tam więcej jedzenia, albo młoda siksa w sklepie jak chciałam zmierzyć sukienkę w roz. 42 mówi że w sklepie są rozmiary tylko do 42. Albo docinak grubej zresztą ciotki, że chyba 20 kg ostatnio utyłam i chyba teraz jestem jedną z najgrubszych w rodzinie.
emczi
1 października 2013, 08:35masz zdecydowanie rację! hejterzy to zakompleksieni, pełni zazdrości czyjegoś sukcesu ludzie. wiedzą, że ktoś się stara, jest pełen ambicji i determinacji, a oni nadzwyczajnie w świecie się o p i r d a l a i dlatego hejtuje. przepiękne zdjęcia jedzonka! :)
spalina
30 września 2013, 21:55ja w życiu nie byłam u gine, więc 1 wizytę tak czy siak muszę zaliczyć... akurat przypałętał się ten ból... uwierz mi, że gdyby nie mama to bym nie szła, bo też zawsze wychodzę z założenia, że samo przejdzie :)
Chaarle
30 września 2013, 21:47No właśnie z tego względu pytam, nie chodzi mi o kaloryczność :)
spalina
30 września 2013, 21:40menu jak zwykle pyszne, ale po moich dzisiejszych "przygodach" nie mam ochoty nic jeść, mimo, że u Ciebie zazwyczaj przychodziła mi ochota na jakaś przekąskę :)
Agujan_M
30 września 2013, 10:23Oj zgadzam się w 100% z tym co napisałaś!! Ja dokładnie wiem dlaczego tu jestem - to tylko moja wina, że wyglądam tak jak wyglądam - nic dodać nic ująć (choć nie wiem kiedy to się stało jestem jaka jestem) ale teraz walczę z tym i wiem, że mi się uda!!! Jak dobrze, że przed chwilką zjadłam śniadanie - bo u Ciebie jak zwykle same smakołyki!! Ślinka cieknie! Miłego dnia!!
dorotuniaa
30 września 2013, 09:10Ja sądzę , że nie trzeba się przejmować takimi komentarzami . W końcu coś z sobą robimy a nie jesteśmy tu tylko po to , żeby kogoś dołować komentarzami... Bardzo fajne menu ! :)
zapomnij.o.tym
30 września 2013, 00:29mnie też to strasznie irytuje -.- jeszcze bardziej irytuje mnie to, jak ktoś komentuje na ile lat ktoś wygląda. (pod moim adresem często słyszałam, ze wyglądam na gimnazjum, zaraz potem, ze na babkę po 30stce) xD