Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 911
Komentarzy: 8
Założony: 29 maja 2015
Ostatni wpis: 4 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
niebowczerni

kobieta, 29 lat, opole

163 cm, 70.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

4 czerwca 2015 , Skomentuj

Nie pisałam przez te kilka dni, ale nie miałabym się i tak czym chwalić, miałam przed 2 dni dzień dziecka i mój luby nie pomagał mi w odchudzaniu, wręcz namawiał żebym sobie na razie odpuściła. Oczywiście w dalszym ciągu jadłam mniejsze posiłki, ćwiczyłam, ale i pozwoliłam sobie na to, na czego pozwolić sobie nie mogę - słodycze, dużą ilość pustych kalorii. A teraz jeszcze dostałam te dni i chwilowo muszę przerwać ćwiczenia na te kilka dni, bo nie jestem w stanie w takiej sytuacji ćwiczyć. To samo z masażem bańką chińską. I miałam się ważyć co tydzień, ale zdążyłam się już 2 razy zważyć i jak się spodziewałam, nic nie ubyło, ale i trochę przybyło (niecały kilogram - ale tym się nie martwię, bo moja waga lubiła tak skakać do przodu i do tyłu nawet jak się nie odchudzałam). Jutro mija pełny tydzień- jak to szybko minęło :-)

Do tej pory ćwiczyłam squaty i półbrzuszki, ale chciałabym coś powoli jeszcze dołożyć. Myślałam o 8 min legs/buns/abs lub o aerobiku/zumbie - ale to drugie dużo czasu mi zajmuje, a ja na razie muszę się skupić na uczeniu się do egzaminu zawodowego, już po 16 czerwca będę mieć to z głowy i wtedy mogę więcej czasu przeznaczać na ćwiczenia

Co jeszcze polecacie do ćwiczenia - głównie na dolne partie ciała (tzn. nogi, uda, pupa)? A może coś na poprawienie mięśni klatki piersiowej?

31 maja 2015 , Komentarze (1)

Zdecydowanie za późno chodzę spać i za późno wstaję (i za mało się uczę do zawodowego) przez co późno zjadam śniadanie i kolejne posiłki.

Dzisiaj były tylko 3.
Śniadanie: zapiekanka (taak, świadomie ją zjadłam i nie żałuję, w końcu to śniadanie, później się spali! czasem można)
Obiad: trochę rosołu, pół kotleta z piersi kurczaka i troszkę ziemniaków (jadłam z zaciśniętymi zębami - raz, że nie przepadam, dwa, że jeszcze gorzej smakuje jak już trzeba odgrzewać).
Później zaparzyłam sobie miętę i kawę z mlekiem.
Kolacja: 4 kanapki z twarogiem domowej roboty (mam go powoli już dość, ale trzeba zjeść żeby się nie zepsuł)

Ćwiczenia: rozciąganie z rozgrzewką, przysiady (squaty), brzuszki + masaż banką chińską. Dalej jestem obolała, ale nie chcę przerywać ćwiczeń, bo będą coraz większe zakwasy.

Przez pół dnia męczy mnie ogromna ochota na coś słodkiego. Ale się nie dałam. Najgorsze wcale nie są obolałe po ćwiczeniach mięśnie wszystkich części ciała, ani mniejsze porcje jedzenia, bo to naprawdę jest do wytrzymania - ale za to nie daję sobie za bardzo rady z ograniczaniem cukru, zwłaszcza słodyczy, a chyba najbardziej to czekolady. Mój największy nałóg od zawsze. Mogę nie czuć się głodna, ale jak zobaczę jedną małą czekoladkę to choćbym zjadła syty obiad nagle robię się głodna - głodna cukru. Może faktycznie powinnam tylko ograniczać, a nie likwidować całkiem, ale z drugiej strony gdybym nawet sobie pozwoliła na jedną małą kostkę, to tylko rozbudziłabym w sobie większy apetyt i możliwe, że w 2 minuty poszłaby cała tabliczka czekolady. 

Kiedy wstaję mam dużą motywację i chęć do ćwiczeń, do diety, do życia, ale kiedy nadchodzi wieczór łapie mnie coś takiego, że chcę się poddać. Ale wiem, że nie mogę. Robiąc sobie analizę na Vitalii obliczyło mi w przybliżeniu, że moja zawartość tłuszczu w organizmie wynosi 38%. Dużo za dużo. Norma dla mnie to 22-25%. Ale odkąd pamiętam, nawet jak się kiedyś odchudzałam i ważyłam 50 kg, ten wskaźnik również przekraczał poza normę (mimo, że waga była blisko dolnej granicy bmi). Mam budowę gruszki, najwięcej mi idzie w biodra, nogi, w brzuch też dużo idzie, ale w górne partie ciała idzie najmniej - i przy odchudzaniu, z górnych części ciała schodzi najszybciej, a biodra ruszyć najtrudniej, przez co mam dużo ciężej, bo mogę ważyć 50 kg, a i tak mieć za dużo tłuszczu w okolicach bioder. I to jest najgorsze, kiedy na twarzy wygląda się już zdecydowanie za szczupło, ręce również bardzo chudziutkie, żebra zaczynają sterczeć, biust zmalał, talia też niczego sobie, ale na brzuchu dalej trochę za dużo sterczy, a biodra to jak kosmos. Z natury mam szerokie, ale nie chodzi mi teraz o samą budowę, a o tłuszcz gromadzący się w tych okolicach, katastrofa. Dobra, będę tak narzekać, a nic tym nie zmienię. Żeby było trochę radośniej w tym wpisie dodam takie słodycze:

30 maja 2015 , Komentarze (1)

Jestem troszkę obolała po wczorajszych ćwiczeniach, więc dzisiaj postawiłam tylko na przysiady (6 x 10) plus oczywiście rozgrzewka i rozciąganie.

Śniadanie: 3 kromki z twarogiem. Herbata z 1 łyżeczki cukru.
Potem 2 truskawki i woda z sokiem z cytryny (po ćwiczeniach).
Obiad: kluski śląskie z sosem, zjadłam mniejszą porcję niż zazwyczaj jadałam. Nie powiem ile, bo nigdy nie przeliczam :)
Podwieczorek: Kubuś . 4 małe kawałki ciasta truskawkowego (wiem, że nie powinnam, ale nie mogłam się oprzeć, moja mama dawno nic nie piekła :D). Później jeszcze kawa rozpuszczalna ze śmietanką, też z 1 łyżeczką cukru.
Kolacja: 3  kromki z twarogiem. Mięta. Herbata z 1 łyż cukru.

Mój jadłospis jak widać jest baaardzo bogaty oczywiście xd

29 maja 2015 , Komentarze (6)

W 2012 roku udało mi się schudnąć 10 kg przez wakacje, by przez następne 2 lata przybrać na wadze 20 kg (napisałam 2 lata, bo od roku waga stoi w miejscu).
Najwięcej ważyłam jakiś tydzień temu, bo 72.2 kg. Dziś już jest 70.5 kg. Zdaję sobie sprawę, że to nie tłuszcz, a wodę z organizmu "zrzuca się" na początku najwięcej, stąd mogą być takie wahania wagi. Ale waga nie jest najważniejsza. Najważniejsze są pomiary.

A aktualnie wygląda to tak:
Szyja: 33 cm
Biust: 93 cm
Pod biustem: 79 cm
Talia: 83.5 cm
Brzuch: 102.5 cm
Biodra: 110 cm
Udo: 67.5 cm
Łydka: 38 cm
Waga: 70,5 kg
Rozmiar: 44
Poziom tkanki tłuszczowej według Vitalii: 38% (prawidłowy: 25%)

Jeśli chodzi o cele, to na początek wyznaczam sobie takie najbardziej realne:
5 czerwca zobaczyć 6 z przodu.
2 lipca ważyć 65 kg (moje urodziny i zejście do prawidłowego bmi)
Gdy już to uda mi się osiągnąć, to wyznaczę sobie kolejne.

Marzę o tym by w biodrach zejść poniżej 100 cm, aby brzuch nie przekraczał 95 cm, a talia miała mniej niż 75 - i wiem, że aby tyle osiągnąć będę musiała dużo więcej schudnąć. Ale najbardziej zależy mi na zmniejszeniu cellulitu i ujędrnieniu ciała.

Dzisiejszy jadłospis:
1. Na śniadanie 2 bułki z serem twarogiem ze szczypiorkiem i rzodkiewką (domowej roboty). Kubek herbaty z dzikiej róży z 2 łyżeczek cukru.
2. Po śniadaniu: 3 cukierki, kubek wody z sokiem z cytryny
3. Obiad: 7 pierogów ze śmietaną, kubek zaparzonej mięty
4. Podwieczorek: mały truskawkowy lód
5. Kolacja: dopiero będzie, zaktualizuję.
EDIT: A jednak trochę przesadziłam... Najpierw 3 kromki z twarogiem a później 2 małe zapiekanki :/

Ćwiczenia:
1. Rozciąganie i rozgrzewka.
2. 60 przysiadów (2 x 10 i 2 x 20)
3. 100 brzuszków (2 x 50)
4. 50 brzuszków na boczki.
+ Bańki chińskie na cellulit.

Rewelacji nie ma, ale jest dużo lepiej niż było jakiś czas temu :)