Wróciłam do siebie. Upały wcale nie mniejsze niż w Warszawie. Na termometrze w cieniu 33 stopnie. Wieczorem wybiorę się na spacer, ale teraz nikt nie wypędzi mnie z domu. Wczoraj pojechałam na zakupy warzywne do Cieszyna, a w drodze powrotnej wstąpiłam do siostry. Przyszła też nasza znajoma i po makaronie z sosem pesto pograłyśmy w Osadników. Wieczorem siostra odwiozła mnie do domu. Safira czekała w przedpokoju.Dzisiaj przygotowuje sobie zestaw ćwiczeń, które zamierzam stosować. Będę musiała wstawać wcześniej i ćwiczyć, bo teraz nie ma opcji. Dieta nadal wegetariańska, ale z kalorycznością nie jest najlepiej.
Miłego...
rozanaa
8 sierpnia 2013, 19:33Dziękuję za miłe słowa, myślę że kapitalnie to będzie za 10 kilogramów, a teraz jeszcze sporo pracy przede mną, pozdrawiam:)
Groteska07
7 sierpnia 2013, 14:29Cześć;] na szczęście nie poszalałam na imprezce, byłam kierowcą, więc alkohol odpadł, a i z jedzenia jakiś szczególnych pyszności nie było;] ale karkówkę z grilla zjadłam i trochę sałatki greckiej i jakieś ciastko wpadło...;] ale i tak jak na cały wieczór bardzo w porządku;) pozdrawiam;)
rozanaa
6 sierpnia 2013, 15:08A u nas właśnie burza przeszła, i trochę się chłodniej zrobiło. Safirka pewnie szczęśliwa że Pani wróciła do domku, pozdrawiam:)
czarodziejka10
6 sierpnia 2013, 14:20wszędzie dobrze ale w domu najlepiej :)