Od razu mówię, że to był najtrudniejszy dzień z całej wyprawy. Już Asyż dał mi popalić. Ale dobił mnie "Spacer wśród gajów oliwnych" (tak stało w programie). Jak widać gaje oliwne były, owszem, tyle że cienistej osłony nie dawały. A upał był straszny, 36 stopni w cieniu. Na asfalcie, to raczej pomiędzy 40 a 50 stopni. Trzeba było iść kilometr pod górę, a dopiero potem miało być płasko. No i wymiękłam. Jak zaczęło mi się robić słabo, zadzwoniłam do pilotki, że nie daję rady. Poprosiła, byśmy z koleżanką, zaczekały pod oliwką. Zeszła do nas i zadzwoniła do kierowców, żeby wrócili do miejsca startu. Po odpoczynku dało się zejść bez większych problemów do autokaru. Tak naprawdę, to większość osób, po wyjściu z gaju oliwnego, z radością skorzystała z podwózki do miasta, klimatyzowanym autokarem. Tylko kilka najsprawniejszych osób dotarło do miasteczka na piechotę.
Byłam tak zmęczona, że nawet zapomniałam o robieniu zdjęć. Dlatego nie mam ani widoku miasteczka z oddali, ani ilustracji do odpoczynku przy zimnym piwie. Jak odetchneliśmy i serce zaczęło mi bić w normalnym tempie, to przez tę bramę weszliśmy na starówkę.
Piękne, kolorowe uliczki...
z przyjemnością, w wolnym tempie, się po nich snułam.
Mimo poszukiwań, nie udało mi się znaleźć zbyt wielu informacji o Trevi.
Przez te monumentalne drzwi weszłam do kościoła San Emiliano.
Zrobiłam zdjęcie ołtarza ...
i obrazu w renowacji.
A tu ozdobna latarnia i suszarnia za oknem 😉
Ta średniowieczna kamienica bardzo mi się spodobała.
Mury obronne też robią wrażenie.
Ponieważ mieliśmy jeszcze dużo czasu wolnego, zaglądałyśmy chyba do wszystki możliwych uliczek.
Trevi robiło wrażenie wymarłego.
Miejscowość, otoczona jest ze wszytkich stron, gajami oliwnymi.
Podobno oliwa z Trevi jest najlepsza. Zdjęcie z internetu, bo sklepiki wszystkie były pozamykane.
Gdy szłyśmy, nieśpieszno, na plac zbiórki, znalazła nas pilotka i powiedziała, że większość wycieczki chce już wracać do hotelu. Widocznie nie tylko dla nas był to ciężki dzień.
Po powrocie do hotelu, wyruszyłyśmy z koleżanką, na kolację do tej samej knajpki, co poprzedniego dnia. Wybrana potrawa wyglądała tak.
Chyba nikt się nie zdziwi, że miałyśmy problem ze zjedzeniem takiej porcji. Po kolacji, a przed wieczornym winkowaniem, udaliśmy się w czwórkę, na spacer po naszym miasteczku. Całkiem przyjemna miejscowość.
To by było, na razie, na tyle.
mada2307
20 sierpnia 2022, 20:58Ach jak fajnie tam było 😃
Nieznajoma52
21 sierpnia 2022, 10:36Jak już odsapnęłam to tak :)
Julka19602
19 sierpnia 2022, 13:20Dziękuję ponownie za relacje. Dzięki zdjęciom pokonała z Tobą piękne uliczki włoskiego miasteczka. Przeczytałam twoje zainteresowania na wstępie i muszę powiedzieć że są zbieżne z moimi. Pozdrawiam i miłego dnia życzę :-)
Nieznajoma52
19 sierpnia 2022, 14:58Dziękuję i zapraszam na kolejne wyprawy:)
luckaaa
18 sierpnia 2022, 20:12Spacery w takie upały to koszmar , ale i upały w tym roku wyjątkowe . Obiad wygląda przepysznie 😍👌
Nieznajoma52
19 sierpnia 2022, 12:10Pyszny był, ale długo siedziałyśmy, aby go zjeść. Białae wino trochę pomogło w trawieniu :)
Alianna
18 sierpnia 2022, 19:04Piękne sprawozdanie 😊😘
Nieznajoma52
18 sierpnia 2022, 19:50Dziękuję Alu:)
alinan1
18 sierpnia 2022, 17:17Makabra takie temperatury… Też bym padła tam waflem. Piękne miasteczko, śliczne zdjęcia. Porcja lokacyjna rzeczywiście zacna! 😀
Nieznajoma52
18 sierpnia 2022, 17:57Objadłam się na maksa:)
alinan1
18 sierpnia 2022, 18:16Hahaha : „ porcja lokacyjna” 🤣🤣🤣. Te przemądrzale telefony…🤣