Od wczoraj mamy remont... Hmmm miał być w weekend, ale okazało się, że mąż ma wolne w pracy więc wykorzystał te dwa dni. Nie ćwiczyłam wcale choć tak naprawdę spaliłam mnóstwo kalorii! Po pierwsze: byłam zmuszona chodzić calutkie dwa dni od rana do wieczora, po drugie: cały dzień sprzątałam po remoncie, więc uznaję to za ćwiczenia, bo na takie "normalne" to i tak czasu nie miałam. Ale mimo, że mąż zamówił sobie obiadek z dostawą do domu, bo wiadomo - remont kuchni to nie ma gdzie zrobić obiadku, ale ja zjadłam swój dietetyczny posiłek, który miałam przygotowany dzień wcześniej. Tak więc ostatnie dni zaliczam do bardzo udanych :)