Dzisiaj przeszlam tylko 3 km ,ale w bardzo szybkim marszu.Moje zakwasy osiągnęły poziom hard i ledwo szłam,a teraz jak mam usiąść to aż sycze z bólu.Dzień jakis nie teges.Dziś nie mam co robić w pracy,wiec pewnie ksiażka i net będą w użyciu porzadnie.Dobrze,ze tak moge bo nie wiem co bym robiła.Wczrajszy dzien był taki lekko minusowy,chociaż może przesadzam bo zjadlam bulke z sosem czosnkowym i wieczorem kilka oliwek,ktorych całe zycie nie znosiłam i mnie po nich mulilo a tu nagle mam na nie ochote...Wode wypilam,dziś jakos bez entuzjazm odkreciła butelke,ale jak juz troche upiłam to pojdzie z górki:)No nic,biore sie za ksiażke,miłego dnia !
aluna235
10 lutego 2016, 15:48Ten dzień też jakoś ciężko "odczuwam", no po prostu coś nie halo... Na zakwasy dobre ćwiczenia, ale też warto pamiętać o regeneracji. Uściski :)
polishpsycho32
10 lutego 2016, 13:53na zakwasy jeden dzien odpoczynku wskazany
am1980
10 lutego 2016, 11:33no widzisz kochana, u mnie w pracy podobnie, dobrze, że nikt mnie kontroluje...przynajmniej taką mam nadzieję, dlatego mogę na bieżąco czytać wpisy i komentować, oczywiście nie zawsze tak jest, ale dzisiaj chyba już nic sie nie zmieni, miłego dnia
pocahontazzz1985
10 lutego 2016, 12:27u mnie dzien do dnia niepodobny.dzis laba,a kiedy indziej 9 godzin akcji:)
OnceAgain
10 lutego 2016, 10:59Ta środa jakaś taka w tym tygodniu niemrawa jest ale trzeba ją przeżyć i będzie gut :)
pocahontazzz1985
10 lutego 2016, 12:56oj tak,jakos -jak zawsze damy rade:)