Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2068
Komentarzy: 28
Założony: 18 września 2019
Ostatni wpis: 6 września 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Queen_Catherine

kobieta, 34 lat, Lublin

164 cm, 131.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 września 2020 , Komentarze (5)

Właśnie odnotowałam swój największy sukces, nie tylko podczas aktualnego odchudzania, ale w całym moim odchudzaniu ever. 

Wróciłam właśnie z imprezy urodzinowej mojego siostrzeńca. Wiadomo jak takie rodzinne imprezy wyglądają - stoły suto zastawione, alkohol leje się strumieniami (no dobra z tym alko to trochę przesadziłam, w końcu to dopiero pierwsze urodziny, a nie 18-stka 😉). W każdym razie wiadomo wszystko kusi, ciastka, sałatki, półmiski pełne przekąsek. I w tym wszystkim JA, od pewnego czasu na diecie. Co innego wyskoczenie z koleżankami, z którymi widuje się raz na 2 miesiące, na kawę i ciastko w ramach wychodnego, a co innego taka impreza. Przeważnie to właśnie tego typu imprezy oznaczały dla mnie koniec diety, bo na samej imprezie się najadłam wszystkiego, a później jak mi te smaki zostawały to ciężko było wrócić do diety i tak ja odwlekałam. 

Na szczęście udało mi się 😁 Na obiad zupa meksykańska, ciasta nie tknęłam żadnego, nawet tortu, choć był mój ulubiony waniliowy z owocami, z sałatek zjadłam tylko trochę makaronowej z suszonymi pomidorkami (to tak w ramach kolacji), i skusiłam się na pół jajka w majonezie (nie mogłam sobie darować, robione przez moją mamę, jedna z najlepszych rzeczy na świecie) i 3 kieliszki wódki. 

Jestem tak bardzo z siebie dumna i tak natchniona tym sukcesem, że czuję, że jutro (no a w zasadzie to dzisiaj 😁) bez problemu będę kontynuować dietę 🥰🤩🥳

31 sierpnia 2020 , Komentarze (3)

No niestety nie poszło mi pozbywanie się lenia do ćwiczeń :/
Ale za to odnotowałam kolejny sukces w trzymaniu się diety ;)

Przede mną 2 tygodnie urlopu, więc będę miała o wiele więcej czasu na gotowanie i miejmy nadzieję w końcu na ćwiczenia :D

23 sierpnia 2020 , Komentarze (5)

Cały tydzień trzymałam się diety.... do wczoraj.

Umówiłam się z koleżankami na kawę. Niestety trochę źle rozplanowałam sobie czas i nie zdążyłam nic zjeść przed wyjście, więc w knajpce zamówiłam sobie specjalność zakładu - pancakes. No i do kawy wzięłyśmy po kawałku ciasta :( Normalnie może i bym się powstrzymałam, ale koleżanka zaczęła się tak bardzo rozpływać nad tym ciastem (jak ona to nazwała - ciastowy orgazm :D ), że się nie powstrzymałam i też wzięłam :/

Ale dzisiaj już powrót do diety.

Ponieważ aktualnie całkiem skutecznie udaje mi się walczyć z jednym leniem, jakim jest wychodzenie na zakupy, postanowiłam w najbliższym tygodniu powalczyć również z kolejnym leniem - ćwiczeniami. Miejmy nadzieje, że pójdzie mi z nim równie sprawnie :)

17 sierpnia 2020 , Komentarze (1)

Uff...

Dzięki przygotowaniu posiłków wczoraj, udało mi się dzisiaj raz, że wogóle zjeść (co nie zawsze mi się udaje w co drugi poniedziałek :/ ), a dwa - zjeść w miarę o ustalonych porach :D

Także, wracam do pracy :) 

16 sierpnia 2020 , Komentarze (2)

Cóż, weekend minął bez większych problemów. 

Dzięki zakupom zrobionym w piątek miałam pełno produktów na pyszne jedzonko, a gdy naszła mnie ochota na coś słodkiego, miałam pod ręką winogrono :D

Jutro czeka mnie ciężki dzień, ze względu na nawał pracy, ale większość potraw już przygotowałam, więc mam nadzieję, że będzie ok ;)

14 sierpnia 2020 , Komentarze (2)

Dzisiaj jestem z siebie zadowolona!!
To pisanie chyba faktycznie pomaga :D Niby jeden wpis, a już dzięki niemu dwa razy w ciągu jednego dnia pokonałam mojego okropnego lenia. 

Najpierw podczas pory obiadowej - baaaardzo nie chciało mi się gotować i już nawet zaczęłam przeglądać menu mojej ulubionej tajskiej knajpki, ale wtedy przypomniałam sobie o wczoraj i stwierdziłam, że tak nie może być. No bo z jednej strony przecież nie muszę pisać codziennie, mogłabym pominąć tą kwestię, napisać za parę dni, jak jest super, jak fajnie idzie z dietą. Z drugiej jednak strony te wpisy są dla mnie, a nie dla innych, więc jeżeli tutaj zacznę kłamać, czy pomijać nieprzyjemną prawdę, to tak naprawdę zacznę oszukiwać samą siebie, a to sprawi, że nie zmienię w zasadzie nic :/ I tym oto sposobem na obiadek miałam pyszny pełnoziarnisty makaron z kurkami, szpinakiem i indykiem (spaghetti)

Podobny dylemat miałam jakieś dwie godziny temu, kiedy przypomniałam sobie, że jutro jest święto, w związku z czym nie będę mogła, jak to mam w zwyczaju pójść na zakupy i trzeba je zrobić dzisiaj. A wyjście u mnie jakiekolwiek, to nie założenie butów i zgarnięcie maseczki. Po domu chodzę w jednej z moich stary porozciąganych koszulek i jakichś dresach, więc pierwszy etap to znalezienie bardziej wyjściowych ciuchów :D. Kolejna rzecz to ogarnięcie jakoś reszty mojej osoby, w tym przynajmniej włosów, które w zasadzie i tak zaraz będą w nieładzie, ale mniejszym ;) No i na koniec przygotowanie listy zakupów. Nie ważne, czy korzystam z Vitalii, czy nie, staram się nie wychodzić do sklepu bez listy, bo takie wyjścia kończą się furą niepotrzebnych rzeczy i najczęściej, albo moim przejedzeniem, albo wyrzucaniem zepsutego jedzenia - a tego baardzo nie lubię :<
Także już w zasadzie stwierdziłam, że w sumie coś się w lodówce, czy szafkach znajdzie, no i zawsze jest jeszcze moja ulubiona tajska knajpka, która za pewne będzie jutro otwarta, kiedy zabrzęczał mój telefon. Po przeczytaniu wiadomości zaczęłam sprawdzać pozostałe powiadomienia i zauważyłam, że mam nową wiadomość w Vitalii. Dzięki tej wiadomości zauważyłam, że w innych powiadomieniach Vitalli jest informacja o komentarzach do mojego wpisu. Zdziwiło mnie to bardzo, więc postanowiłam poczytać co tam też ludzie mają ciekawego do powiedzenia :)

I wiecie co, to dzięki tym komentarzom zebrałam się w sobie i poszłam zrobić zakupy.
Dziękuje wszystkim komentującym (zakochany)<3:*

13 sierpnia 2020 , Komentarze (10)

Niecały rok temu wykupiłam abonament Vitalii. Podyktowane to było po części postanowieniem, że przed 30-stką doprowadzę się do porządku, po części zbliżającym się ślubem brata, a po części moim stanem zdrowia.

Generalnie czuję się dobrze, nie mam nadciśnienia, wszystkie dotychczasowe badania mieściły się w normie. Niestety mam problem z kolanami, a wszystko wyszło na jaw, gdy.... zaczęłam uprawiać sport :/ 

Prawie dwa miesiące temu skończyłam 30 lat, ślub brata został przesunięty na przyszły rok, kolana nie bolą, bo od korony mało się ruszam. Z moich postanowień nici.........

Dzisiaj trafiłam w telewizji na film "Julie i Julia". Rozmowa Julie z jej matką dała mi do myślenia. Parafrazując: pisanie bloga ćwiczy dyscyplinę, pomaga wyznaczać sobie cele i osiągać je krok po kroku. I tego mi własnie aktualnie brakuje - dyscypliny w dążeniu do celu. 

Dlatego postanowiłam spróbować - mam nadzieję, że pisanie mi w jakiś sposób pomoże. 

Aktualnie jednej rzeczy jestem pewna - jedyne co stoi mi na przeszkodzie do wymarzonej (niekoniecznie) szczupłej sylwetki - to ja sama, a w zasadzie mój leń :D