2 tydzień za mną nie był łatwy ale jakoś idę dalej do przodu...Cały zaczął się walić jak musiałem załatwić sprawę u lekarza, odbijałem się od specjalisty do specjalisty i po 4 dniach dopiero coś załatwiłem... A teraz o mnie w tygodniu miałem małe załamania i w miedzy czasie dziabnąłem sobie 1 bułkę na szczęście grahamka (potem przepaliłem ja na spacerze 10km). Najgorsze że zaczął się okres kiedy dojrzewają moje ulubione owoce "Brzoskwinie", no i oprócz standardowej diety dorzuciłem sobie około 700 g dziennie tych owoców... Na moje szczęście nie należna one do zbyt kalorycznych:) Teraz o efektach sypiam dużo lepiej , schudłem kolejne 3 kg czyli wychodzi na to ze nadal mam niezły deficyt kaloryczny jednak wolał bym chudnąc maks 2 kg a najlepiej 1,5 kg tygodniowo.... Energi mam nadal dużo i ogólnie czuje się całkiem dobrze. W następny wtorek idę oddawać honorowo krew no i fajnie bo to kolejne 4000 kalorii w plecy. Oddaje od 17 roku życia i jakoś weszło mi to w nawyk... Pisze dopiero dzisiaj bo jakoś nie mam czasu za bardzo już na nic nie mogę nikogo zaniedbywać a sam też muszę zwiększyć ilość czasu poświęcanego na spacery itp.. Do tego doszła szkoła korona wirus wszech obecny i obsesja co niektórych na jego temat... Osobiście jakoś nie wierze w te nagonkę medialna . Ok pozdrawiam i idę wcinać michę zupy orientalnej z grzybkami mun i dodatkami nawet nie myślałem, że taka składanka warzyw i przypraw może dobrze smakować, widać człowiek całe życie się uczy a i tak umiera głupi.