Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuję się jazdą konną, kinem, muzyką, filmem, strzelectwem sportowym i mnóstwem innych rzeczy :) Do odchudzania zachęciło mnie to co zobaczyłam na wadze... W życiu jeszcze nie ważyłam ponad 70 kilo, no chyba że w ciąży, ale to całkiem co innego :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16909
Komentarzy: 80
Założony: 29 marca 2007
Ostatni wpis: 6 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ShirKhan

kobieta, 43 lat, Wiśniowa Góra

170 cm, 80.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: do końca sierpnia schudnę poniżej 70 kg :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 czerwca 2015 , Komentarze (5)

Ponieważ jak wiadomo sama dieta nie wystarczy, trochę ruchu dodać trzeba, to do ćwiczeń z Vitalii dołożyłam jazdę do pracy na rowerze :) Na razie 3 dni w tygodniu, później przerwa na urlop i codzienne dojazdy dopóki dzieci nie wrócą. Z kondycja nie jest tragicznie, bo dałam radę bez problemu, a do pracy nam 24 km w jedna stronę :) Na szczęście do pracy większość z górki :) Wczoraj jechałam 1:21 do pracy a 1:45 w drugą :) Podobno spaliłam 800 kcal w jedna stronę, także wynik super. Dzisiaj tez zaczęła się dietka :) Aktualnie mąż szykuje kurczaka, a ja zaraz zabieram się za surówkę i ziemniaki dla dzieci :) Mąż dietuje ze mną, bo tez ma tego i owego nieco za dużo :) Pozdrawiam w upalną sobotę :)

5 czerwca 2015 , Komentarze (2)

... i muszę przyznać, że wygląda całkiem obiecująco :) Powinnam się najeść :)

4 czerwca 2015 , Komentarze (5)

Witam serdecznie po dłuuuugiej przerwie. Zmobilizowałam się wreszcie i wypowiadam walkę moim nadprogramowym kilogramom. Pora na zmiany w wyglądzie i samopoczuciu :) Trzymajcie kciuki :) Startujemy od 80 kg, docelowo 65 kg. Największy problem mam z brzuchem i pupą, niestety jestem jabłkiem :( A że baaardzo lubię jeść, to wyszło mi to bokiem... Zobaczyłam sie ostatnio na zdjęciu i powiedziałam "dość". Zmieniam samochód na rower, windę na schody. Biegać nie lubię, więc nie będę, za to może pochodzę, popływam - zobaczymy :)

9 marca 2009 , Komentarze (3)

No i waga niestety w górę.... a w dodatku czuję się jak dobrze wypchany, nadęty balon.... brzuch mi wywaliło tak, że wyglądam jak w połowie ciąży :( Nie mam chwilowo siły na odchudzanie... W domu same problemy, mąż się wścieka, kasy nie ma, ale przecież głupi PIT z pracy załatwić, żeby szybciej zwrot przyszedł to nie ma komu..... w dodatku poprzedni pracodawca nie raczył mi przysłać dokumentów i prawdopodobnie straciłam pieniądze za zwolnienie (właścieiw to prawie miesięczną pensję), a do ZUSu nie mogę się dodzwonić, żeby mi powiedzieli, czy w ogóle mam tam jeszcze po co chodzić.... niech mnie ktoś przytuli.....

24 lutego 2009 , Komentarze (3)

Tak jak przewidywałam 66 kg to kolejny magiczny próg, który na jakiś czas mnie zatrzyma..... ostatnio waga stoi, czasem popełznie trochę w górę, potem trochę spadnie, ale za nic w świecie nie chce pokazać mniej niż 66 kg, nawet o głupie 100 g :)

Co poza tym, zaczął się trzeci tydzień mojej pracy, nawet mi tam całkiem dobrze, za to pojawiają się inne smutki. W Polsce kryzys, nie wiem jak potoczą się losy firmy mojej teściowej, w której zatrudniony jest mój mąż (zwłaszcza wobec niezrozumiałych dla mnie decyzji szefostwa o podwyżce cen towarów, gdy wszyscy tną koszty i chcą kupować jak najtaniej... a ich główne dochody to handel hurtowy). Gdyby, tfu, odpukac coś się stało, to nie wiem, jak sobie poradzimy z tym wszystkim...... Moja pensja absolutnie nie wystarczy....

Może mam skłonności do przesady, ale martwię się co to będzie, wolę widzieć czarny scenariusz, a potem cieszyć się, że go uniknęliśmy, niż mówić, że wszystko bedzie dobrze i nagle musieć sobie radzić w sytuacji absolutnie podbramkowej.... bo nawet na zamrożone w ziemi pieniądze nie bardzo będzie można liczyć, bo kto kupi???

Ech, wyżaliłam się.... ide do niuni :)

Pozdrawiam :)

3 lutego 2009 , Komentarze (3)

Skacze mi ta waga jak głupia..... Aż nie wiem co o tym sądzić.... :/

No ale zobaczymy :)

Dziś ważny dzień, bo byłam na rozmowie kwalifikacyjnej o pracę. Wreszcie coś stabilniejszego, w zawodzie niejako, w państwowej firmie, co może pozwoli się trochę ustabilizować finansoiwo. Kokosów nie będzie, ale zawsze pare złotych więcej wpadnie.... pod warunkiem, że całości nie "pożre" opiekunka do dziecka, która niestety jest, przynajmniej do kwietnia, niezbedna, bo Juka po zapaleniu płuc ma zakaz pojawiania się w żłobku do wiosny. Martwić się bedę jutro, jak się dowiem, czy dostałam te prace, czy nie :) Ale poniewaz czuję się po rozmowie bardzo dobrze, a dodatkowo mam tam trochę pleców, to chyba uczczę sukces i spadek wagi i zjem dziś cos pysznego :) (i niestety kalorycznego :) ale co tam! Należy mi się)

28 stycznia 2009 , Skomentuj

Ale to strasznie męczące takie odchudzanie :) Na razie nie możemy ćwiczyć oboje, bo jesteśmy chorzy wszyscy, tzn. ja już własciwie nie, ale mam zakaz przemęczania.

18 stycznia 2009 , Skomentuj

To chyba jednak głównie zasługa tego, że jestem tak chora i zakatarzona, że w ogóle nie chce mi się jeść :( Mąż też chory, ale apetyt ma, Julka fazę bez apetytu już przeszła, ale za to nie jest jej lepiej jesli chodzi o kaszel i katar.... w ogóle wszyscy chorujemy już od tygodnia, a Julka nawet od półtora....

12 stycznia 2009 , Skomentuj

Dziś wreszcie nieco bardziej dietetycznie, choć też nie do końca tak jak chciałam :( Ale już jest postęp...:) Niestety na wadze 68 :( Pohasałam sobie, nie ma co.... teraz będę odrabiać te dwa kilo.

8 stycznia 2009 , Komentarze (1)

solidnego kopa tam gdzie plecy traca swoja szlachetną nazwę, bo ani dieta mi nie idzie, ani ćwiczenia :(

buuuuuuu