6 dni do ważenia a ja już osiągnęłam cel, szaleństwo mam nadzieję że to nie jest chwilowe. W pracy już się pomału uspokaja i roboty na pęczki więc kalorie się spalają. Kolega z pracy sobie obrał za cel pilnowanie mnie żebym w pracy jadła sałatkę - nie wiem o co konkretnie mu z tym chodzi ale mi to wychodzi na plus więc go nie zniechęcam.
W moim życiu ogólnie się ostatnio dużo dzieje: akcja z pracą, pożarłam z bratem, siostra w ciąży, wyjazd na majówkę, mąż poparzył sobie rękę i nie może nic robić, co chwile rodzice się prześcigają do kogo mamy jechać i ostra awantura z przyjacielem z którym się już znam i przyjaźnię od 10 lat co może skończyć się zerwaniem kontaktu, wszystko to skutkuje tym że mój żołądek się skurczył, zamknął w sobie i twierdzi że pierdzieli taki interes i jeść nie będzie, na szczęście jak zrobię coś wyjątkowo ładnego i smacznego to daje się przebłagać ale większych porcji nie przyjmuje. Z większością tych moich zmartwień jestem w stanie poradzić sobie do końca tygodnia albo do końca miesiąca tak tylko przeraża mnie akcja z przyjacielem, tu niestety nie mogę już nic zadziałać i zostaje mi czekać na decyzję, tak jak z moją wagą strzeli focha i nie ma rady, trzeba czekać mam nadzieję że tak jak szklana wyrocznia z czasem będzie mi bardziej przychylny. Wszystko wymaga czasu - a za parę dni czas na zmianę na pasku - oby na stałe .
Nie no ja chyba umiem pisać tylko chaotycznie
Piczku
26 marca 2014, 22:02ja to niestety stres zajadam kurka rurka, a co znajomego mam nadzieje ze nie przepadnie ci tak dlugo znajomosc :) !
88sweet88
26 marca 2014, 13:17jupi!! super kochana!! to pewnie za te 6dni waga bedzie jescze mniejsza!! Trzymam kciuki za rozwiazanie tych wszytskich spr takze ta z przyjacielem..:)
fokaloka
26 marca 2014, 13:01Super, że masz cel osiągnięty! Oby z przyjacielem udało Ci się pogodzić. Powodzenia :)