Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam na imię Karolina, postanowiłam coś ze sobą zrobić. Do teraz nie przeszkadzała mi moja waga ani mój wygląd, ale od niedawna chcę jednak coś zmienić. Ważę zdecydowanie za dużo i od niedawna przeszkadza mi moja nadwaga. Chcę coś osiągnąć, a do teraz nie miałam motywacji. Spróbuję z tym serwisem, może codzienne pisanie tutaj zmotywuje mnie do kontynuacji ćwiczeń. Próbowałam prowadzić papierowy dziennik, ale oprócz mnie nikt nie miał do niego dostępu, a to skutkowało szybkim zniechęceniem. Teraz, kiedy pewne grono ludzi będzie miało dostęp do moich przemyśleń i opisów... Może uda mi się coś osiągnąć. Twierdzę tak, ponieważ ciężej jest przyznać się przed innymi, że nie ćwiczyło się danego dnia niż przed sobą. Podsumowując, mam zamiar coś osiągnąć i mam nadzieję, że prowadzenie takiego "pamiętnika" mi pomoże.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3965
Komentarzy: 33
Założony: 11 września 2013
Ostatni wpis: 4 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Taluna

kobieta, 27 lat, Kielce

165 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 lutego 2014 , Skomentuj

Muszę się przyznać, że z nowym miesiącem (mam ferie, więc tym łatwiej mi się wziąć do roboty ) próbuję ćwiczeń, których jeszcze nie robiłam (a na pewno nie robiłam ich w takim zestawie).
Bardzo podobają mi się efekty, jakie ludzie osiągają po SKALPELu, dlatego też spróbowałam. Niby proste ćwiczenia, ale moje nogi dały radę zaledwie 15 minut. Postaram się go dokończyć jeszcze dzisiaj, mam nadzieję, że dam radę. Chciałabym go wykonywać 3-4 razy w tygodniu - na początek, później (jeśli czas pozwoli) nawet codziennie.
Ponadto SQUAT CHALLENGE. Też jeszcze nie próbowałam, ale lubię przysiady. Startuję dzisiaj od 50, codziennie o 10 więcej.
Dodatkowo 2 SERIE PO 30 PAJACYKÓW. Przyjemne, proste ćwiczenie, trochę skakania, a człowiek może się zmęczyć.
Dni, które spędzę bez Skalpela, wypełnię dodatkową porcją 40 SKŁONÓW i 10 MINUT ORBITREKA.
Mam nadzieję zobaczyć jakieś efekty, no i mam nadzieję, że wyrobię sobie mięśnie nóg na tyle, że wytrzymam wszystko i będę mogła chodzić

Podsumowując, w ciągu tego tygodnia powinnam zrobić:
450 PRZYSIADÓW
360 PAJACYKÓW
3 x SKALPEL
120 SKŁONÓW
30 MINUT ORBITREKA
No to do roboty, samo się nie zrobi! A jaki w tym wszystkim cel? Piękne, smukłe, jędrne ciałko! Została mi jeszcze połowa, będzie trudniej, ale DAM RADĘ

No i motywacja na dzisiaj:

29 stycznia 2014 , Skomentuj

Prawie cały grudzień chorowałam, więc czasu na ćwiczenia było niezbyt dużo. Z podjętych minut zrobiłam niewiele, niestety. Wolałam nawet nie pisać o tym na forum...
Początek stycznia oznaczał powrót do zdrowia. Po drodze były święta, ale dodatkowe kilogramy uciekły.
Moja waga waha się między 70 a 72 kg, zależy od momentu ważenia, także nie wstukuję nowej wagi na Vitalii. Nie ma to sensu,ponieważ z reguły niewiele odbiega od wpisanej.
Od wczoraj postanawiam ponownie regularnie ćwiczyć, głównie na nogi i brzuch, a także trochę orbitreka. Wczorajsza seria nieźle zmęczyła moje nogi, nie była za ostra, jednak po przerwie wywołanej chorobą mój organizm odpowiedział nieoczekiwanym zmęczeniem nóg, a dzisiaj sprezentował mi zakwasy.
Niedługo ferie, będzie czas na ćwiczenia, basen, konie. Moja dieta również wraca do odpowiedniego stanu. Ponowna eliminacja niepożądanego nadmiaru i wprowadzenie normalnej ilości warzyw i owoców - charakter chorób, które męczyły mnie w grudniu (szczególnie pod koniec) wymusił konkretne potrawy i nic więcej... Wracamy do chudnięcia!

Najbliższy cel to -5 kilogramów. Liczę na niezły efekt i dobrnięcie do 68 kg jak najszybciej, motywacja jest, czasu coraz więcej - działamy!



18 grudnia 2013 , Komentarze (2)

Jest się z czego cieszyć, tak, jak sobie obiecałam, jest -10 kg przed końcem 2013 :D

Jestem przeszczęśliwa z takiej zmiany. Przez długi czas nie wierzyłam, że może mi się udać. Tyle prób... tyle porażek. Teraz widzę sukcesy!
Przede mną jeszcze dużo pracy, zanim osiągnę wymarzoną wagę. Ale wytrzymam, będę twarda, dam radę! Nie mogę się teraz poddać, prawda? :)
Poza tym, kalkulator BMI na Vitalii wreszcie twierdzi, że mam nadwagę, a nie otyłość :P Nie wiem, jak oni tutaj to liczą, bo wg wskaźnika, jaki miałam na biologii nadwagę miałam już parę kilo temu, nie dopiero teraz...
Anyway, widzę poprawę w sylwetce. Przede wszystkim schudłam z brzucha, pupy, łydek. Trochę mniej z ud i rąk, ale też zauważalnie. Oby tak dalej... :)
Pozdrawiam i życzę sukcesów w nadchodzącym roku, no i wytrwałości przy wigilijnym stole! :)

2 grudnia 2013 , Skomentuj

Ostatnio zainteresowałam się BMI, jak to wygląda dla mojego wzrostu. No i, co mi wyszło? Waga mieszcząca się w granicach prawidłowej dla mojego wzrostu to od około 53 do około 68 kilogramów.


Tak więc oto mój I, poważny cel:

68 kilogramów



Może cel bliższy niż ostateczny bardziej mnie zmobilizuje. Pozdrawiam :)

8 listopada 2013 , Skomentuj

Trochę zaniedbałam vitalię. Ale nauka mnie przytłacza. Za dużo tego; no cóż, kiedyś będzie gorzej, zdaję sobie z tego sprawę. Ale przynajmniej zakres mniejszy, a nie tego dnia historia, tego matematyka, a kolejnego biologia.
Wagę trzymam, przez ostatnie dni zmieniała się krążąc w okolicach 74,5-75. Nie jest źle, jak na totalne odstawienie ćwiczeń. Cóż, brak czasu robi swoje.
Teraz postaram się robić coś bardziej regularnie niż do teraz. Waga musi spaść, jeszcze z dyszka i będzie świetnie, z piętnaście i będę super zadowolona, cała pula - będę wniebowzięta! :) Zdaję sobie sprawę, że przede mną długa droga, ale chcę jak najszybciej opuścić siódmą dziesiątkę i znaleźć się w szóstej. Zawsze jakiś cel, nie?

Ah, no tak. Zmiana. Te kilka kilo, które zgubiłam, spowodowały, że ubrania ze mnie spadają i, WRESZCIE, mam przerwę między nogami (jak stoję ze złączonymi kostkami). Długo, długo jej nie widziałam, teraz pomiędzy łydkami mam pewien odstęp. To dowodzi tylko mojej obawy o krzywych nogach, jakie posiadam. Ale wolę mieć krzywe i szczupłe nogi niż proste, a grube ^^"

Pozdrawiam! :))

16 października 2013 , Komentarze (8)

Byłam przygotowana, że ciuszki się zrobią za duże, ale nie sądziłam, że dotknie mnie to tak szybko i to jeśli chodzi o spodnie. Większość moich koszulek jest raczej luźna, więc tutaj to nie ma o czym mówić. Natomiast jedne z moich ulubionych spodni, które jeszcze miesiąc temu leżały na mnie jak szyte na miarę (poza nogawkami oczywiście, bo z tym zawsze był problem no i nigdy nie skracałam spodni), teraz... spadają ze mnie. Muszę je poprawiać strasznie często, no i trochę odstają z tyłu, jak siedzę...
\
Perspektywa zdjęcia (zrobionego w lusterku ) trochę poprzestawiała proporcje, góra wyszła dość spora, dół za to niekoniecznie. No ale co poradzić...

14 października 2013 , Komentarze (3)

Orbitrek jest, stoi u mnie w pokoju, udało mi się to utargować :D Świetnie się na nim ćwiczy, podoba się wszystkim domownikom... Chyba zapewniłam sobie stałe wizyty siostry i rodziców w pokoju :P
Wczoraj byłam na treningu (jeździectwo). Matko, dawno się tak nie zmęczyłam na koniach. Dawno się tak nie spociłam. Ale uważam, że warto - uczę się nowych rzeczy, a nie stoję w miejscu z umiejętnościami. Poza tym moje uda wytrzymały półsiad zdecydowanie lepiej niż 2 tygodnie temu. Dalej robię błędy, ale pracuję nad nimi jak mogę.
Poza tym aktualne odchudzanie to jeden wielki sukces! Aż mi się wierzyć nie chce, że już blisko 6 kg za mną... Już nie mogę się doczekać, aż zrzucę pierwsze 10 kg... To dopiero będzie motywacja!
Udowodniłam sobie, że się da. Miesiąc zajęło mi pozbycie się tego, czego się pozbyłam. Pierwszy raz tyle wytrwałam. Niczego nie żałuję i oby tak dalej!
Pozdrawiam :*

Takie z wakacji, z najukochańszym koniem na świecie <3

6 października 2013 , Komentarze (2)

Chyba najbardziej motywującą rzeczą jest to, że wychodzi. Dzisiaj się zmierzyłam, zgubiłam 2 cm w biodrach i po 1 cm w łydce i w brzuchu. Poza tym od początku przygody z odchudzaniem zniknęło prawie 5 kg wagi (nie wiem, gdzie one się chowały).
Przyznam się, że nie ćwiczyłam za wiele. Trochę tutaj, trochę tam, ale nieregularnie i mało intensywnie. Bywały dni, kiedy nauka mnie po prostu zdominowała. Ale i tak poleciało pół kilo. Jestem z tego dumna.
Mój tata zdecydował się na powiększenie naszej "domowej siłowni" o orbitreka. Po prostu uwielbiam ten przyrząd! Utargowałam nawet, że wyląduje gdzieś w domu, a nie w garażu, gdzie jest zimno :)
Poza tym jakoś leci, twardo powstrzymuję się od gazowanych i słodkich napojów (tydzień temu napiłam się szklankę soku pomarańczowego, a tak to woda i herbata); poza tym słodycze poszły w odstawkę, zostały tylko jogurty i kisiele.
Jestem z siebie na prawdę zadowolona, bo już dawno tak długo nie wytrwałam w postanowieniu odchudzania się. Teraz stając na wadze widzę coraz niższe liczby i to mnie najmocniej motywuje.
Pozdrawiam kochani :)

23 września 2013 , Skomentuj

Hej kochani :)
Nie mam za bardzo czym się chwalić, weekend oraz dzień dzisiejszy wyglądały nieco inaczej, niż założyłam. Ćwiczyłam wybitnie niewiele, jadłam... normalnie, nie trzymałam się godzin posiłków, ale na szczęście nie tknęłam słodyczy i słodkich napojów! :) Plusy są takie, że waga stoi przy takim zachowaniu w miejscu.
Jutro mam zaplanowane zakupy, przyda mi się nowa kurtka, może jakieś koszulki... kto wie. Zakupy w dużej galerii potrafią nieźle zmęczyć :P
W tym tygodniu czekają mnie 3 lekcje WF, na których pani raczej nie da nam odpocząć, 2 godziny SKS z siatkówki, prawdopodobnie trening na koniach, około godziny. Do tego chciałabym iść biegać minimum 2 godziny w ciągu najbliższych sześciu dni + jakieś ćwiczenia.
Nie jem słodyczy już bardzo długo jak na mnie, potrafiłam odmówić ptasiego mleczka podetkniętego pod sam nos, piję wodę i herbatę. Jedzenia raczej nie ograniczam, że nie jem tego, tego i tego. Jedyne co to wyrzekam się ziemniaków do obiadu, a z pieczywa jem raczej chrupkie, np. WASA, normalne bułki czy chleb zdecydowanie rzadziej.
Zrzuciłam prawie 4 kilo, poważnie odchudzam się od 11-12 września. Uznaję to za bardzo dobry wynik i oby chęci nie brakowało!
Pozdrawiam :)

22 września 2013 , Skomentuj

Schudłam prawie 4 kg. Jest nieźle! :) Postanowiłam się więc zmierzyć. Mój ostatni pomiar był z... 12? 13? Nie wiem, nie zapisałam, ale przyjęłam, że z 12 - tak więc 10 dni później wygląda to tak:
Szyja - bez zmian
Biceps - 3 cm mniej
Piersi - 4 cm mniej
Talia - bez zmian
Brzuch - bez zmian
Biodra - 2 cm mniej
Udo - bez zmian
Łydka - bez zmian
No cóż, nie jest źle. Najbardziej zadowolona jestem z wyniku przy bicepsie. Miejmy nadzieję, że niedługo zmieni się coś przy udzie, bo nie lubię swoich ud! :P
Pozdrawiam wszystkich :)