Zaczynając od dupy strony sprawa wygląda tak: mam wysoki testosteron, który powoduje trudności w odchudzaniu a żeby obniżyć jego poziom, należy ..... schudnąć. Albo przyjmować tabletki hormonalne, które mogą wpłynąć na apetyt i przez to pośrednio przyczynić się do tycia. No i bądź tu mądra.
Dzień trzeci i czwarty upłynął pod znakiem diety, pracy, diety. Jest dobrze. Czuję się dobrze, nie zjadam wszystkiego bo nie daję rady, jestem zaopatrzona na cały tydzień i nagotowane mam na dwa dni w przód. Katastrofy naturalne i nienaturalne - nadciągajcie - chwilowo mogę wyżywić pół miasta.
Ostatnio strasznie puchły mi kostki, zatrzymana woda, przyczyna zatrzymania wody? Odwodnienie organizmu. Ale jak to? Przecież ja wypijam ze 3 litry wody dziennie! Zaczęłam szukać, czytać, znalazłam dr. Ziębę, który doradza, żeby wodę solić. Wtedy się wchłania. Czary mary myślę, a co mi tam, sól mam. Zaczęłam solić wodę - zaczęłam sikać jak najęta, kosteczki eleganckie, dawno takich już nie widziałam. Na wadze w sobotę 101,8, dzisiaj 100,3. Półtora kilo poszło z moczem. I dobrze mu tak.
Obiad wzywa (opóźniony o prawie dwie godziny no bo ten ginekolog) także smacznego, niech dieta będzie z Wami.