Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
100km wybiegane w styczniu!


Tak! W styczniu wybiegałam 100km! Tak! Ja - człowiek anty-kondycja, który nie mógł przekroczyć dystansu 3km! A jeszcze jeden bieg styczniowy przede mną :)


Złamałam też pierwszy raz w życiu pół godziny na 5km. Tutaj udokumentowanie biegu dzisiejszego:

Żeby nie było jednak tak różowo... Przyznaję się bez bicia do grzechów. Grzechu lenistwa i obżarstwa
Dziś rano zatańczyłam na lodzie przed klatką i strasznie naciągnęłam sobie mięsień. Była to bardzo wygodna wymówka dla mojego lenistwa ;)
Później jednak byłam wspaniałomyślną dziewczyną i zrobiłam ukochanemu makaron z sosem serowym. Mimo, że zjadłam malutką porcję wyrzuty sumienia zaczęły mnie gryźć. I wstyd kiedy przyznałam się koleżance ;)
Przestając zatem usprawiedliwiać się bólem pleców, przebrałam się i ruszyłam na stadion. Uznałam, że jeśli ból będzie nieznośny w każdej chwili będę mogła wrócić. 

  • heres.to.be.fit

    heres.to.be.fit

    31 stycznia 2014, 11:28

    jesteś niesamowita! szczerze Ci gratuluję i życzę dalszych sukcesów:)

  • nadson

    nadson

    30 stycznia 2014, 19:27

    Wow, szacunek! Wieeelki szacunek!

  • Lena_

    Lena_

    30 stycznia 2014, 19:25

    Łaaa gratulacje, wielkie brawa ;) Ja mam tylko 40km ;)

  • buka11

    buka11

    30 stycznia 2014, 19:21

    Gratuluję tej stówki. Ja z porównaniu do Ciebie to leń. Tylko 50 km