Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Właściwie powinnam mieć na imię "galopujące jojo" Tym razem mam zamiar odchudzać się prawidłowo!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8376
Komentarzy: 96
Założony: 6 stycznia 2013
Ostatni wpis: 8 maja 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
violkaaaaaa

kobieta, 47 lat, Pabianice

178 cm, 86.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 maja 2020 , Komentarze (5)

Prawo jazdy mam od wielu lat i kiedyś jeździłam bardzo dużo, jednak nijak to się miało do jazdy po dużym mieście ( przeprowadziłam się do Łodzi) - ale jeździłam choć już nie tak pewnie i często.

Przed czterema laty źle się poczułam za kierownicą i bardzo przestraszyłam,  że mogę komuś zrobić krzywdę ( tym bardziej , że ciut wcześniej bylam świadkiem wypadku gdzie starszy pan dostal za kierownica zawału) . Od tego czasu unikałam prowadzenia jak diabeł święconej wody.

Teraz sytuacja się zmieniła.  Nie ma już kto wozić moich czterech liter i muszę się wziąć za to sama ( dojazdy do pracy, do rodziny , gdziekolwiek - uzależniona jestem od komunikacji miejskiej i międzymiastowej  a to  prawdziwa gehenna - nie zdawalam sobie sprawy , że zlikwidowali tyle połaczeń)  jednak strasznie się boję.  Już jeździłam z moim przyszłym teściem który uwaza ,  że nieźle sobie radzę, ja nie jestem tego taka pewna. Postanowiłam więc wykupić dodatkowe godziny w szkole i tu się okazało , że weszły jakieś nowe przepisy i jak już się ma prawo jazdy to nie mozna tego robić. 

Wiecie coś o tym? 

Co robić?

1 maja 2020 , Komentarze (3)

Nie było mnie na tym koncie przez kilka lat , ale to nie oznacza , że w tym czasie nic nie robiłam, wręcz przeciwnie . Zawstydzona totalną porażką  otworzyłam jeszcze jeden profil i to na nim wykupiłam dietę ( Holia) i działałam . Z tego co wiem nie każdemu ta wersja pasowała, były z nią jakieś problemy , ale u mnie sprawowała się dobrze. 

Przez ostatnie lata ( od czasu zdjęć w postach poniżej) wiele się wydarzyło.  Załamałam się i przytyłam do pięknych 102 kg .Moje małżeństwo stało się gehenną  i stwierdziłam , że jeśli mam tak żyć to chociaż będę jeść- no bo przecież nie można sobie wszystkiego żałować : nie jestem szczęśliwa, to chociaż będę nażarta.   Ale to też się nie sprawdziło. Pewnego dnia dotarło do mnie , że przegrywam jako człowiek, że oprócz pracy nie mam nic, a przecież nigdy nie marzyłam o niczym innym, tylko o tym, by być szczęśliwą.  Zrobiłam wszystko co w mojej mocy by uratować moje małżeństwo ale do tego trzeba dwojga, a mojemu mężowi przestało zależeć. Jemu pasowało, że ma ugotowane , wyprane, posprzątane - nic więcej nie potrzebował - a ja chciałam żyć. 

Tak się złożyło,  że bozia nie dała mi dzieci , nie jest to mój wybór,  może gdyby były lub było, moje życie wyglądałoby inaczej .

Gdy wyobrażałam sobie, że do końca swoich dni mam żyć u boku człowieka który traktuje mnie jak współlokatorkę - umierałam. 

W końcu przyszedł dzień gdy się załamałam - a raczej wzięłam za siebie . Na diecie schudłam 30 kg - mąż nawet nie zwrócił uwagi więc podjęłam bardzo bolesną decyzję i odeszłam od niego   ( po 17 latach). 

Mija rok od tego czasu . Jeśli chodzi o wagę to wróciło 6 kg i chcę schudnąć 7 kg dla mojego własnego samopoczucia .

Jeśli chodzi o życie, to poznałam wspaniałego mężczyznę.  Oboje wierzymy , że musieliśmy przejść przez to wszystko co złe, by siebie odnaleźć,  że byliśmy sobie pisani.  

Życie jest piękne! 

28 kwietnia 2020 , Komentarze (4)

To jest dla mnie największy ból.  

Od stycznia borykam się z przeziębieniami i padło mi na serce. Mam zapalenie mięśnia sercowego i co za tym idzie zakaz wysiłku fizycznego. Może powoli będę wprowadzać pilates. 

Przez całą tą kwarantannę dupa rośnie- nienawidzę tego!

28 kwietnia 2020 , Komentarze (2)

Minęło kilka lat i czas zacząć od nowa. Czuję się z sobą bardzo , ale to bardzo źle - choć niby nie ma tragedii. Moim planem jest zrzucić 7 kg.

W moim życiu same zmiany. Nowe życie, nowy mężczyzna i kolejny ślub na horyzoncie.  To że chcę wyglądać dobrze to jedno, a to ,że chce się czuć z sobą dobrze to drugie. 

Nigdy więcej dołków z powodu wagi!

28 grudnia 2014 , Komentarze (1)

No niestety ale święta na plusie! jeszcze dzisiaj będzie dzień pełen pokus- wróciliśmy do domu od rodziców z pełnymi torbami jedzenia! no i mamy pyszności których strasznie będzie szkoda wyrzucić! Ale to nic jak tylko się wróci do pracy i do dietki -to zaraz zjedzie- a zresztą jestem już na stabilizacji i tak schudłam więcej niż planowałam! 

15 grudnia 2014 , Komentarze (6)

No to cel osiągnięty! 

7 grudnia 2014 , Komentarze (3)

No to mam za sobą to co najgorsze : pranie dywanu, szorowanie i pastowanie podłóg , wyprane i wyprasowane firany w salonie ( dobrze że okna umylam wcześniej).  Mój mąż odkurzył swoją kolekcję płyt - troszkę mu pomogłam i umylam szkła w witrynie , on umysł jeszcze klosze w salonie -  tak więc niedziela była mega ambitna. No niestety ale taka orka i dieta to kiepskie połączenie i męczyłam się z mroczkami i zwrotami głowy - musiałam dołożyć parę kalorii  i jestem niezbyt z tego dumna- zostało mi tylko pół kilo do celu i nie dość że nie mam kiedy ćwiczyć to jeszcze musiałam dołożyć jedzenia żeby nie zemdlec. 



5 grudnia 2014 , Komentarze (3)

i jak to wszystko pogodzić? Cały dzień w pracy , potem trening , szykowne posiłku na następny dzień  a kiedy sprzątanie? No niestety ale musiałam zawiesić treningi na rzecz domowej pracy fizycznej - nie ma innego wyjścia! Będzie pastowanie podłóg i pranie dywanów to może nie będzie tak źle! ;(

21 listopada 2014 , Komentarze (2)

dwa tygodnie temu , drogą kupna nabyłam w sklepie dla sportowców Fat burner i muszę przyznać że efekt jest super! . Jestem na diecie tak jak byłam,  ćwiczę jak ćwiczyłam ale spadek wagi jest większy a dodatkowo , substancje zawarte w tych kapsułkach , dodają mi ebergii. Żałuję że wcześniej ich nie zaczęłam brać;)

19 listopada 2014 , Komentarze (1)

Niestety ale mam handra - która w moim wypadku zawsze ma związek z kasą.  Robie nowa kolekcję która niestety ale kosztuje - w miedzy czasie nie zarabiam i znów musze korzystać z nie moich pieniędzy.  W przyszłym tygodniu planuję zrobienie sesji zdjęciowej - do tego czasu muszę już skończyć z projektem. W pierwsze dni grudnia - kolekcja powinna wejść do internetu i dopiero jak Bóg da -zacznę zarabiać. (kreci)

dieta! Wszystko ok. Powoli zbliżam się do finału - czy końcówka zawsze musi być tak trudna ? Juz się nie mogę doczekać aż kaloryczność posiłków zacznie rosnąć.  

Boję się świąt.  Nie są one po to by wcinać twaróg z otrębami co nie? Na pewno wpadnie jakiś kilogramek