Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam na imię Maja. Zarejestrowałam się na Vitalii, bo chcę się czegoś pozbyć i coś zdobyć.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1161
Komentarzy: 10
Założony: 13 grudnia 2015
Ostatni wpis: 18 grudnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Vitfitka

kobieta, 30 lat, warszawa

168 cm, 78.20 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

18 grudnia 2015 , Komentarze (1)

Postanowiłam zatytułować ten wpis Przebudzenie mocy z dwóch powodów. Po pierwsze, za około godzinę wybieram się na najnowszą część moich ukochanych Gwiezdnych Wojen (!!!). Po drugie, pod wpływem chwili postanowiłam uczynić to wyrażenie moim głównym hasłem motywacyjnym. Chyba naprawdę udało mi się przebudzić swoją wewnętrzną moc, bo, co mi się nigdy nie zdarzało, nie opuszczam treningów nawet wtedy, gdy mięśnie i silna wola, no właśnie, nie są tak silne, jak być powinny. Ostatnio moje dni wyglądają tak, że wychodzę z domu o szóstej i wracam do niego o dziewiętnastej lub dwudziestej trzeciej i mam wielką ochotę na odpoczynek, a tymczasem... ćwiczę! 

Żeby nie było tak miło, dodam do tego posta łyżkę dziegciu. Mianowicie, kiepsko u mnie z odżywianiem. Jem całkiem przyzwoite posiłki, ale rzadko i w podłych godzinach. Na razie jednak pominę tę kwestię, bo chciałabym jej poświęcić osobny i bardzo długi wpis. 

Tymczasem kończę, bo czas szykować się do kina. Jutro planuję trochę więcej czasu poświęcić Vitalii (tj. napisać jakiś sensowny wpis, poczytać Wasze pamiętniki itd.). Teraz zaczynam już ćwiczyć silną wolę, bo po seansie na pewno pójdziemy coś zjeść i w przeciwieństwie do reszty towarzyszy nie chcę jeść śmieciuchów w McDonaldzie. Hmmm... Chyba dobrym zamiennikiem burgerów będą sajgonki, jak myślicie?

Niech moc będzie z wami!

15 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Na początek najgorsze - jadłospis: 6.00 jeden krokiet, ok. 11.00 bułka pełnoziarnista z wędliną, 17.00 dwa krokiety. Jak łatwo zauważyć, nie jest to ani efektowny, ani efektywny jadłospis. Dzisiaj cały dzień przeciekł mi przez palce i żeby zrobić cokolwiek produktywnego, musiałam ograniczyć do minimum czas na przyrządzanie posiłków. Wciąż nie nauczyłam się, że jeśli trzeba odstawić coś na boczny tor, to nie powinny to być pełnowartościowe posiłki. Jutro będę miała jeszcze mniej czasu, bo z domu wyjdę o 6.30 i wrócę do niego około 21.00 lub 23.00 - cały dzień mam zajęcia. Mimo to postaram się rozważniej podejść jutro do diety, namierzyłam już studencki bar, w którym można zjeść tanio, smacznie i zdrowo i na pewno się jutro do niego wybiorę. Postaram się też zjeść coś treściwego na śniadanie. 

Inaczej było z ćwiczeniami, ich nie mogłam sobie odmówić. Z racji tego, że we wtorki ćwiczę u brata, który ma sporo profesjonalnych sprzętów do ćwiczeń, ćwiczyłam głównie na atlasie, skupiając się na plecach, ramionach i klatce piersiowej. Trening zajął mi ponad godzinę i trochę żałuję, że nie miałam czasu na więcej ćwiczeń... :D

14 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Cześć!

Zdecydowałam się. Postanowiłam. Podjęłam decyzję. Trzy razy napisałam to samo, bo zrobiłam coś, co przyniesie mi sporo wstydu, ale też da mi kopa do dotrzymywania dietetycznych postanowień. Mianowicie, mam zamiar zapisywać w pamiętniku wszystko, co danego dnia zjadłam. Nigdy wcześniej tego robiłam, bo nigdy nie umiałam przestrzegać diety ani po prostu zdrowo się odżywiać, przez co chętnie chwaliłam się na Vitalii osiągnięciami treningowymi, a swój dzienny jadłospis... dyplomatycznie pomijałam. Dzisiaj postanowiłam zrezygnować z tej furtki i otwarcie napisać, co zrobiłam, a co źle. 

Zacznijmy od tego, że spałam dzisiaj góra trzy godziny (nie mogłam spać, nie wiem dlaczego), wstałam na autobus o piątej i zjadłam śniadanie, na które składały się, uwaga, chleb, masło, majonez i dwie parówki Jedynki na zimno. Dietetycznie, nie? Nie. Mój następny posiłek to miseczka domowego i całkiem zdrowego spaghetti, a na moją kolację składały się bułka pełnoziarnista z masłem, odrobina chrzanu i plasterki wędliny znanej pod nazwą krakowska sucha. Abstrahując od dietetycznej wartości tych posiłków, która naturalnie jest kiepska, to martwię się tym, że odstęp między posiłkami był całkiem spory. Niestety, mój plan dnia wyklucza jadanie o stałych porach i, zazwyczaj, jadanie obiadów czy ciepłych lunchów w tych porach, kiedy powinno się je jeść (kiedyś napiszę, jak wygląda mój zwykły dzień), to i tak będę starała się w jakiś sposób planować moje dzienne menu. Jutro zapowiada się pod tym względem całkiem interesująco, kupiłam jogurty, które będą stanowić moje przekąski, mrożone warzywa, z których planuję ugotować coś na kształt obiadu, zdrowa kolacja też jest zaplanowana. Jak zwykle najwięcej problemów mam ze śniadaniem, bo rano mam tak mało czasu, że zazwyczaj śniadania (kanapki) jem na uczelni, na której jestem około trzech godzin po przebudzeniu, lub nic nie jem do południa. Jutro jednak postaram się wstać na tyle wcześnie, by przygotować coś sensownego. 

Znacznie lepiej idą mi ćwiczenia. Mój stały tygodniowy plan jest taki, że w czwartki chodzę na TBC, a we wtorki i soboty ćwiczę z kuzynem. W dni, które powinno przeznaczać się na odpoczynek mam zamiar ćwiczyć pilates (który kocham), a w pozostałe dni (poza czwartkiem, wtorkiem, sobotą i ,,dniem pilatesowym" ćwiczę z internetowymi trenerkami, których ćwiczenia w dużej mierze pokrywają się z tym, co robię na czwartkowych zajęciach, czyli mam pewność, że są bezpieczne i skuteczne. Plan tych ćwiczeń jest mniej więcej ustalony, ale wciąż dopuszczam pewne zmiany, więc jeszcze się nim z Wami nie dzielę. 

Dzisiaj mój trening przedstawiał się następująco: spacer z psem (kilkukilometrowy), Natalia Gacka - rozgrzewka, Natalia Gacka - abs, Natalia Gacka - nogi, wybrane ćwiczenia na ramiona i plecy z trzykilogramowymi hantlami, Mel B - rozciąganie, pilates.

A jak Wy radzicie sobie w sytuacji, gdy musicie jadać na mieście (w pracy lub na uczelni) i nie macie szansy, ze względu na brak czasu, na zjedzenie obiadu w restauracji lub barze? 

A! Zapomniałabym! Serdecznie dziękuję za Wasze komentarze pod ostatnim wpisem! 

13 grudnia 2015 , Komentarze (5)

Cześć! Mam na imię Maja i od kilku lat jestem stałą bywalczynią Vitalii. Nie jestem pewna, czy stałą to odpowiednie słowo, bo zakładałam na tym portalu dziesiątki profili, które porzucałam, ponieważ wstyd mi było, że sporo piszę o motywacji, planach itp., a waga nie tyle stoi jak stała, ale nawet pnie się niebezpiecznie w górę. Z tym profilem będzie zupełnie inaczej ponieważ:

1. Przy wzroście 168 cm ważę 78,2 kg, co jest strasznym zaniedbaniem, ale nie tak strasznym jak to, co zrobiłam ze swoim ciałem. Znacie to, czasami ciało wygląda ładnie nawet przy nadwadze (ja tak miałam, pomimo zbędnych kilogramów moja skóra była jędrna i wyglądała naprawdę fajnie), ale zazwyczaj, to pewnie znacie jeszcze lepiej, wygląda nieestetycznie, i to bardzo. Mam 21 lat i jestem przerażona tym, do czego doprowadziło moje lenistwo. W związku z tym mogę się teraz pochwalić dużą, ale i racjonalną motywacją do zmiany stylu życia.

2. Ostatnio miałam sporo problemów ze zdrowiem, na szczęście niezbyt poważnych. Mimo to, w mojej głowie zadzwonił ostrzegawczy dzwonek, który jasno uświadomił mi, że jeśli czegoś w moim życiu nie zmienię, to będzie źle. 

3. Teraz jak nigdy rozumiem, jak olbrzymi wpływ na moje poczucie własnej wartości ma moje ciało. Albo inaczej - jak wielki wpływ na moją utajoną nieśmiałość ma to, że nie czuję się dobrze w moim ciele. 

4. Kurcze, ja naprawdę lubię ćwiczyć! Trudno jest mi zacząć trening, ale jak już go zacznę, to nie chcę skończyć! Teraz mam dodatkową motywację, bo umówiłam się z moim bratem ciotecznym, który chodzi do szkoły sportowej i fascynuje się sportem (i zna się na tym i owym), że w odpowiednie dni będziemy razem ćwiczyć. To daje mi dodatkowego kopa, bo Dawid kontroluje moje ruchy (np. sprawdza, czy nie nieświadomie nie wypycham pupy ku górze, robiąc pompki), a poza tym, to wstyd by był, gdybym zrezygnowała z naszych treningów. 

Dobra, wystarczy. Mogłabym wypisać więcej punktów, ale to nie ma sensu, lepiej wykorzystać ten czas na coś bardziej produktywnego. Będę dodawać wpisy codziennie i codziennie będę podczytywała Wasze pamiętniki. Muszę się przyznać, że uwielbiam śledzić Wasze wpisy :)

Na koniec, ku poprawie humoru, jeden z najmądrzejszych memów na temat odchudzania:

Cześć!