Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moje zainteresowania to definitywnie muzyka i różnego rodzaju kreślenie projektów (jako, że jestem studentką budownictwa). Do odchudzania skłoniło mnie głównie to, że przytyłam ponad 10 kg....

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 823
Komentarzy: 8
Założony: 28 października 2011
Ostatni wpis: 19 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Wiewra

kobieta, 33 lat, Gągławki

168 cm, 74.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 60

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 lutego 2015 , Komentarze (3)

Środa jednak okazała się być mało łaskawą..

(gwiazdy)Tzn była przemiła. (gwiazdy)

Byłam z moją siostrą i szwagrem w aquaparku :)
co się na pływałam, wyszalałam to moje :)
godzinne szaleństwo w wodzie dobrze mi zrobiło :)
Natomiast to co działo się potem to już tylko porażka...
Obie z siostrą dietujemy, niestety po takim wysiłku tak burczało nam w brzuchach...i co ? I wybrałyśmy pizze..w prawdzie nie zjedliśmy jej dużo..
jedynie po 2 małe trójkąciki ale wyrzuty są tak czy siak :)
Ale nie załamuje się, zrezygnowałam z planowego podwieczorku i kolacji
(pizze jadłam w godzinach w których zwykle biorę się za kolację.)
myślę że ogólny bilans kcal nie został mocno zachwiany :)
a dziś zaczęłam dzień zgodnie z jadłospisem,
więc wszystko jest w jak najlepszym porządku :)
Jestem tylko człowiekiem i łatwo ulegam pokusom,
natomiast mam nadzieję, że częściej niż raz w miesiąc

:Dnie będę się poddawać:) :D





"Na początku jest to trudne, ale na początku wszystko jest trudne."
Musashi Miyamoto





18 lutego 2015 , Komentarze (4)




A więc mamy środę.
Oznacza to że minął równiutki tydzień stosowania przeze mnie diety Vitalia...
codziennie trzymałam się jadłospisu za wyjątkiem niedzieli,
z powodu wyjazdu do Gdańska..
ale bilans spożytych tego dnia produktów nie wygląda najgorzej,
były to tyciuteńkie szaszłyki drobiowe z cebulką i papryką, i mikroskopijne cevapcici z chudego mięsa wieprzowego(może po 5-6 sztuk, ale takich małych na wykałaczce do ząbków :D ) później sałata z tuńczykiem i grzaneczkami i na kolacje pierś zapiekana w sosie keczupowym z rodzynkami i serem. :)
not that bad.


Poza tym zdarzało mi się podjadać ale były to tylko i wyłącznie orzeszki :)
z czego jestem przedumna bo mam w zwyczaju ciągle coś podgryzać:)

Dietą jestem zachwycona, problemów w jej przestrzeganiu nie mam bo jak trafi się coś za czym nie przepadam łatwo jest to wymienić bez konsekwencji : )) co dla mnie jest mega opcją.

Moja motywacja do chudnięcia jest przeogromna, tym razem chce pokazać że dam radę i nie zawiodę po całości. Ćwiczyć zacznę niestety dopiero od przyszłego poniedziałku(sesja, zjazd, nie chciałabym teraz rozpraszać umysłu ćwiczeniami), ale to tylko na własne życzenie i będę mogła sobie pluć za to w twarz później.
Na razie nie czuję żadnego spadku wagi...
mam nadzieję że na podczas ważenia w piątek zobaczę jakiś deficyt,
bardzo by mnie to podbudowało..
natomiast jeśli nic się nie zmieni to trudno...zagiąć rękawy i dalej dzielnie walczyć..
by wygrać wojnę, mimo porażek na bitwach..

To chyba na tyle w dzisiejszym wpisie.

Trzymam za siebie kciuki.

:PP






16 lutego 2015 , Komentarze (1)

By móc spojrzeć w lustro jak przeleci kolejny rok.

To już chyba setny raz kiedy postanawiam "tym razem na poważnie"....
Ale coś mi mówi, że tym razem to na 100% na poważnie :) i że efekty przyjdą...do lata :)
Mam dość już tego tłuszczu, tych boczków, tego że w co się nie ubiorę to zawsze wyglądam źle..grubo.. eh
ciągłego braku pewności siebie...zwątpień..wymówek...usprawiedliwiania samej siebie..
to do niczego "chudego" nie prowadzi...
marzę żeby ważyć mniej..normalniej..
ubierać rzeczy, które mi się podobają
a nie takie, w których nie widać nadprogramowych kg...
męczące to i nie fajne...
uwielbiałam siebie jak ważyłam 58 kg, teraz aż tyle od siebie nie wymagam...
jak zobaczę 60 na wadze-------------------->będę prze szczęśliwa...
tylko ta walka trudna jest...szczególnie jak już się staram,
daje z siebie 100% a nawet 105% stawiam czoło wyrzeczeniom,
ćwiczę, pilnuje diety i wypitej wody a efektów brak..
...........strasznie demotywuje...........
sprawia, że przestaję wierzyć w to, że na prawdę uda mi się zgubić ten mój balaścik...



chcę...nie tylko czuć się sexy, ale tak wyglądać
wiem, że tylko sama mogę sobie pomóc zrealizować to marzenie..
tym razem postaram siebie samej nie zawieść,
bo ciężko patrzeć sobie w twarz po kolejne nieudanej próbie...
zaprzepaszczonej przez własne obżarstwo, lenistwo i brak konsekwentnego działania..


DAM RADĘ!

Pierwszy chaotyczny wpis --> done.



(pa)

28 października 2011 , Skomentuj

Heh. Więc czas zacząć zgubić nadmiar który mi przybył przez rok czasu, opracowałam sobie własną metodę działania, zaplanowałam w niej między innymi piątkowy detoks, tzn jedzenie tylko i wyłącznie warzyw i owoców picie wody, kawy i herbatek :)  Moja walka mam nadzieje zajmie mi planowane 64 dni i uda mi się zrzucić 10 kg :0 zobaczymy dziś dzień pierwszy i od razu detoksik :)