Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 47 i 48 (sobota i niedziela) - zaległe wpisy
:)


Wracam do żywych po dwóch dniach zatrucia i zwijania się z bólu...

A tak w skrócie:

W sobotę rano wyjechaliśmy z Zakopanego i ruszyliśmy do Krakowa. Mieliśmy zameldować się w zarezerwowanym na bookingu pokoju i spotkać się ze znajomymi. Po przyjeździe pod wskazany adres hostelu, okazało się, że to jakaś istna kpina, dostaliśmy pokój z dwom łóżkami piętrowymi a między nimi 70 cm przerwy (przeżyłabym jeszcze to klaustrofobiczne pomieszczenie i łóżko piętrowe dla mnie i M. - chociaż na zdjęciach, były tylko pokazane pokoje z łóżkami małżeńskimi + piętrowe dla dzieci), ale nie zniosłabym spania w pościeli, która wyglądała jak psu z gardła wyciągnięta i ,moim zdaniem nie była prana! Dla mnie higiena i czystość to podstawa. Tłumaczenie Pani, że to hostel i warunki są jakie są, wkurzyły mnie strasznie, bo ja rozumiem, że w hostelu nie ma luksusów, ale czysta pościel, to podstawa!
Zaczęły się poszukiwania nowego lokum i trafiliśmy do świetnego apartamentu (zresztą w tym samym hotelu, co byliśmy razem z M. 4 lata temu), zapłaciliśmy co prawda 80 zł więcej za nocleg, ale mieliśmy piękny duży apartament z kuchnią, lodówką, łazienką.

Po rozpakowaniu pojechaliśmy do naszych znajomych, a z nimi na starówkę na obiad. I tu zaczęły się moje problemy...Trafiliśmy do Siux'a - knajpa typowa dla mięsożerców ;) Ale ja postanowiłam sobie zamówić łososia z warzywami gotowanymi. Wzięłam do tego dwa grzańce.
Po obiedzie zrobiliśmy krótki spacer, ale ja się coraz gorzej czułam, na początku myślałam, ze może te grzańce mi zaszkodziły, ale cały czas odbijał mi się łosoś...nie wiem, może nie był zbyt świeży...
Pojechaliśmy znów do znajomych, a ja cały czas siedziałam i było mi niedobrze...latałam co chwila do łazienki, czyściło mnie (hmmm, że tak powiem dołem)...potem wróciliśmy taksówką do apartamentu i ledwo dojechałam. Jak weszłam do łazienki, to przeczyściło mnie z każdej strony :( i to doszczętnie. Już myślałam, że po wszystkim będzie lepiej, ale niestety nie. Położyłam się, ale zwijałam się dalej z bólu, a co udawało mi się przysnąć, budziły mnie kolejne torsje, a do tego telepało mnie z zimna. M. oczywiście nie spał i cały czas doglądał, przykrywał, nawet próbował ogrzać trochę suszarką (ale pomagało tylko na chwilę)...Cały czas chciało mi się też pić, ale po wypiciu wszystko zwracałam...myślałam, że się wykończę. W końcu jakoś udało mi się zasnąć.
Rano się obudziłam i miałam wrażenie, że już super, do czasu kiedy nie napiłam się herbaty i znów bóle wróciły. Na śniadanie umówiliśmy się u znajomych, ja kupiłam sobie po drodze kawałek ciasta drożdżowego i zjadłam, a do tego herbatę wypiłam.
Potem poszliśmy na spacer po Krakowie, ale szczerze to ledwo łaziłam. No, ale chciałam, aby dzieciaki zobaczyły Kraków, bo były pierwszy raz.
Potem ruszyliśmy już w drogę powrotną do domu. Ok 17 zatrzymaliśmy się w Radomiu i zjadłam rosół z makaronem i troszkę zrobiło mi się lepiej. Wieczorem w domu było już lepiej, przespałam całą noc :)

Oczywiście menu weekendowe przez te chorowanie i podróżowanie kiepskie:

Sobota:

Śniadanie (jeszcze w pensjonacie w Zakopanem):
- grahamka z masłem, serem, szynką, ogórkiem, pomidorem
- sałatka z pekińskiej z pomidorem
- kawa z mlekiem

II śniadanie:
- banan
- kawałek gorzkiej z orzechami

W międzyczasie:
- dwa gryzy chorizo (kupione na Słowacji)

Obiad:
- nieszczęsny łosoś z warzywami w Siux
- dwa grzańce

Niedziela:

Śniadanie:
- dwa kawałki ciasta drożdżowego z masłem
- herbata

Obiad:
- miska rosołu z makaronem

Kolacja:
- mały oscypek biały

Dzisiejsza waga sporo niższa, bo 74,7 kg, ale suwaka nie zmieniam, bo wiadomo, że po tych ekscesach żołądkowych jest ona zakłamana.

Tradycyjnie wagę wpiszę w czwartek.



  • czasik

    czasik

    24 lutego 2014, 19:19

    W Krakowie jest Stare Miasto! Byliśmy z rodzinką i przyjaciółmi w wakacje w Krakowie, zostaliśmy pouczeni przez pana, którego zapytaliśmy "jak dotrzeć na starówkę", że "starówkę to macie tam u siebie we Warszawie, u nas jest Stare Miasto"! Współczuję zatrucia i pozdrawiam.

  • EjChodzTu

    EjChodzTu

    24 lutego 2014, 17:18

    biedna... niezle Cie wymeczylo... nocleg w hostelu nie zobowiązuje do tego zeby dawali brudną pościel, nieraz w noclegowni dla bezdomnych mozna sie doszukac lepszych warunków...

  • Surce77

    Surce77

    24 lutego 2014, 17:09

    Niestety często dają do ogłoszenia ładne zdjęcia, a jak przychodzi co do czego, to się okazuje, że standard kiepski. Ważne, że znaleźliście coś innego.

  • Monika3030

    Monika3030

    24 lutego 2014, 16:06

    No to ładne przygody miałaś...A z tym hostelem to też przesada, bo wiadomo, że warunki tam będą jakie będą no, ale żeby nawet pościeli czystej nie było to masakra

  • szila1987

    szila1987

    24 lutego 2014, 14:43

    to dobrze że już po wszystkim szkoda że musiałaś tak cierpieć

  • Elizabeth250

    Elizabeth250

    24 lutego 2014, 14:03

    Ach wspolczuje... Ale ciesze sie ze juz po wszystkim :)

  • so.good

    so.good

    24 lutego 2014, 13:39

    Dobrze Ci idzie ;)