Autorką artykułu jest użytkowniczka serwisu Marta Czernicka.

Do diety warto się przygotować, ponieważ jest to jedna z tych rzeczy, które wyglądają łatwo tylko w teorii. Zaczynając dietę mamy wysoki poziom motywacji, oraz chęć do działania i zmian w swoim życiu- lecz kiedy zapał minie, zostajemy w naszej szarej rzeczywistości, z wyrzutami sumienia z powodu ominiętych treningów, jedzeniowymi grzeszkami i głową pełną wymówek. Co w takim razie możemy zrobić, żeby tym razem wytrwać na diecie, osiągnąć cel i wreszcie być usatysfakcjonowanym ze swojego ciała? Oto najczęstsze błędy jakie popełniamy:

1. Całkowite zrezygnowanie z ulubionych smakołyków

Wiadomo- dieta odchudzająca nie nazywałaby się dietą odchudzającą, jeżeli cały czas zapełnialibyśmy brzuchy pizzą, piwkiem i czekoladkami, jednak przy mądrym planowaniu, należy wziąć pod uwagę nasz czynnik "ludzki" i naszą psychikę. Nie wytrwamy w postanowieniach, jeżeli nieustannie będziemy się źle czuli, jedli z obrzydzeniem papkę z rukwi wodnej i popijali lemoniadą z pieprzem cayenne. Codzienna dieta powinna być kolorowa, smaczna i odżywcza. Żeby całe przedsięwzięcie miało sens, musimy z radością zasiadać do posiłków, być zadowoleni z tego, co widzimy na swoim talerzu. Bez tego mamy dwie możliwości- Osoby z silną wolą będą się męczyły do końca, z każdym dniem stawały się coraz bardziej nieznośne dla otoczenia, natomiast cała reszta rzuci się na żeberka BBQ z frytkami i piwem przy pierwszej lepszej okazji. Uwierzcie mi- od jednej, czy nawet trzech kostek czekolady gorzkiej, albo innego substytutu szczęścia, nie przybędzie nam od razu pięć kilogramów w biodrach, a istnieje szansa, że wytrwamy na diecie i będziemy mogli następnego dnia z dumą patrzeć w lustro.

2. Gwałtowne obcięcie kaloryczności potraw

Ten punkt nierozerwalnie wiąże się z poprzednim i będzie poparty podobnymi argumentami. Wyobrażacie sobie przez miesiąc lub dłużej cały czas głodować? Ja też nie. Chociaż podniosą się głosy, że po tygodniu żołądek się przyzwyczaja do takiego stanu rzeczy i przestaje nas katować burczeniem i domaganiem się kolejnego kawałka selera naciowego, ja jakoś nie wierzę w powodzenie diet okołogłodówkowych. Badania pokazują, że nasz organizm również nie- przestawi się bowiem w tryb oszczędnościowy, magazynując wszystko, co dostanie do przetrawienia, nasz metabolizm zwolni i tyle z tego będziemy mieli. Widziałam przypadki, kiedy panie jadły 1000kcal dziennie- warzywka gotowanie na parze, chude mięsko i tyły, ponieważ totalnie rozregulowały sobie metabolizm. Jeżeli nie daj Boże, jednak okaże się, że nie jesteśmy tak twardzi jak myślimy i spożyjemy lukrowanego pączusia czy inne cudo, ucierpimy na tym bardziej, niż gdybyśmy jedli miarowo i racjonalnie. Kiedy przez kilka lat jemy 2000 kcal i więcej i nagle postanawiamy ograniczyć się do 500-700kcal, przez pierwszy tydzień będziemy odczuwać głód, a następnie osłabienie, mniejszą sprawność fizyczną i psychiczną, staniemy się drażliwi i gwarantuję, że głodujący organizm odmówi Wam współpracy podczas ćwiczeń. Nie dostarczymy także niezbędnych składników odżywczych, witamin i minerałów, koniecznych, żeby zachować zdrowie i prawidłową pracę organizmu. Czy wytrwamy, jeżeli tak poprowadzimy swoją dietę? Nie sądzę. Trwała zmiana nawyków żywieniowych to jest to, czego potrzebujemy. Nie od razu Rzym zbudowano!

3. Zbyt rozbudowane menu kontra zbyt mała kreatywność posiłków

We wszystkim trzeba zachować umiar, tak mawiała babcia i Sokrates. Zasada złotego środka przyda się nam, bowiem na diecie prawdopodobnie polegną osoby, które wymyślą sobie bardzo czasochłonny jadłospis, ale także Ci, którzy nie będą urozmaicać sobie posiłków. Nie ma się co oszukiwać, jesteśmy tylko ludźmi! Pewnie- łosoś pod mgiełką z puree kalafiorowego i deglazowaną marchwią z Vichy brzmi nieźle, ale kto ma na to czas? Po całych dniach, a może i nocach, spędzonych w kuchni, nie będziemy mieli ochoty nawet zjeść przygotowanych własnoręcznie pyszności, a po tygodniu zamówimy kebab z ostrym sosem. Monotonia z kolei także nie sprzyja chudnięciu, przynajmniej nie nadmierna. Jedzenie zupy z kapusty przez tydzień, zwykle wygląda tak, że pierwszego dnia jemy ją ze smakiem, ale już trzeciego wolimy nie jeść nic, niż zanurzyć kolejną łyżkę w tym paskudztwie. Najlepiej jest skomponować sobie tygodniowe menu i powtarzać je- wtedy wiemy dokładnie, co i kiedy jemy, co mamy kupić w sklepie, czego brakuje w lodówce. Organizacja to podstawa, szybciej sięgniemy po coś niedozwolonego, jeżeli pod ręką nie będziemy mieli nic innego. Także bądźmy przygotowani, obiad róbmy z wyprzedzeniem, żeby wystarczyło go podgrzać. Świetnie sprawdzą się tutaj potrawy jednogarnkowe, jak np. warzywne leczo. Nie róbmy też za dużych przerw między posiłkami. Jedzmy 4-5 posiłków, dwa z nich mogą stanowić drobne przekąski, jak jogurt, orzechy, lub owoc.

4. CBR, czyli Całkowity Brak Ruchu

Wszyscy jesteśmy zapracowani, zmęczeni i nie chce się nam ruszyć tyłka z kanapy. Jednak ruch jest potrzebny, nie tylko dlatego, że wspomaga odchudzanie, ale również daje nam kopa, zastrzyk energii i endorfin, które sprawiają, że czujemy się lepiej, młodziej, piękniej. Ma same plusy- zapełnia czas, w którym moglibyśmy sięgnąć po jedzenie, przyspiesza metabolizm, sprawia, że ciało wygląda lepiej i gdy już zrzucimy upragnione kilogramy, to nie zaczniemy wyglądać jak Shar Pei. Brak czasu nie może być wymówką, jeśli jesteście aż tak zapracowani, zróbcie codziennie 10 minutowy intensywny trening cardio, albo wybierzcie się na spacer w wolnej chwili. Dobierzcie trening do własnych potrzeb, zapytajcie specjalisty, jakie ćwiczenia będą dla Was najlepsze, bo odniesienie kontuzji, czy ból w kolanach, sprawią, że odechce Wam się ćwiczeń po wsze czasy.

5. Brak wsparcia ze strony bliskich

Najgorsze, co według mnie może się przytrafić osobom dietującym. Brak wsparcia otoczenia, sprawi, że spadnie nasza motywacja, będziemy mieli większą skłonność do usprawiedliwiania wszelkich wpadek i trudniej nam będzie utrzymać dietę, kiedy nasz partner lub rodzic będą w najlepsze zajadać się wszelkimi rzeczami, od których nawet od samego patrzenia biodra rosną. Wiąże się to również z tym, że w chwilach słabości, czy zwątpienia nie otrzymamy odpowiedniego wsparcia, co jest niezwykle istotne przy każdej dużej, życiowej zmianie- a taką niewątpliwie jest dieta. Także zanim zabierzemy się za dietę i zmianę nawyków żywieniowych, warto porozmawiać z bliskimi i powiedzieć o swoich zamiarach. Być może nawet ktoś zechce się do Was dołączyć, a przecież w grupie zawsze raźniej.

6. Pochłanianie dużych ilości dozwolonych produktów i wspomagacze odchudzania

Planując swoją dietę, należy zwrócić uwagę na to, co nas najbardziej kusi. Dla słodyczowych potworów, przydatne będzie opracowanie kilku dietetycznych, zdrowych deserów, takich jak odchudzone serniki, galaretki i kisiele, a dla osób, które preferują słone przekąski, znaleźć godne zastępstwo dla chipsów i pizzy. Nie należy ograniczać przyjemności do minimum, ale musimy uważać, żeby się za bardzo nie zatracić. Z doświadczenia wiem, że niektórzy przestają chudnąć, gdyż jedzą zbyt wiele produktów, które owszem są niskokaloryczne i zdrowe, ale nie w nadmiarze. Weźmy taką marchew- na surowo, pokrojona w słupki z jogurtowo- czosnkowym dipem, nie wyrządzi nam szkody, a będzie stanowiła zdrową przekąskę. Ta sama marchewka ugotowana i większej ilości, ma tak wysoki indeks glikemiczny, że po trzech godzinach, doświadczymy gwałtownego spadku cukru, który trzeba będzie czymś wyrównać. Trzeba brać takie rzeczy pod uwagę planując posiłki. Inną, odrębną kwestią są wszelkiego rodzaju produkty light, odtłuszczone i odcukrzone. Nie jestem ich fanką, zwłaszcza tych odcukrzonych, do których dosypywane są sztuczne słodziki, nieposiadające kalorii związki chemiczne, jak acesulfam K, aspartam, sacharyna. Nie wiadomo do końca, jaki mają wpływ na nasze ciało, a zwłaszcza mózg, dlatego byłabym z nimi ostrożna, ale jeśli ma komuś pomóc wypicie raz na jakiś czas coli light i uchronić od zjedzenia tabliczki nadziewanej czekolady, to tragedii nie będzie. Pamiętajmy, że produkt nazwany light, nie zawsze taki jest, zwykle lepiej jest zjeść normalny produkt, tylko w mniejszej ilości. Zawsze czytajmy etykiety, żeby wiedzieć, co chcą nam wcisnąć producenci, zasłaniając się pięknymi hasłami reklamowymi.

Zauważyłam także, że niektóre osoby zaczynające dietę, od razu zaopatrują się w różnego typu wspomagacze. Wszyscy dobrze wiemy, że na rynku takich produktów jest mnóstwo, mniej silne- herbatki, zioła, lekkie spalacze, sprzedawane są też środki silne, przeznaczone dla sportowców i osób o zwiększonym wysiłku fizycznym. Tymczasem większość ludzi nie potrzebuje na początku takich specyfików. Warto spróbować własnymi siłami dojść do momentu w którym już nie da się schudnąć więcej, bo organizm osiągnął swoją wagę. Jeżeli nadal nie jesteśmy zadowoleni z wyglądu ciała, chcemy je wyrzeźbić, dopiero wtedy jest czas na wspomagacze. Nie ma co się łudzić, nawet najlepszy spalacz nie zadziała sam, bez diety i ćwiczeń, a i z nimi może poprawić wynik nie więcej niż o 10%.

7. Motywacja kluczem do wszystkiego

Wszyscy odchudzający się, dobrze wiemy, że motywacja największa jest na początku drogi ku pięknemu ciału. Kiedy życie kładzie nam kolejne kłody pod nogi, w postaci koleżanek jedzących chrupiące pieczywo, zapachów fast foodów z ulicy i deszczu w dzień joggingu, od razu odechciewa się tej diety. Musimy zadbać o to, żeby utrzymać naszą motywację na odpowiednim poziomie. Żeby to zrobić, musimy odkryć co na nas najlepiej działa, nie ważne, czy będzie to naklejenie na lodówce zdjęcia kogoś o wymarzonej sylwetce (czy wręcz przeciwnie), czy dołączenie do internetowej grupy wsparcia, czy wizualizacja przyszłych efektów naszej ciężkiej pracy. Brak motywacji zniweczy wszystko, o co walczymy, bo tylko dzięki niej i silnej woli przetrwamy chwile słabości.

Zdjęcie pochodzi z: MDMallett via Foter.com / CC BY