Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Bardzo serdecznie witam wszystkich!!! Odchudz
am
się kolejny raz, sama już nie pamiętam który. Jak dotąd efekt jest taki, że jest mnie coraz więcej. Jestem wesołą osoba, akceptującą siebie, ale obecna waga jest na tyle duża, że obawiam się o swoje zdrowie (stawy kolanowe i kręgosłup). Więc muszę z tym coś zrobić... Mam nadzieję, że mi się uda. Wcale nie muszę mieć figury modelki, ale chcę być lżejsza dla własnego dobra. Trzymajcie za mnie kciuki :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 34381
Komentarzy: 409
Założony: 8 marca 2010
Ostatni wpis: 10 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malgonia42

kobieta, 56 lat, Świdnica

178 cm, 112.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 kwietnia 2010 , Komentarze (3)

Jednak nie myliłam się, co do wyniku. Grzeszki wylazły niestety. Ale ostatnie 2 dni pozwoliły mi na nie przesuwanie paska w tył. Wynik pozostaje bez zmian, ale w przyszły poniedziałek się ruszy. Mam plan jedzonkowy na cały tydzień. sama wymysliłam, ale na podstawie diety, którą na początku wykupilam. Pogoda sprzyja ruchowi, więc powinno być dobrze.

Wczorajszy dzień udany zarówno pod względem diety jak i ruchu-czują to moje nogi :) Ponadto w sobotę kupiłam sobie buty, piękne, fioletowe a to zobowiązuje żeby w nich chodziła fajna laska ;) Do takiej jeszcze mi daleko, ale tak na początek , dla zachęty, czemu nie?

Życzę miłego dzionka, trzymajcie się dziewczyny

24 kwietnia 2010 , Komentarze (6)

Witajcie. W tygodniu nie miałam za bardzo czasu na pisanie, chociaż wpadałam tu i podglądałam co sie u Was dzieje. Zresztą nie  miałam się czym pochwalić i wstyd mi było że nie potrafię zapanować nad swoim pazerstwem.

Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Przeżyłam go na samych warzywach i jogurcie. W sumie jakieś 900 kal, ale lekkostrawnych. To moja pokuta po kilku dniach obżarstwa. W poniedziałek się ważę i nie chcę cofać paska. Dodając do tego sobotnie porządki i ponad godzinny spacer z lekkim biegiem wyjdzie mniej kalorii. I o to chodzi. Jutro wybieram się na dłuuugi spacer, więc też coś tam zrzucę. Dietka też lekka, myślę, że będzie dobrze. Chciałabym wyrobić w sobie jakąś systematyczność w zrzucaniu tych kilogramów a nie tak się ciągle miotać. Kilka dni jeść za dużo, później to gubić. Może się doczekam. Wszystko przede mną. Liczę na Wasze wskazówki...

22 kwietnia 2010 , Komentarze (6)

Miałam pisać codziennie, ale jakoś czasu brakuje. Z dietą też jakoś różnie :( niestety. Znowu mam akaki głodu wieczorami. Piję wtedy dużo, ale przyznam się bez bicia, że wrzucam w siebie zakazane jedzonko i to w dużych ilościach. Staram sie chodzić dużo i ćwiczyc brzuszki, wszystko mnie boli, dawno już nie czułam mięśni w tak dziwnych miejscach. Wiem, że to z czasem przejdzie...

Poza tym ubranka mi latają lub robia sie luźne i jest to niewątpliwie przyjemne. Nie jestem ściśnieta jak baleron. Jednak do Was, kochanieńkie, duuuuuuużo mi brakuje. Będę jednak walczyć, obiecuję

19 kwietnia 2010 , Komentarze (3)

Dawno mnie tu nie było, cały tydzień. Byłam w Krakowie w delegacji i wiecie co, strasznie dobre tam jedzonko mają. Knajpki świetne, nie można się oprzeć pokusie. I tak sie pokuszałam ;) kilka dni z rzędu i byłam pewna, że waga mnie zdołuje, że znowu zobaczę tę cholerną jedynkę z przodu, ale........... nic z tego. Jakimś cudem ubyło mi 200 g. Nie mogę w to uwierzyć. Jednak życie potrafi nas zaskakiwać i to pozytywnie. Jestem szczęśliwa  jak dziecko!!! Od dzisiaj wracam na drogę dietki i wrzucam ćwiczenia, i nie ma zmiłuj się. Skoro mój organizm chce schudnąć to nie będę mu tego utrudniała :). Dalsze relacje będą na bieżące, już nigdzie się nie wybieram. przynajmniej nic o tym nie wiem...

11 kwietnia 2010 , Komentarze (4)

Doprawdy trudno coś sensownego napisać. To całe odchudzanie, menu, ćwiczenia wydają się takie nieważne. Oglądam telewizję i nie mogę wyjść z szoku. Teraz najbardziej mnie boli, że przywieźli ciało Prezydenta a ciała Prezydentowej jeszcze nie zidentyfikowali. A oni zawsze byli razem, zawsze blisko i z taką sympatią względem siebie. To straszne...

Trudno będzie jutro wrócic do codzienności, pracy, obowiązków. Chciałabym, aby to nasze zjednoczenie było długotrwałe...

9 kwietnia 2010 , Komentarze (5)

A jednak nawet przez święta mnie ubyło. Chociaz sądzę, że to ostatnie 3 dni. Fajnie, bo myślałam, że się zatnę. Nawet te wieczorne obżarstwo mi nie zaszkodziło za bardzo, chociaż wynik byłby pewnie lepszy. W kazdym razie cieszę się niezmiernie!!! Dzięki za rady co do brzuszków, zrobię tak :)

8 kwietnia 2010 , Komentarze (3)

Dużo czasu miałam wieczorem i doszłam wreszcie, dlaczego jestem taka głodna. To niestety wina trudnych dni, które lada chwila sie zaczną. Zawsze wtedy jem wiecej i przybieram na wadze, ale szybko mi to spada, bo to woda zatrzymuje się w organizmie. Jutrzejszy wynik raczej nie bedzie rewelacyjny, ale to z wiadomych przyczyn. Juz się nie martwię.

Nadwyzkę zgubię w przyszłym tygodniu, bo wyjeżdżam na 3 dni w delegację, do Krakowa. Nie cierpię jadać poza domem, więc myslę, że wynik będzie zadawalający. Pozdrawiam

Zapomniałam dodać, że od 3 dni bardzo intensywnie spaceruję, nogi bolą, ale nie odpuszczę. Zaczęłam też ćwiczyć brzuszki. Jak czytam, że robicie po 300 na dzień dobry to jestem pod ogromnym wrażeniem. Takiego wyniku raczej nie osiągnę.

7 kwietnia 2010 , Komentarze (3)

Wszystko szło dobrze aż do teraz. Właśnie rzuciłam sie na kiełbasę z chrzanem. Jestem wściekła. Nie chce mi się nawet liczyć ile to kalorii. Popiłam to zupełnie chudym 0% kefirem. Brzuch mam jak balon. Niestety nie mam się czym pochwalić :(. Nie wiem co ta waga wskaże w piątek, ale na pewno nic fajnego. Paskudny dzień...

6 kwietnia 2010 , Komentarze (3)

pojadłam za duzo na święta. Czuję to. Nie mam odwagi wejść na wagę, ale mam nadzieję, że do piatku nie będzie tragicznie. Trzy pełne dni na zmniejszenie wagi powinno pomóc, tylko muszę wziąć sie w garść. Nie czuję sie dobrze z pełnym brzuchem i to jest plus tej sytuacji.

Przyzwyczaiłam się już do mniejszych porcji i mam nadzieję, że pozbędę się nadmiaru w miarę szybko. Wtedy już będę przeszczęśliwa, bo żadnych świąt nie ma, więc nie zbłądzę :)

2 kwietnia 2010 , Komentarze (1)

Mam 9 z przodu, wage dwucyfrową!!!!! Cieszę się okropnie. Nic mi nie zostaje, jak tylko zacisnąć pasa na swięta i nie obżerać się. Nie chcę widzieć znowu 1, za nic, wolę nie jeść.

Ponieważ już pewnie pojawię się po swiętach to życzę Wam wszystkim ZDROWYCH, WESOŁYCH, ODCHUDZONYCH, ALE SZCZĘŚLIWYCH I RODZINNYCH ŚWIĄT.

ALLELUJA BABECZKI!!!