Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Musiało minąć naprawdę dużo czasu, zanim w końcu zrozumiałam o co tak naprawdę chodzi w tym całym "odchudzaniu". Zmieniłam swoje nawyki żywieniowe nie na czas redukcji masy, ale już na zawsze.. Utrata kg ma być tylko jednym ze skutków mojego nowego, zdrowszego życia :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 102971
Komentarzy: 1736
Założony: 28 marca 2010
Ostatni wpis: 20 stycznia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
breatheme

kobieta, 36 lat, Kato

168 cm, 58.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 kwietnia 2012 , Komentarze (2)


Dzisiejsze jedzonko:

chleb żytni razowy (podpiekany), szynka, serek wiejski, kapusta pekińska, pomidor, ogórek, ketchup, musztarda, pieprz + kawa z mlekiem 0,5%

jabłko, jogurt naturalny z musli, nasionami dyni i słonecznika

naleśnik z kurczakiem, groszkiem, pieczarkami, żółtym serem, papryką i nie wiem czym jeszcze, bo odkopałam go w zamrażalniku. Nie mam mikrofalówki, więc odgrzałam go na patelni, na łyżeczce oleju + warzywa na patelnię z ziołami i ketchupem

wiejski lekki, cynamon, kakao, pomarańcza i łyżeczka syropu malinowego mojej mamy - pycha! ;)

tekturki żytnie, kapusta pekińska, twaróg chudy, pomidor, ogórek, ketchup, suszona bazylia, pieprz i pieprz ziołowy (moja ulubiona przyprawa)


Wpadł jeszcze: 1 wafel ryżowy, łyżeczka nasion słonecznika i łyżeczka nasion dyni.

Godzinę temu wróciłam z siłowni i jestem wyjechana :)   Ale dobrze mi z tym, bo czuję, że żyję. W środę jadę do domu na święta, byłam pełna optymizmu, bo myślałam, że pojeżdżę na rowerze, a tu taka pogoda. Oby tylko nie padało i było ciut cieplej, to może moje plany będą miały szansę się ziścić :)






1 kwietnia 2012 , Komentarze (3)



Wrzucam piątkowe fotomenu. 

chleb razowy żytni (podpiekany), serek wiejski, pomidor, rzeżucha, pieprz, dżem wiśniowy niskosłodzony, plasterki banana + kawa z mlekiem 0,5%

kefir, trochę mleka, 3/4 banana, łyżka syropu malinowego, cynamon

brokuł, ziemniak, marchewka, przyprawy

kasza manna waniliowa, łyżeczka syropu malinowego, cynamon

inka karmelowa z mlekiem 0,5%

jabłko, 1/2 grepfruta, 2 marchewki

makrela wędzona, pomidor, ketchup.


Na zdjęciu widać połowę makreli, jednak zjazdłam całą, czego później pożałowałam, bo się przejadłam na noc. 


Dzisiaj jednak nie było tak różowo jak sobie zakładałam, ale jutro też jest dzień ;) Rano jadę na 5 lekcji, mam nadzieję, że dzieciaki będą w miarę grzeczne. Potem wracam coś zjeść, przebrać się i znowu jadę do centrum na siłownię. 

Wrzucam jeszcze dzisiejsza kolację:

pomidor, zielony ogórek, papryka konserwowa, ogórek z zalewy curry, cebula, kapusta pekińska, szynka, pestki dyni, pestki słonecznika, pieprz ziołowy, ketchup, musztarda


Wiosno, wracaj!



1 kwietnia 2012 , Komentarze (1)


 Fotomenu z piątku zamieszczę dzisiaj wieczorem.

Tymczasem zdam mały raport z wczoraj - obiad był mało dietetyczny, bo był to mielony mamy mojego R., ale ja jak zwykle w takich przypadkach - zjadłam go tylko z surówką. Popołudniu pojechaliśmy do kuzynki R., gdzie zostaliśmy ugoszczeni ciastkiem francuskim z jabłkiem i cynamonem na ciepło + gałka lodów waniliowych. Muszę przyznać, że smaczne to było, więc nie mam jakiś wielkich wyrzutów sumienia ;)  Wyglądało o wiele lepiej niż to na zdjęciu. Ciasta było mniej, a więcej jabłek ;)


Na kolację Karolina zaserwowała risotto z mięsem a`la shaorma. Zjadłam niedużo, ale wypiłam kieliszek wina, które było rewelacyjne :)  Po powrocie do domu odpaliliśmy film, R. zajadał czipsy, a ja wypiłam kubek ciepłego, gorzkiego kakao ;)  

 


Dzisiaj też nie robię fotek jedzenia, bo jestem u R. i to jego Mama rządzi w kuchni ;)  Śniadanie było typowo moje, drugiego śniadania nie było, obiad zaś wyszedł spod ręki Mamy R. W moim domu nie robi się rolady śląskiej, więc zawsze z ochotą zjadam ją u R. Nawet nie chcę wiedzieć ile ona ma kcal :P   Podwieczorek i kolacja będzie już moja, więc o nią jestem spokojna :)  Od jutra wracam do robienia fotek ;)


Pogoda za oknem - dramat. Chociaż teraz wyszło słonko..



29 marca 2012 , Komentarze (1)

Dzisiejsze jedzonko:


chleb żytni razowy, serek wiejski, sałata lodowa, pomidor, dżem niskosłodzony wiśniowy, kawa z mlekiem 0,5%

sok pomarańczowy 330ml, jabłko, śliwka

1 ziemniak, brokuły, jajko z ziołami prowansalskimi (smażone na patelni posmarowanej wacikiem nasączonym oliwą), duszone na wodzie pieczarki z cebulą i buraczki ze słoika

pomarańcza, 1/2 czerwonego grejpfruta

kawa z mlekiem 0,5%

3 kromki tekturek żytnich, serek wiejski, stałata lodowa, pomidor, marynowana papryka, ogórek z zalewy curry, ketchup i rzeżucha.


W między czasie wpadł: 1 wafel ryżowy i 3 małe marchewki.


A teraz pytanie do Was, dobrze jem?



28 marca 2012 , Skomentuj



Wreszcie mogę odpocząć. Może nie tak całkiem, bo mam uczelnię i masę prac zaliczeniowych, ale mogę odpocząć od dzieciaków i szkoły. Następne lekcje czekają mnie dopiero w poniedziałek, bo do końca tygodnia są rekolekcje. Dzisiaj byłam z nimi w kościele, a jutro i pojutrze mam wolne ;)   Do poniedziałku duuużo czasu, więc będę mogła spokojnie się przygotować, a we wtorek znów wolne, bo są testy 6 klas ;)    Od wczoraj jestem użytkownikiem nowego telefonu.


Ciężko się przestawić, ale idzie mi coraz lepiej.

Jutro w końcu idę na siłownię. A w piątek może uda się wyjść na bieganko, zobaczymy jak będzie z pogodą. 

Jedzeniowo dobrze, ale piję za dużo kawy i muszę to koniecznie zmienić. A druga kwestia to taka, że chyba mam niedobór magnezu i jutro muszę skoczyć po pestki dyni i jakieś inne magnezowe produkty. Nadal nie jem słodyczy, w święta pozwolę sobie na ciasto. Oby skończyło się na 1, no góra 2 kawałkach ;)

Mój zielony obiad:


26 marca 2012 , Komentarze (1)

Tak jak w temacie, wzięłam się w garść. Nie ma co rozpaczać nad rozlanym mlekiem :) Dzisiaj miałam 5 lekcji, po ich zakończeniu (w przeciwieństwie do dzieci) byłam totalnie wykończona. Strasznie bolą mnie nogi od stania i chodzenia między ławkami, bo nie ma siły, żebym mogła prowadzić lekcje na siedząco. Marzy mi się wolne, bo niestety ten weekend spędziłam na uczelni, więc dawno nie miałam odpoczynku. Niedawno wróciłam, a tu trzeba przygotować się na jutrzejsze lekcje. Mam nadzieję, że klasa nie będzie zbytnio szaleć ;)



Menu:

ś - 2 kromki chleba gruboziarnistego, jedna z dżemem wiśniowym, druga z serkiem wiejskim i warzywami, kawa z mlekiem 0,5%

IIś - jabłko, 2 wafle ryżowe

obiad - uszka z barszczem czerwonym (bardzo mała porcja), pół kostki twarogu z 2 łyżeczkami gęstego syropu malinowego i 2 śliwkami

p - jogobella wiśniowa (175g) + sok pomarańczowy (pół szklanki)


k - dopiero będzie ;)


25 marca 2012 , Komentarze (1)



Krótko i na temat:   mam teraz strasznie dużo obowiązków i nie mam czasu, żeby iść pobiegać czy żeby pójść na siłownię i porządnie poszaleć. Mam nadzieję, że ten młyn się szybko skończy, bo mam już tego dość. I strasznie mnie to wkurza.

W piątek postanowiłam w końcu zjeść coś słodkiego, kupiłam big milka.  Niestety wyzwolił on we mnie dalszą chęć pożerania, bo tą ilość jedzenia, którą zjadłam nie można nazwać normalnym odżywianiem się. Wszystkie produkty, które zjadłam należały do grona zdrowych i dietetycznych, nie mniej jednak ilość już dietetyczna nie była..  Bolał mnie brzuch i nie mogłam zasnąć - nauczka jest i mocne postanowienie poprawy. Porażkę zaliczyłam w piątek.






19 marca 2012 , Komentarze (2)
Czuję, że wreszcie coś ruszyło w związku z moimi mieszkaniowymi problemami. Od dzisiaj przez 3 tygodnie jestem na praktykach + normalne zajęcia na uczelni w tygodniu. Pocieszam się, że w tym czasie czeka mnie tylko 1 zjazd, bo inaczej bym się zajechała. Dzisiejsza siłownia zaliczona. Byłam krótko, bo jakoś słabo się dzisiaj czułam, jednak te 15min. rowerka i 30 min. orbitreka dało mi w kość. Jeśli chodzi o ćwiczenia siłowe to o takim podnoszeniu ciężarów mogę sobie pomarzyć :P





Ale nie ma źle. Ważne, że się ruszam i nie siedzę bezczynnie na tyłku ;)
Dzisiaj zjadłam:
ś- 2 kromka chleba gruboziarnistego z serkiem wiejskim i warzymi, dżemem wiśniowym niskosłodzonym
IIś - gruszka, jabłko
o - pół wędzonej makreli, surówka z kiszonej kapusty, jabłka, marchewki, pora i cebuli
p- jogurt naturalny activia, 5 suszonych śliwek, cappucino
k- 2 tekturki żytnie z serkiem wiejskim i warzymi, 2 marchewki, wafel ryżowy 



Ciekawe jak tam moja waga - nie widzę po sobie żadnych zmian :(

18 marca 2012 , Komentarze (1)

Ale miałam nerwówkę przez ostatni czas, a wszystko przez Hiszpanów.. Byłam u kierowniczki akademika zapytać o zmianę pokoju, ironia losu chciała, że jedyny wolny pokój jednoosobowy oprócz tego, który jest obok mnie, znajduje się dwa piętra wyżej obok Hiszpanki i innych Hiszpanów..   Byłam go obejrzeć, niestety przez cały weekend Hiszpanka była nieuchwytna, więc nie mogłam z nią porozmawiać, żeby dowiedzieć się jak sytuacja wygląda. A nie chciałabym wpaść z deszczu pod rynnę. Dziwi mnie, że Erasmusi są nietykalnie i tak wiele mogą...   Przepraszam, nie będę generalizować, chodzi o Hiszpanów. Jestem teraz mega uprzedzona do tego narodu. W październiku w Krakowie na imprezie poznałam jednego Hiszpana, był bardzo sympatyczny, miło się z nim rozmawiało i dobrze tańczyło, na dodatek powiedział, że jestem 'pretty' .  No, ale to chyba tak jak z facetami - on po prostu był inny. Po wielu za i przeciw, zdecydowałam się zostać do końca w moim pokoju. Wiem, że jeszcze nie raz będę płakać i tracić nerwy z tego powodu, ale trudno. Postanowiłam nie zostawać w akademiku do końca czerwca, a wyprowadzić się końcem maja. Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu :)      Obym tylko nie żałowała swojej decyzji. Tymczasem mogę się pochwalić jako tako dietą MŻ przez ostatnie 2 tygodnie oraz 14 dniową abstynencją słodyczową ;)  Weekend z okazji tej jakże cudnej pogody spędziłam aktywnie, bo rowerowo ;)







16 marca 2012 , Komentarze (1)


Moja psychika siada coraz bardziej, jeszcze jedna taka noc, a odwiozą mnie do szpitala psychiatrycznego..    Za co mnie Bóg pokarał takimi sąsiadami?  Hiszpanie, którzy mieszkają nade mną imprezują dzień w dzień bez końca.. zwykle do 5-6 nad ranem. Ten naród jest wyjątkowo głośny, a gdy jest pod wpływem alkoholu to już lepiej nie mówić. Stopery za nic nie są w stanie stłumić tego hałasu, więc się nie wysypiam, a później chodzę naburmuszona całymi dniami i syczę na R.  Mam tej sytuacji serdecznie dość. Podjęłam już pewne kroki w tej sprawie, ale najwidoczniej oni są bezkarni i absolutnie niczym się nie przejmują..   Bo na nic się to zdało.   Chyba nie pozostaje nic innego jak wyniesienie się..




Z trzymanie diety dość dobrze, nie jem słodyczy już od 11 dni.