Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Musiało minąć naprawdę dużo czasu, zanim w końcu zrozumiałam o co tak naprawdę chodzi w tym całym "odchudzaniu". Zmieniłam swoje nawyki żywieniowe nie na czas redukcji masy, ale już na zawsze.. Utrata kg ma być tylko jednym ze skutków mojego nowego, zdrowszego życia :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 102878
Komentarzy: 1736
Założony: 28 marca 2010
Ostatni wpis: 20 stycznia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
breatheme

kobieta, 36 lat, Kato

168 cm, 58.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 stycznia 2011 , Skomentuj


To straszne jak jedzenie potrafi zdominować ludzkie życie.





!


28 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Piąty dzień normalnego odżywiania za mną - to także piąty dzień bez słodyczy ;)

Postanowiłam nie liczyć kalorii, bo to w moim przypadku do niczego dobrego nie prowadzi. Muszę zdać się na zdrowy rozsądek. Ostatnimi czasy zaniedbywałam swój organizm i nie dostarczałam mu odpowiedniej ilości wody, ale od kilku dni pracuję nad tym - toteż ciągle biegam do toalety. Dzisiaj miałam zjazd na studiach zaocznych (prócz tego studiuję jeszcze w trybie dziennym) i dzień zaczął się bardzo wcześnie. Jestem totalnie niewyspana, a to zasługa moich współlokatorów, ale to temat na inny czas.

Co zjadłam? Ojjj.. trochę tego było ;)

Śniadanie: grzanka razowa z dżemem wiśniowym (niskosłodzonym) + kawa  z mlekiem (1,5%)

Na uczelni:

jednodniowy marchewkowy

2 wafle ryżowe

kanapka z chleba razowego z pasztetem, ogórkiem konserwowym i papryką marynowaną

jogobella light


jabłko

Obiad: warzywa na patelnię przygotowane bez tłuszczu, 4 ugotowane kotlety sojowe

Kolacja: 2 małe skibki razowca z serkiem wiejskim i warzywami, 1 wafel ryżowy, 4 śliwy suszone, 1 mandarynka. 


Dopiero teraz dostrzegam jak bardzo zaszalałam :)   Ale ważne, że zdrowo i 'nieśmieciowo'.






27 stycznia 2011 , Skomentuj


Dzisiaj mam niepochamowany apetyt (w zasadzie to żadna nowość) Przyczyn upatruję w porannej pobudce podyktowanej dotarciem na uczelnię na godzinę 8. Jednak póki co jakoś sobie z tym radzę, więc nie ma aż tak dużej tragedii ;) Najtrudniej jest przetrwać pierwszy tydzień, później już zawsze jakoś leci. Mam masę nauki, a chęci niestety brak. Jednak powtarzam sobie, że zostało już niewiele (3 egzaminy)  i sobie po prostu poradzę. 

Zauważyłam znaczną poprawę stanu mojej cery. Jestem w szoku, bo przetestowałam tyle różnych kosmetyków, że straciłam wiarę w skuteczność czegokolwiek. Chodzi o wągry i inne zanieczyszczenia. Postawiłam na najprostszy sposób i jestem pozytywnie zaskoczona. Używam mydła protex, stosuję peelingi PERFECTY i zawsze nakładam na buźkę krem dla dzieci. ;)    Twarz jest o wiele czystsza, zaskórniki częściowo zniknęły, a pozostałe są mniejsze i mniej widoczne. Jestem baaaardzo zadowolona ;)





26 stycznia 2011 , Skomentuj

Mniejsze porcje i ograniczenie do minimum słodyczy i innych przekąsek.

Wystartowałam w poniedziałek. Walka z moim zaburzonym podejściem do jedzenia będzie trudna. 



Kończę z moją miłością do słodyczy. Zrywam z Wami! 



7 lipca 2010 , Komentarze (2)


Z dietą różnie, generalnie staram się nie przytyć. Mam nadzieję, że chociaż przez dużą ilość ruchu waga ruszy i zobaczę 'piątkę' z przodu. Kiedyś pisałam tutaj, że chcę dużo jeździć na rowerze. Tak też robię - codziennie pedałuję na moim starym, ledwo żywym rowerze przez jakąś godzinę ;)

W piątek jadę na Śląsk. Tak się fajnie ułożyło, że rodzina mojego sąsiada wraca z wakacji i zabiorę się z nimi do Katowic. W niedzielę idziemy z chłopakiem na chrzciny. Po weekendzie jadę jako opiekunka na wyjazd na Mazury (pod namioty) na tydzień. Posiłki mamy wykupione, więc dieta polegać będzie na niepodjadaniu i ograniczeniu porcji, które będziemy dostawać. (już mi się to nie podoba;/). Czeka nas trochę atrakcji, bo będziemy podziwiać m.in. inscenizację bitwy pod Grunwaldem. 


trzymajcie kciuki, co bym nie przytyła przez ten czas ;) A jak wrócę to ostro się biorę za siebie, bo 12 sierpnia wesele znajomych, a 14 jedziemy nad morze ;)   To będzie mój pierwszy raz nad Bałtykiem, wcześniej byłam tylko raz nad Morzem Północnym.

Chciałabym jeszcze chociaż te 2 kg zrzucić do sierpnia. Oby się udało.


 

2 lipca 2010 , Komentarze (1)


Wczoraj sprowadziłam się z akademika do domu. Jakimś cudem udało mi się pozbierać wszystkie rzeczy, choć nie będę ukrywać, że łatwo nie było. Na szczęście kolega z piętra pomógł mi z tymi bagażami, bo inaczej nie dałabym rady. Dziwnie było mi pożegnać się z miejscem,  w którym mieszkałam przez 3 lata i do którego już najprawdopodobniej nie wrócę. Sentyment jednak jest, poznałam trochę osób, z którymi pewnie prędzej czy później urwie się niestety kontakt. Z najfajniejszą A. na świecie na pewno takowa sytuacja nie będzie miała miejsca, ani ja, ani Ona nie pozwolimy sobie na to. Już brakuje mi tej Osóbki :(    

Oficjalnie zaczęły się dla mnie wakacje. Dlatego postanowiłam naładować pozytywnie swoje baterie wyjazdem w góry ;)      Wybieram się z moim R. w sierpniu w Bieszczady, ale do sierpnia jest masa czasu. Jutro wstaję o 6 i razem z bratem i nastoletnia sąsiadeczką jedziemy w Bieszczady. Podróż samochodem zajmie nam jakieś 3h, niestety jedziemy tylko na 1 dzień - ale i tak warto ;)


 Jeśli chodzi o moją wagę to nastąpił spadek - 1 kg     ;)  

Teraz wrzucam na luz z liczeniem kalorii za to spróbuję codziennie pedałować po okolicy rowerem przez około godzinę ;)



30 czerwca 2010 , Komentarze (4)


Drogie Panie, dziś obroniłam swoją pracę dyplomową i zostałam panią licent :D

Jestem przeszczęśliwa :):):):):)  Ocena, która widnieje na dyplomie to 5 - dokładnie taka, którą pragnę zobaczyć na wadzę :)   Chociaż po tym dzisiejszym piwie z sokiem imbirowym i po tych wieeeeelkich, przepysznych lodach trochę sobie na nią poczekam. Ale należały mi się! ;)




26 czerwca 2010 , Komentarze (1)


Ostatnio wstaję o śmiesznie wczesnych (jak dla mnie) porach, dzisiaj w dresie i poczochranych włosach udałam się do sklepu po świeże pieczywo, gdyż mój dukanowy chlebek zaczął pleśnieć i trzeba było go wyrzucić ;/   Kolejnym moim wypiekiem będzie chleb orkiszowy ;)    Tym razem będę go pałaszować z mamą, bo brat jest entuzjastą jasnego pieczywa.  

W zasadzie powinnam się uczyć do obrony, ale jakoś marnie mi to idzie. W środę obrona, w czwartek wyprowadzka z akademika. Aż się boję jak będzie wyglądać moje dietkowanie w domu. Wdrożę więcej ruchu w postaci codziennych przejażdżek rowerowych, ale jak będzie z jedzeniem? Gdzie moja siła, upór i samozaparcie? Przecież odchudzać zaczęłam się właśnie w domu i to w najmniej sprzyjającym diecie czasie jakim są święta, w tym przypadku święta wielkanocne. Ehhh.. 


"Siła człowieka nie polega na tym, że nigdy nie upada, ale na tym, że potrafi się podnosić."








21 czerwca 2010 , Komentarze (1)


Przejadłam się dzisiaj. Nie lubię takich dni, wciągam jak odkurzacz, niby dietetycznie, ale w zbyt dużych ilościach, więc to z dietą już niewiele ma wspólnego. Waga rano pokazywała nadal 61, więc jest dobrze, wolę nie myśleć co pokaże jutro :)

W przyszłą środę mam obronę, do tego czasu żadnych słodyczy. A po obronie pójdę na wielkie lody ;)    Poza tym w piątek mam małą rocznicę z moim R.    Trzy lata razem ;)     Niestety świętować wspólnie nie będzie nam dane, ale odbijemy to sobie.

Dzisiaj upiekłam swój pierwszy w życiu chleb, na dodatek dukanowski :D       Smakuje przepysznie, następnym razem zrobię razowy albo orkiszowy ;)

Zrobiłam go wg przepisu, jednak nieco zmodyfikowałam. (zamiast wody, dałam mleka) No i zrobiłam porcję podwójną. Uwielbiam eksperymenty kulinarne, moja Mama jest w tej dziedzinie tradycjonalistką. Na obiad zrobiłam placki z mąki kukurydzianej z pieczarkami, szynką i papryką. - też eksperyment ;)

Lubię gotować - nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy ;)





16 czerwca 2010 , Komentarze (3)


Trochę to wszystko trwa, bo zbyt dużo załamań i niemądrych myśli mnie dopada. Ale warto walczyć z samą sobą i ze swoimi słabościami. Nie czuję się silna, i wiem, że jeszcze nie jest z moją głową tak jak być powinno. Ale dzisiaj jestem mega szczęśliwa, bo waga pokazała mi cudowne 61 kg.

Nie pamiętam kiedy ostatnio tyle ważyłam. To było całe wieki temu... Aż chcę się żyć, ćwiczyć i .. dietkować ;)

Dziękuje vitalio, że jesteś!!!