Całe szczęście Dziadek jest już w domu, bóle brzucha były wywołane kamieniem na woreczku żółciowym. Jeśli tabletki nie pomogą to trzeba będzie go operacyjnie usuwać. Miejmy nadzieję, że pomogą.
Właśnie gotuję kalafior na dzisiejszy obiad, mam zjazd i muszę być na zajęciach, by pozbierać cenne wpisy od wykładowców, więc zapakuje go do pojemnika i zjem na uczelni. Właśnie zauważyłam, że dopadła mnie jakaś wysypka ;/ Sama nie wiem po czym. Już miałam wychwalać ponad niebiosy owsiankę z nesVity, którą wczoraj dostałam za darmoszkę na ulicy i najadłam się dzisiaj nią przeokropnie. (motywuje mnie to do zakupienia płatków owsianych i robieniu sobie samej takich pyszności) Może ta wysypka to za jej sprawką? W końcu było tam mleko w proszku i inne badziewia. A może to jednak wina kremu do rąk? Niby używam go już jakiś czas, ale wysypało mnie jednak w tych miejscach, gdzie go używałam.
Za tydzień będę w domu, jeden krótki weekend, pierwszy w tym roku, ale to zawsze coś ;) W piątek stanę na wadze, też pierwszy raz w tym roku, ciekawe co mi pokaże. Jeśli się okaże, że niewiele się zmieniło to ja niewiele się tym przejmę. Bo dobrze się czuję sama ze sobą i z tym jak się odżywiam. Nie krzywdzę swojego organizmu, nie aplikuje mu czegoś, czego kompletnie nie potrzebuje.
Jeszcze wczorajsze menu:
Ś - grzanka razowa z serkiem wiejskim i warzywami, 25g fitelli bananowej z 1/2 szklanki mleka (0,5%) kawa z mlekiem (0,5%)
II ś - jogurt JustFit do picia żurawinowy (biedronkowy) - 216 kcal
o - 1/3 woreczka kaszy jęczmiennej, gotowany filet z kurczaka, czerwone buraczki
p - cappucino śmietankowe, kiwi, mandarynka, pomarańcza, jakieś 4 łyżeczki koktajlu bananowo-jabłkowo-rodzynkowo-cynamonowego :D (skubnęłam trochę karmiąc Natalkę) - to wszystko było w odstępie czasowym. Z racji, że obiad było o 13.30 a kolacja dopiero o 21, bo późno wróciłam do akademika. Teraz uwaga tutaj dopiero zaszalałam :D
k - jajecznica z 2 jajek na łyżeczce oleju z połówką małej cebuli (nie mam zwyczaju marnować jedzenia, a nie miałam do czego jej wykorzystać), 2 grubymi plastrami pomidora, dużą łyżką tuńczyka i keczupem. PYCHA ;)
Gdyby nie fakt, że moja patelnia jest na wykończeniu byłoby w wersji bez oleju ;)
Dzisiaj kolację zjem u R. Nie odpowiadam za to, co się będzie tam działo :D
Bynajmniej słodyczy, czipsów i fastfoodów nie tknę, o nie!