Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 85474 |
Komentarzy: | 788 |
Założony: | 1 kwietnia 2010 |
Ostatni wpis: | 30 października 2014 |
Postępy w odchudzaniu
Cierpię dzisiaj na całego, a raczej na pół....mam zawianą lewą stronę Czyli sezon wiosenno-letni rozpoczęty. Chyba muszę jakieś witaminki na odporność sobie zapodać, zapytam lekarza. Łapię przeciągi czasem kilka razy na m-c. To nienormalne, nie da się ich uniknąć kiedy jest ciepło, nie mogę przecież chodzić z watą w uchu grrrr. Więc dzisiaj mam bąble na podniebieniu, ból ucha, oka i nerwów skóry na policzku - cała lewa strona :(( A jeszcze obiecałam córci zakupy:( Jadę na prochach coraz mocniejszych.... zobaczymy, byle do jutra;) W sumie od bólu nikt nie umarł jeszcze, ale nieprzyjemne to bardzo, nie dawałam rady siedzieć w pracy i pobiegłam do apteki się zaopatrzyć:)
Dietowo idzie dobrze, wczoraj mocno poćwiczyłam na latundze, ale nie miałam siły na kolację a to nie jest dobre dla diety, ale co tam lepiej nie zjeść wcale niż zjeść niedozwolone:) Pojęczałam, pożaliłam się aż mnie mniej już boli cheche (czy hehe?). Lepiej już nie piszę bzdur, żegnam się i posyłam (dmucham) ciepłego wiaterku do Was, który ma się niestety nasilić bardzo ale jaki jest cudownie ciepły......
Środa. Lubię, bo potem to już końcówka tygodnia:) dzisiaj idę na latungę hehe uwielbiam to, wczoraj poszłam na rekonesans zobaczyć jak prowadzi ćwiczenia pani Iza. I było całkiem fajnie, rozgrzewka jak rozgrzewka...ale potem to myślałam, że mi nogi odpadną, aż mi mięśnie zaczęły dygotać a'la galaretka, którą wczoraj mężowi serwowałam. Brakowało bitej śmietany Każda instruktorka inaczej prowadzi ćwiczenia i fajnie zmieniać, żeby się nie znudzić, mnie już powoli ogarnia zniechęcenie, nie chce mi się, dlatego zawsze się wcześnie zapisuję, głupio mi potem odmawiać:) Mam wyrzuty sumienia i w ogóle...
Na wadze dzisiaj więcej 0,5kg. niż w poniedziałek, wiem - wieczorne orzeszki mi wyszły no i myślę, że odstawię trochę banany, bo ostatnio dziennie jedej musi być, uwielbiam. Teraz właśnie na przekąskę pochłonęłam z jogurtem naturalnym:)
No i w poniedziałek miał być dzień białkowy i nie było:/// z przyczyn nieznanych...
Spadam popracować. Buziaki:***
chcę do łóżeczka, chcę już jechać na ten koncert, bo te dziewczyny mnie wykończą. Mąż dopiero usiadł na pupie od rana, no bo córcia sobie przypomniała, że przecież nie będzie miała czym kręcić swojego idola (dni do koncertu odliczała od 3 m-cy), a najlepsze to to, że przecież nie ma lornetki! Siedzi w 2 rzędzie pod samą sceną na vipowskich miejscówkach, proszę o niekomentowanie tego zdania A więc aparat pożyczony od siostry, ma fajny malutki, nasza krowa pstrykaczka się nie nadaje a lornetę sobie darowaliśmy;))) Rzeczy w których jedzie zostały wydłubane z szafki, niezbyt świeże a więc - mamusiu do roboty, wyprane-wysuszone!
Zabiję ją kiedy indziej, dzisiaj nie mam siły......
Miałam rano poćwiczyć brzuchy, ale oczywiście nie wyrobiłam się, musiałam skoczyć do apteki po jakieś lekarstwa na ból gardła córki, totalnie nic w domu nie miałam, całą zimę byliśmy zdrowi i w nic nie byłam zmuszona się zaopatrywać. Jednak coś tam trzeba mieć w domu zawsze. Jutro jedziemy na ten koncert i dobrze by było, żeby nie miała zepsutego dnia, na który oczekuje od miesięcy, wręcz odliczała dni
Kombinowałam co na obiad dzisiaj zaserwować, chciałam jakieś pierogi zamówić, bo nic nie ugotowałam a tu kochana mama wpadła do mnie do pracy z pierożkami, mamy są kochane jednak. Oczywiście dostałam jeszcze serek, czekoladę, jakoś wyjątkowo bez soczku. Zawsze mnie bawi to, że ja taka stara baba jestem wciąż dla mamy dzieciakiem, rozczula mnie to
Skończyłam czytać "Europejkę" Gretkowskiej, kobietka jest niezła, poziom intelektualny bardzo wysoki, nie mogę się oderwać od jej książek, otwiera oczy na wiele rzeczy!
To teraz coś bananalnego (może nie aż tak ale innego) Kellermana dla odmiany, uwielbiam go, zostawiam na deser:)
Siedzę i myślę (hehe zdarza mi się) co jeszcze mam zrobić, powiedzieć, kupić....wieziemy na koncert do Berlina 5 dziewuszek 16 letnich....już zapowiedziały, że całą drogę śpiewają....jak myślicie - przeżyję, czy nie przeżyję?? upilnuję? zapanuję? Uwielbiam koleżanki córki, są świetne, bawią mnie bardzo, ale odpowiedzialność na mnie spoczywa, kiedy biorę je taki kawał drogi. Mam nadzieję, że się nie pogubią tfu tfu. Przygotowują się na maxa, wczoraj mąż odebrał koszulki z wyznaniem miłości do ich idola, dziewczyny zakupiły kolorowe arkusze brystolu, na których również będą takowe wyznania, na buźkach flagi, żeby było wiadomo, że fanki z Polski Jak myślicie...przeżyję to??
o szoook! Ja nie wiem kiedy ten czas leci, nie ogarniam, poniedziałek - piątek i tak wkoło. Nawet się nie obejrzę i będę stareńka hehe. Więc trzeba żyć i się cieszyć i korzystać!
z ruchu:
wczoraj latunga, dzisiaj rano fitnesik, lało się ze mnie koszmarnie, ale to dobrze:)
z diety:
może być
śniadanie: pół bułki pełnoziarnistej z pasztetem (średnio dietetycznie)
przekąska: banan, pomarańcza, łyżeczka masła orzechowego light
obiad: 20gr kurczaka i 3 małe korniszonki
II przekąska: jogurt light
kolacja: jajo, sałata z czerwoną cebulą i jogurtem naturalnym.
A na jutro ugotuję zupę-krem z brokułów z odrobiną kaszy manny!
Buziole dla wszystkich, dużo słońca i uśmiechu:)))
nie, wcale nie mam takiego śpiewającego humoru, śpiewam, żeby nie zasnąć brzydko śpiewam, nie obdarzyła mnie natura pięknym głosem, niestety. Ziewam. Zjadłam bułę białą, teraz będę buła.
Już nic dzisiaj nie jem, jajeczko może, żeby brzuszek nie zapomniał o pracy.
Przeczytałam właśnie artykuł vitaliowy o bananach, że bardzo pożywne i pożyteczne są dla organizmu, zwłaszcza, kiedy się ćwiczy. Nadmierne objadanie wiadomo grozi otyłością:) Ale to wszyscy wiemy:) Ja lubię bardzo, zjem jutro bo idę ćwiczyć.
Zaraz uciekam do domku, dość pracy na dzisiaj, bo się zaziewam i zasnę hehe Chyba przesilenie wiosenne mnie dopadło......
Właśnie od tego zaczynam kolejny poniedziałek, gdzie z pokorą spuszczam głowiznę i mówię - już nie będę pani Aniu;(
- żeby mi to było ostatni raz!!!
- przepraszam, już nie będę...(chlip chlip)
Zatem dzisiaj już dalej dietuję, czyli grzeczna jestem (do soboty??).
Boli mnie kolano do tego stopnia, że dzisiaj pierwszy raz (od trzech m-cy) zadzwonię do klubu odwołać jutrzejsze zajęcia. Niepotrzebnie stepowałam dzisiaj rano (nie tańczyłam, chodziłam na stepperze) no i d*** blada, nie blada... tzn. też ale gruba do tego!!!
A już prawie doszłam do wagi paskowej, ale spox (jak mówi córa), na koniec tygodnia będzie paskowa:) A dlaczego by nie.
Dzisiejsze menu:
śniadanie: kiełbaska drobiowa gotowana, kawka czarna i gorzka oczywiście
przekąska: 2 małe jabłka
obiad: wiejski+szynka+ogórek zielony (nie zdążyłam nic ambitniejszego przygotować)
II przekąska: jogurt light+2 łyżki otrębów
kolacja: makrela
Miłego dnia życzę:)))
siedzę, czytam, myślę.....
Waga spada pomalutku, żebym jeszcze ja nie przerywała diety słodyczami to już byłoby super! Jeden dzień w tygodniu pękam i .....zajadam:( Ale ostatnio tendencja spadkowa i niech tak będzie. Weekend białkowy, bo szczerze mówiąc sobotą i niedzielą psuję wszystko, więc teraz przede mną 2 grzeczne dni i zobaczymy:))) Czytam "Paryskie stypendium" Zofii Woźnickiej - uwielbiam czasy świeżo powojenne, tu co prawda w większości Paryż, ale bardzo mi się podoba. Wyobrażam sobie wtedy takie inne życie, bez dzisiejszej techniki, bez komputerów, co prawda i ja tego zaznałam..... i teraz nie zrezygnowałabym ze wspomnień i ......dzisiejszego laptopika:))))
Żegnam Was, poźno się zrobiło, moja druga połowa integruje się.... - będę o 23....taaaa akurat, zawsze jest o 23
Kolorowych snów, uciekam do łóżeczka