Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Niepostrzeżenie w ciągu ostatnich dziesięciu lat z chudzielca (51 kg) przepoczwarzyłam się w kobietę wypukłą, zwłaszcza w okolicach brzucha. Nadal się dziwię, że nie wbijam się w rozmiar 36 ani nawet 38! Chciałabym się nieco spłaszczyć i odzyskać dawną ruchliwość i energię. Aktualizacja: styczeń 2012 już się wbijam w 38! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 48432
Komentarzy: 404
Założony: 21 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 2 lipca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Cyklistka

kobieta, 56 lat, Glo

168 cm, 71.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 60

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

...znów pożarłam pół lodówki. Do 17 w miarę grzecznie (w pracy ludzie patrzą) a w domu trochę lazanii, surówka z majonezem, dwa kieliszki wina, resztka panierki z wczoraj (ciasto piwne, palce lizać), bułka z masłem i powidłami śliwkowymi oraz pół batonika mars. A, no i jeszcze ze trzy kawałki gorzkiej czekolady.

To ile powinnam biegać? Do rana? A tu jeszcze robota czeka, więc zamiast robić kółka na świeżym powietrzu, doprawiam swój krzywy kręgosłup nad klawiaturą.

Chyba w moim przypadku jedynym rozwiązaniem byłoby zlikwidowanie lodówki i spiżarni. Oraz zablokowanie portfela/konta i drzwi, żeby nie było dostępu do sklepów.

Kobieto! Walcz z nałogami!

2 sierpnia 2010 , Komentarze (2)

...zerwać o świcie i pobiec. Brawa dla tej pani:) Bieganie przychodzi mi łatwiej, niż utrzymywanie diety. Nad tym muszę jeszcze popracować. Im później tym gorzej. O ile śniadania i obiady jeszcze jakoś mi się dietetycznie udają, to podwieczorko-kolacje ciągną się w nieskończoność...

Zobaczymy, jak pójdzie mi dziś...  

1 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

...chyba tylko dlatego, że obiecałam i muszę się tu tłumaczyć:) Wczoraj prawie dotrzymałam słowa. Prawie robi wprawdzie różnicę, ale nie bylo źle. Kieliszek czerwonego wina do lazanii i trzy kawałki ciemnej czekolady na deser to odstępstwo od ścisłej diety, ale chyba jeszcze nie kryminał?

Dziś grzecznie na śniadanie resztki humusu z bułką orkiszową. Na obiad mam tłustą makrelę, którą upiekę, a na kolację pomidory z bakłażanem. Z głodu nie umrę, nie ma obawy:)

Muszę dziś przygotować rower, bo od jutra "ahoj przygodo!", czyli rowerem po Warszawie:)    

31 lipca 2010 , Komentarze (1)

...styl życia odcisnął piętno na wadze. Oraz na kondycji. To kolejny dowód na to, że nie tyjemy "z powietrza". Śmiać mi się chce, gdy słyszę o "skłonności do tycia". Ta skłonność to dieta i bezruch. Właśnie mi się ta skłonność znów objawiła gdy przerwałam bieganie, codziennie pożerałam góry smakołyków (w tym także na słodko) i popijałam winem lub piwem. Jestem jednak pewna, że ta skłonność zniknie, gdy się trochę opanuję.

Wracam więc do biegów. Dziś udało mi się przebiec sześć okrążeń i przemaszerować dwa. Później zgodnie z zaleceniem doktor Gillian McKeith wypiłam szklankę wody z cytryną. Śniadanie nieco się opóźniło, bo miałam wizytę u kosmetyczki. To jednak nagroda za dobre zachowanie i motywacja do zmian.

Za dwa tygodnie mam ważny wyjazd i oczywiście chcę oszołomić towarzystwo, a szczególnie siebie samą:) Postanowiłam więc zastosować się do rad doktor Gillian i przez te pozostałe dwa tygodnie oczyścić organizm za pomocą warzyw, roślin strączkowych i ryb. Zero cukru i alkoholu. Pieczywo ograniczę do ciemnego w małych ilościach.

Do pracy rowerem, bez względu na pogodę, a w koszyczku na bagażniku porcje jedzenia. Bieganie rano i wieczorem.

To mój ambitny plan, który z pomocą silnej woli mam zamiar wprowadzić w życie. Wakacje się skończyły!

Moja dieta na dziś:

śniadanie: dwie kromki chleba orkiszowego z hummusem i pomidorem

obiad: zapiekanka z bakłażana i pomidorów (bez ukochanej mozarelli)

kolacja: zobaczymy:)

no i oczywiście owoce - teraz jest ich pełno, mniam!

 

24 lipca 2010 , Komentarze (1)

...w poszukiwaniu limonki do mojito zajął mi dobrą godzinę. Otóż nie jest łatwo w warszawskiej gminie Centrum znaleźć limonkę. Cukier brązowy, miętę i rum miałam w domu, ale uparłam się na prawowitą limonkę. A nie cytrynę.

Dieta w odstawce, chociaż upały to świetna okazja, żeby się nie obżerać. Jednak ja w ramach jakiejś tęsknicy wakacyjnej nie odstawiłam smakołyków, a wręcz przeciwnie dostawiłam świństwa w rodzaju paluszków, orzeszków i zimnego piwa. O mojito nie wspomnę...

Gdyby rzeczywiscie nadeszło ochłodzenie, to pobiegnę. Ale na pewno nie w tym żarze... Rower poci się sam na balkonie...

 

18 lipca 2010 , Komentarze (1)

Oby, bo już tęsknię za kółkami wokół stawu...

17 lipca 2010 , Komentarze (3)

..jak gorąco... Nie biegam, bo chyba bym ducha wyzionęła. Sypiam za mało, w mieszkaniu trudno nawet zrobić przeciąg, więc budzę się niewyspana i spocona. W tej sytuacji nie mam ochoty na biegi. Co nie znaczy, że nie tęsknię za parkiem o poranku. Ale niech to będzie rześki poranek! 

Wakacje trwają, więc impreza goni imprezę. Winko białe piję i wcale się tego nie wstydzę, ale oczywiście z umiarem. Piwa prawie nie ruszam, bo przecież spłaszczam brzuszek:)

Czekoladą od czasu do czasu nie pogradzę, jest tak rozkosznie miękka w tym upale:)

 

 

14 lipca 2010 , Komentarze (1)

...parę deko na wspaniałych koncertach festiwalu Reggaeland w Płocku. Biorąc pod uwagę piwo i inne używki w postaci najlepszego na świecie sernika, pizzy, czy tysiąca kanapeczek, które pochłaniałam od samego rana do następnego rana przez trzy dni, musiałam skakać sporo, bo nie przybyło mi kilogramów. Polecam ruch, dziewczęta! Taniec, jogging, wieszanie prania, chodzenie po schodach... Tak, to wbrew pozorom też odchudza. Ja na przykład w pracy unikam windy i specjalnie wychodzę z palaczami na biernego papieroska, żeby przespacerować sie parę razy na drugie piętro. Oglądałam program, który bronił tezy, że wykonując kilka dodatkowych czynności domowych możemy rocznie stracić parę kilogramów! Wierzę w to i wprawdzie nie pozbyłam się pilota, ale chętniej biegam po schodach i mniej gardzę sprzątaniem;)

Biegi z oczywistych powodów (zarwane noce i piekielny upał) zawiesiłam na chwilę. Wrócę jak tylko się odrobinę ochłodzi i będę mogła o przyzwoitej porze ruszyc do parku.

8 lipca 2010 , Komentarze (6)

na wakacje, wszyscy nasi podopieczni, gdy dzieci nie ma w domu, to jesteśmy... niegrzeczni!" Ja też ogłaszam, że korzystam z okazji. Tak, jestem niegrzeczna. Biegam... z imprezy na imprezę (na wysokich obcasach, hehe), piję wino i bez umiaru jem makarony.

Robię kilkudniową przerwę w bieganiu po parku. Wybieram sen. I tak mam go za mało z powodu cowieczornych okazji towarzyskich. To, taka wakacyjna nagroda dla Matki Polki:) 

Jutro jadę na Reggaeland do Płocka. Wystąpi jeden z moich ulubionych jamajskich zespołów Third World. Już się cieszę. Jeśli chodzi o dietę, to nie wiem, czy dam radę bez piwa. Zupełnie szczerze przyznam, że nie zależy mi na aż takim umartwieniu;) Czyli niegrzeczny weekend czas zacząć!

 

7 lipca 2010 , Skomentuj

..zaliczony. Znów delektuję się afrykańskim (plantan) śniadaniem. Mniam:)

Jak zwykle rano nie wiem, w co się ubrać i co zabrać ze sobą do pracy na obiad. Jakoś nie mogę się przestawić na "system dnia poprzedniego" i dlatego notorycznie się spóźniam...

Chodzi za mną ostatnio soczewica. Może zupa z czerwonej?  Dziś jednak będzie ser bułgarski, pomidory i bazylia. Oraz resztki bobu i brzoskwinie.