Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Niepostrzeżenie w ciągu ostatnich dziesięciu lat z chudzielca (51 kg) przepoczwarzyłam się w kobietę wypukłą, zwłaszcza w okolicach brzucha. Nadal się dziwię, że nie wbijam się w rozmiar 36 ani nawet 38! Chciałabym się nieco spłaszczyć i odzyskać dawną ruchliwość i energię. Aktualizacja: styczeń 2012 już się wbijam w 38! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 48442
Komentarzy: 404
Założony: 21 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 2 lipca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Cyklistka

kobieta, 56 lat, Glo

168 cm, 71.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 60

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 stycznia 2012 , Komentarze (1)

 

Ciekawe, że zaniosło mnie akurat tutaj... Nie mam jakichś wielkich postanowień noworocznych związanych z dietą, choć przez ostatnie pół roku zaniedbałam bieganie... Przeprowadzka do brzydkiego miasta, mieszkanie z dala od parku i wybitnie siedzący tryb życia. Mimo to nie przytyłam, to zasługa dobrego spalania i ograniczenia slodyczy. Piwa też w zasadzie nie piję, a kiedyś bardzo chętnie.

Za półtora miesiąca wracam pod stary adres, będą parki wokół domu, żadnych wymówek. Skręcona kostka już nie doskwiera, nie ma sie co użalać nad sobą.

Nie chcę mieć wystającego brzucha, chcę mieć jędrne ciało i wyprostowane plecy. Bez biegania nie dam rady. I to moje postanowienie noworoczne. Codziennie bieg w parku albo chociaż spacer.  

27 kwietnia 2011 , Skomentuj

Wiosno!

Pobiegłam o poranku. Wymiękłam po czterech okrążeniach.

Na śniadanie kawa (spala tłuszcz, podobno trzeba wypić przed bieganiem), kanapeczka z chudym białym serem i rzodkiewkami i dwie szklanki soku wyciśniętego z marchewki i kilku jabłek. Porządna dawka błonnika o poranku:)

Na obiad mam domową zupę krem z włoszczyzny i pomidorów przyprawioną ziołami i chilli.

Zobaczymy jak przeżyję...

I zero cukru!!!!

18 stycznia 2011 , Komentarze (1)

...wiosnę! Podczas porannego spaceru z psem zauważyłam, że moja bieżnia wreszcie rozmarzła, tylko gdzieniegdzie czają się zdradliwe kałuże i placki lodu. Mam więc nadzieję, że mój duch biegacza znów wróci i zacznę codzienne przebieżki. Wiosno! Zostań z nami!

9 stycznia 2011 , Skomentuj

...mnie nie opuszcza. Już przechodzę obojętnie obok batoników w sklepie. Ba! Sama je nawet wkładam do koszyka i kupuję dla dzieci (chudych jak szczapy). Od kilku tygodni nie tknęłam słodyczy, nie słodzę napojów, a jedyny cukier jaki spożywam, to owoce.

Miło mi się przeglądać w lustrze:)

6 stycznia 2011 , Komentarze (1)

..a nawet nie uprawiam jeszcze sportu. Czekolady ani chałwy nie jadłam od trzech tygodni. Ograniczam węglowodany. Jem więcej ryb. Cieszę się ogromnie, bo wreszcie widzę efekty! 

2 stycznia 2011 , Skomentuj

...mnie nie było, ale wróciłam. Zważyłam się przed chwilą i wynik jest nawet nieco lepszy, niż ten zapisany, ale nie chcę zapeszać.Schudłam w Święta! Czyli można! Od dwóch tygodni nie jem słodyczy. Chałwa i czekolada poszły w odstawkę. W Święta parę kawałków makowca i żadnych szaleństw z alkoholem. Czasem lampka czerwonego wina do obiadu.

Jestem z siebie dumna i może jednak osiągnę moj wymarzony cel? Teraz jest nim, oprócz wagi (a tak naprawdę spłaszczenia brzucha) wyzwolenie z uzależnienia od słodyczy.

I tak mi dopomóż...

Wszystkiego dobrego w Nowym Szczupłym 2011!!!

 

21 października 2010 , Komentarze (2)

Dotrzymałam słowa i pobiegłam! Dzień rozpoczęłam od spaceru z psem, później szklanka wody z cytryną, śniadanie dla dzieci i bieg po parku.  Na szczęście jeszcze nie padało.

Zamierzam wytrwać w postanowieniu i w Sylwestra zaszokować piękną figurą!

Dziś na śniadanie dojadłam kanapkę po dziecku  (odstępstwo, bo nie planowałam w diecie pszennych bułeczek ), teraz w pracy piję sok warzywny. Na obiad mam kaszę gryczaną z czerwoną kapustą i jednym skromnym pulpetem... Może przeżyję? 

20 października 2010 , Komentarze (1)

się skończyły! Od ostatniego wpisu waga poszła w górę. To i tak cud, że niewiele. Nie biegam od dawna, jem co chcę - w tym chałwę, piję wino. Mam podwyższony cholesterol i wystajacy brzuch. 

Dziś nie wbiłam się w bluzkę 38 (trudno się dziwić), a 40 lub 42 postanowiłam za karę nie przymierzać.

Od dziś dieta dr Gillian McKeith, czyli zdrowa żywność i dużo ruchu.

Cel: do Sylwestra 5 kilo w dół.

Do boju!

 

30 sierpnia 2010 , Skomentuj

...i jak się okazało schudłam mimochodem. Przez ostatnie ponad trzy tygodnie nie biegałam. Najpierw z powodu choroby, a później dalekiego wyjazdu. Okazuje się jednak, że rozsądny umiar w jedzeniu i piciu znów się sprawdził. Mimo mniejszej aktywności fizycznej i zupełnie normalnym (podkreślam - normalnym) jedzeniu nie tylko nie przytyłam, ale schudłam.

W tym tygodniu, jak już odeśpię podróż zamierzam wrócić do biegów. Howgh :) 

10 sierpnia 2010 , Komentarze (2)

...od tygodnia leżę lub snuję się po mieszkaniu osłabiona chorobą. Walczyłam dzielnie ale po pięciu dniach włączyłam antybiotyk, bo nie było poprawy. Cholera, czy ja nie za często choruję?

O bieganiu nie ma mowy, ledwo łażę, a kaszlem budzę wszystkich sąsiadów...

Dieta... Jaka dieta?