Pamiętnik odchudzania użytkownika:
asiulenka1980

kobieta, 43 lat, Toruń

178 cm, 104.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 maja 2012 , Komentarze (9)

Hej

I mamy początek maja. Małe podsumowania jak na razie mam prawie 15 kg na minusie, uważam że dobrze mi idzie. Co najważniejsze waga nie rośnie, zatrzymała się ostatnio- lecz nie rośnie ... i całe szczęście!!!

tak na to podsumowanie wklejam zdjęcie

tak się zmieniam szok, ale chcę jeszcze bardziej ...

mam teraz motywację jak nigdy!

CHCĘ BYĆ PIĘKNA DLA SIEBIE I TO MÓJ CEL

    W dalszym ciągu staram się bardzo duzo ruszać, chodzić. Co jakis czas siłownia, orbi niezawodny, nawet skakanka - ale ją używam żadko bo jeszcze jestem za ciężka i boję się o stawy, najwazniejsze nie zrobić sobie krzywdy. Masażer obowiązkowo, i smaruję się ostatnio nie balsamami ale oliwką w żelu Jonson&Jonson pomarańczowa, jest super na masaż.

    Jedzonko tradycyjnie, sałatki, czasami trafi się chleb ale to sporadycznie. Jem biały chleb bo wiem, że jest zdrowy. Pracuję w firmie która go produkuje i wiem że jest robiony na naturalnym zakwasie i nie dodajemy do niego żadnych ulepszaczy. A co innych piekarni, z ciekawości - mam kuzyna piekarza - powiedział mi że ciemny chleb nie jest wcale taki zdrowy bo to normalny chleb tylko jest dodawany karmel i dodane ziarna. Więc wolę moją piekarnie i mój chleb. A skoro jesteśmy przy temacie, bardzo lubię program na TVN Style "Wiem, co jem" jest super i można dowiedzieć się sporo ciekawych rzeczy, polecam!

   A powiem Wam, że ta środa czyli pojutrze to jest ta środa!!! Tak ta sama, przyjedzie Łukasz, oboje już nie potrafimy się doczekać! Ach, ach ... trzymajcie za nas kciuki

   Pozdrawiam Was cieplutko, i życzę miłego dnia!!! Buziaki


 

25 kwietnia 2012 , Komentarze (3)

Martwiłam się ostatnio bardzo, że waga stoi w miejscu. Pomimo tego, że dieta zachowana i ćwiczenia. Przyczyna bardzo prosta @. Ale to dobrze, @ szybko minie i będzie z górki. Nie wiem czy Wam wspominałam, ale od kiedy wyprowadziłam się z domu @ wróciła, jest regularna, prawie ale jest. Jak mieszkałam z nim potrafiło i 4 miesiące jej nie być, i powiedzcie mi czy mówienie o blokadzie psychicznej to nieprawda? To święta prawda. Bieganie po ginekologach i wywoływanie sztuczne okresu nie było dobre, a proszę tutaj się okazuje że przyczyna była bardzo prosta - mąż psychopata.

Apropo męża - nadmieniam prawie byłego - wydzwania cały czas, wczoraj na przykład miał do mnie pretensje (pijany) o to, że ja mu się nie opowiadam o moim życiu, on pan i władca musi wszystko wiedzieć i co ja sobie wyobrażam. A co ja sobie wyobrażam? A to, że jestem szczęśliwa, iż nie ma go już w moim życiu, no jest ale nie w moim sercu, kurtyna opadła, już nie ma go w sercu. Teraz przyszedł błogi spokój, jestem obojętna, ten człowiek to powietrze, leczy czy on zasłużył chćby na to ...

Te teksty typu: "Ty pamiętasz tylko co złe" - on do mnie, ja odpowiadam "Tak bo jak nas krzywdziłeś i znęcałeś się psychcznie to świetnie się bawiłeś w tym czasie, więc dla Ciebie wszystkie chwile są dobre" itp, przepychanki słowne. Wcale nie wdaję się w dyskusję, jak za 15 razem dzwoni, po nieodebranym teklefonie wreszcie odbieram, wtedy prowadzi monolog za stołem, lub poduszką lecz nie ze mną! I uwierzcie potrafi tak nawijać z dobre pół godziny i nawet się nie zorientuje, że nie słucham... Mówię wam paranoja. Jedna odpowiedz na to, trzeba zmienić numer, a jeśli się kontaktować z nim to tylko i wyłącznie z zastrzeżeniem!

Co do pozostałych rzeczy, dieta jest zachowana, kupiłam spodnie o rozmiar mniejsze, czuję się supre jakoś tak ładnie w nich wyglądam, och jeszcze troszkę zejde poniżej liczby trzy cyfrowej, niedługo!

Pisałam, że chodzę na prasowanie,mam tam dostęp do prywatnej siłowni tego faceta, korzystam, atlas najbardziej, bo orbiego mam w domu. A i nowina dzisiaj jadę po mój wymarzony rower! Będę śmigać jak obiecałam przy każdej sposobności.

Moje założenie do moich urodzin, czyli do wrzesnia ważyć 80 parę kg - ewentualnie! Staram się teraz niech się dzieje co chce, nic nie jest w stanie mnie zatrzymać, absolutnie NIC!

Rozpisałam się troszku, przepraszam za ewentualne błędy śpieszę się, a za chwilkę koniec pracy tej z pierwszego etatu, automatycznie przechodzę do drugiego etatu DOM.

Buziam Was i pozdrawiam serdecznie.

P.S.

Tylko 13 dni i przyjedzie Ł!!!!! Cieszę się i czekam!

16 kwietnia 2012 , Komentarze (6)

 EDIT

    Jak wspomniałam u mnie wszystko dobrze się układa, dieta jest zachowana, ale miałam wczoraj naprawdę dzień kryzysowy. TTak strasznie chciało mi się jeść .... robiłam moje zapychaczowe sałatki, ale to nic nie dało, ciagle było obecne to uczucie głodu ... straszne!!!

W efekcie pochłonełam wczoraj ....

4 kawałki białego pieczywa z serkiem topionym i ogórkiem, sałatka moja z warzyw, podjadłam odrobine obiadu sos, ziemiaki, buraczki, potem 3 kawałki ptasiego mleczka ..., na kolacje pochłonełam ponownie 4 kawałki chleba z serkiem i pomidorem .... mało tego to jeszcze nie koniec i około 21 zrobiłam sałatkę z reszty ziemiaków z cebulką i musztardą ... będę ryczeć, samżyć się w piekle!!! Tyle kalorii, oczywiście tego były namiastki, ale jednak były!

    Nie mogłam się po prostu opanować, tak chciało mi się jeść, przez to zapewne, że ostatnio jem naprawdę małe ilości jedzenia, oszukuję się cienkimi zupkami, wodą, sałatkami, organizm po prostu sfiksował i domagał się normalnego "śmieciowego" posiłku.

    Co do życia codziennego, jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Martwię się tylko, tzn łapię się na tym że Pan Ł jest taki bardzo wylewny. Nie pomyślcie sobie, że wariatka ma kogo szukała a marudzi. Po prostu jest zbyt pięknie jak na realne życie. Ochy i achy owszem, ale boję się ... Wiecie po tym jak zostałam skrzywdzona, cieżko będzie naprawić moją zwichrowaną psychikę. Jestem ostrożna aż do bólu, potrafię się wyluzować ale nadal pod kontrolą ... Przede wszystkim za nim przyprowadzę Pana Ł do domu, muszę być pewna tego co do siebie czujemy itd. Małemu nie jest potrzebna huśtawka emocjonalna i poznawanie "wujków", jak pozna to już tego jedynego. Postanowione!

    Ł bardzo chce się nami zaopiekować, troszczyć się itd. Ale tak mówi każdy na początku, nie skreślam go o nie bo poznając go coraz bardziej topnieje mój lód w sercu, jest dobrym człowiekiem, pracowitym, troskliwym to wiem już na pewno, reszta wyjdzie w praniu ... hihihi.

Pozdrawiam Was cieplutko

 

16 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

 Jeszcze pamiętam
jakby wczoraj
potarła draskę o krzesiwo
jak złoty płomień
zamigotał radośnie

i od tej chwili
zaczęła się moja bajka
drewienko było
krótkie i cieniutkie
czasu było mało
więc ze wszystkich sił
utrzymywałam moją miłością
do Ciebie malutkie światełko

ile razy chciało zgasnąć
ile razy dmuchał ktoś na nie
jak mam to
wytłumaczyć?
zazdrością czy nienawiścią?
lecz obejmowałam je dłonią
ze wszystkich sił i lęków
całowałam palące światełko

coraz dłuższe robiły się dni
coraz krótsze drewienko
coraz dalej posuwało się
czerniejące przekleństwo

widziałam Ciebie
Twoje oczy w
gasnącym, malutkim ogieńku
musisz odejść, by być
wreszcie szczęśliwym

i zgasło malutkie światełko
węglowa zapałka pokruszyła się
i tylko jaśniutki dym mojej tęsknoty
wzniósł się wysoko by biegać -

- za Tobą.

Znalazłam, spodobało mi się wklejam ...

U mnie wporządku, waga spada, tylko się cieszyć!

 

10 kwietnia 2012 , Komentarze (5)

Pisanych jajeczek,
wierzbowych bazieczek,
kiełbasy święconej,
dużo chrzanu do niej,
baby polukrzonej,
kukiełki plecionej,
Zmartwychwstania w duszy
i wiosny po uszy.

 

       Troszkę po czasie te życzenia, ale szczwere dla Was moje kochane Vitalijki.

   Moje Święta minęły spokojnie, niestety na wadze zanotowałam wzrost o 1 kg, ale to szybciutko spalę

   W Święta rodzinna atmosfera, w Wielkanocną niedzielę pojechaliśmy z bratem do Bydgoszczy, rozstawiło się wesołe miasteczko, było bardzo miło i spędziłam bardzo fajnie czas.

   Ogólnie przerwa Świąteczna minęła mi nawet nie wiem kiedy, człowiek ledwie się zdążył zorientować ... i już po wolnym. Teraz trzeba zakasać rękawy i do pracy.

   Moja miłość Pan Ł, przyjedzie w maju, dokładnie 9 maja ....; Jeszcze zostało mi trochę czasu na przygotowania i dietę. Choć on twierdzi, że kocha mnie taką jaka jestem, ale ja chcę to zrobić dla siebie. Już czuję się lżejsza, ubrania w które ledwie się dopinałam zaczynają być luźne, a nawet spadać z tyłka, co mnie niezmiernie cieszy! Zapuszczam ponownie włosy, mam tam gdzieś dodane zdjęcie jak mam długie włosy i jestem szczupła, teraz wracam do tamtego stanu. Niech się dzieje wola Boga, ja dopnę swego już nie ma odwrotu z tej drogi, o nie! Znajomi komentują, że jest różnica itd, to bardzo motywuje do dalszego działania, oj bardzo!

   Teraz mam troszkę pracy nad małym, wynika to z faktu, że ma egzamin w maju kompentencyjny, blleee .... Nawymyślają, ale cóż trzeba siedzieć w domku i ćwiczyć rozwiązywanie testów, to tak prawie jak dla mnie wyglądała matura. Damy radę a co, grunt to pozytywne myślenie!

   Uciekam dalej do pracy, ściskam, buziam i pozdrawiam, PA

3 kwietnia 2012 , Komentarze (6)

SZCZĘŚCIE

   Może to Was nie zaskoczy, ale naprawdę jestem szczęsliwa. Niedawno nic tego nie zapowiadało, znalazłam sie na życiowym zakręcie.

    Bardzo sie bałam że sobie nie poradzę, że zostane z niczym a jednak. Jesli się cofniecie do wczesniejszych wpisów dowiecie sie jaką droge przeszłam do tego żeby być szczęsliwą.

    Teraz wierzę, że jak człowiek czegoś pragnie, to na pewno mu sie uda. Jestem o tym przekonana, i z dieta też będzie podobnie. W tym momencie zaczęłam walke na całego a waga pieknie spada, zdaży sie, iż się zatrzyma ale to na jakis czas potem spada. Muszę zgubić jeszcze pare kg, do maja połowy przynajmniej mam zamiar pozbyć się trzy cyfrowej liczby na moim pasku .... ale jestem teraz taka zawzięta że dam rade a co!
    W ostatnim wpisie wspomniałam, że jestem zakochana. Na razie nie będe niczego opisywac żeby nie zapeszyć, ale wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują że to jest to. Nie martwcie sie, że rzucam sie pierwszemu lepszemu w ramiona po tym jak zostałam sama. To nie tak. wiecie, ze jestem rozsadna aż do bólu. A poznałam wartościowego człowieka który zdaje się pasować idealnie, nie nie patrzę przez pryzmat różowych okularów spokojnie, ale boje sie stracic szansę. Też myslałam sobie, ze po rozwodzie będe sama itd, przynajmniej dłuższy czas, ale czy warto marnować ten czas. Młodsza już nie bedę tylko starsza potem trudno bedzie mi znaleźć kogoś odpowiedniego. Oczywiscie propozycje spotkań jednorazowych itp to nie dla mnie takie wyskoki. szukałam szczęscia a ono mnie znalazło, ot tak po prostu, niespodziewanie weszło do mojego zycia i po prostu uśmiech nie znika z mojej twarzy - aż mnie policzki bolą - ale taka jest prawda! Czuje się jak zwariowana nastolatka, ale spokojnie jestem stateczną mamą, mały na pierwszym miejscu. Cieszę się że moi panowie się zaakceptowali. Zobaczymy jak sytuacja bedzie się rozwijać. W każdym bądź razie będę Wam o tym pisać i zdawać relację.
    Moja dodatkowa praca polega na prasowaniu, ale jest ok każdy grosz sie przyda, byłam pare godzin i pieniąze bardzo się przydadzą  na paliwo.
    Dieta jak widzicie jest zachowana, spadki notuje jak na razie, ale namęczyłam się ponieważ prawie tydzień stała w miejscu, ale jak ruszyła to o całe dwa kg mniej ....
   Uciekam spac moje drogie

30 marca 2012 , Komentarze (9)

 

        I jak moje słoneczka dieta się układa? Bo u mnie bardzo dobrze. Jestem szczęśliwa, zakochana do szaleństwa, czuje wiosnę we włosach i w sercu!!!

      Nie krzyczcie na mnie, że jeszcze nie zakończyłam jednego związku, ale on dla mnie i tak jest skończony. Kwestia formalna tylko - rozwód- czekam na informację kiedy rozprawa.

     Wpis nie za długi, ale chciałam Wam życzyć miłego weekendu! Buziaki

23 marca 2012 , Komentarze (6)

"Uważaj na swoje myśli, stają się słowami.
Uważaj na swoje słowa, stają się czynami.
Uważaj na swoje czyny, staja się nawykami.
Uważaj na swoje nawyki, stają się charakterem.
Uważaj na swój charakter, on staje się twoim losem".
Frank Outlaw

   Witajcie moje drogie

Tak zgodnie z obietnicą będę zaglądać częściej.

     Muszę Wam powiedzieć, że decyzja o wyprowadzeniu się od niego była najlepszą decyzją jaką podjęłam. Nie było łatwo, na początku miałam wahania nastroju i gotowa byłam wrócić, ale przetrwałam ten ciężki okres. Bałam się że sobie nie poradzę, musiałam nauczyć się gospodarować tym co mam, ale nauczyłam się. Odzyskałam przyjaciół, rodzinę mojego kochanego brata, oddalaliśmy się od siebie przez M. Teraz nasze relacje diametralnie się zmieniły. Był miesiąc temu w Polsce, napełnili mi lodówkę i powiedział iż cieszy się że odzyskał siostrę. Bardzo miło spedziłam z nimi czas i już nie mogę się doczekać Świąt Wielkanocnych jak przyjadą.

     Pisałam w ostatnim wpisie o M, prześladuje mnie, dręczy, dzwoni, kontroluje czy jestem w pracy. to jest normalne nękanie. Boję się do czego on jest jeszcze zdolny. W zeszły piątek miałam urlop, pojechałam załatwiać swoje sprawy do Urzędu, wyobraźcie sobie - wróciłam do domu, zdjęłam rajstopy, chciałam przebrac się w dresy i sprzątać, tak ładnie było, słonko świeciło przez okno, więc połozyłam się na chwilkę i zdrzemnęłam się. Słyszę telefon odebrałam, a to dzwonił on, pyta się gdzie jestem, odpowiadam że w pracy, i słyszę pukanie do drzwi, mówię mu ktos puka, otwieram a tam on. Wpada do mieszkania jak opętany, myślał że jakiś facet jest u mnie. po prostu kretyn, wyrzuciłam go z domu. Później mówił że nie miałam pod spódniczką majtek??? Kuźwa mać krew mnie zalała. jak on śmie??? I takich różnych sytuacji jest multi. Ostatnio pojechałam do mamy, i spotkałam się z przyjacielem z dzieciństwa, miał urodziny, a jego narzeczona jest w Angli więc pojechaliśmy na kręgle itd. Wyobraźcie sobie że jeździł i mnie szukał wszędzie, potem polował koło domu mojej mamy, wróciłam o 2 w nocy a za mną jedzie on! Zablokowałam drzwi od środka, powiedziałam, że zadzwonię po Policję, odjechał. Ale widział mnie z przyjacielem, teraz sobie wbił do głowy że jesteśmy razem, i wydzwania do niego. On jest chyba chory psychicznie, to nie jest normalne zachowanie. Tłumaczyłam, że odeszłam na zawsze, ma sobie ułożyć życie i dać mi spokój, ale to nie dociera. Nie mam już sił, niech ten rozwód szybko wejdzie na wokande bo zwariuję. Jak myślicie jeśli mam twarde dowody jego winy - niebieska karta, Policja, izba, nagrania to nie powinno się to długo toczyć. Sama nie wiem.

    Co do diety waga na razie stoi w miejscu, ale i tak ładnie mi idzie. Nie chcę chudnąć gwałtownie, wolę dłużej ale skuteczniej. w dalszym ciągu biegam, orbi, brzuszki, masażer. Wczoraj dieta zachowana, ale pozwoliłam sobie na dwie małe kiełbaski, białą swojskiej roboty, mam mi przywiozła, ale za to nie miałam obiadu ...

    Oj rozpisałam się, ale to w zamian za moją nieobecność, pozdrawiam i życzę Wam udanego, słonecznego weekendu!

 

20 marca 2012 , Komentarze (8)

 

Witam po dłuuuuuuugiej przerwie .........

    Bardzo dawno nie pisałam na Vit, ale już jestem. Praca mnie wykańcza za dużo obowiązków i stresu. Martwię się wszystkim żeby starczyło, M też mi ciągle dokłada z każdej strony. Teraz jest na etapie prześladowania mnie i sledzenia. Pozew napisany, muszę skompletować dokumenty i wysyłam. Składam pozew z orzekaniem o winie. wiem, że rozwód potrwa trochę dłużej, ale muszę zabezpieczyć siebie i małego na późniejsze lata, żeby czasami nie wołał od małego kiedys tam alimentów i żebym to ja miała decydujący głos odnośnie spotkań z małym.

   Dieta, ach kochana dieta jest jak widzicie znów mam już -10 kg, co mnie bardzo cieszy. Zaczęłam biegać, mam towarzystwo - mianowicie moja sąsiadka jest mi raźniej i nawzajem się motywujemy.

   W szkole mały się sprawuje dobrze, siedzę z nim teraz popołudniami i ćwiczymy testy na egzamin pod koniec roku będzie pisał. Mała matura dla takiego dziecka ... cóż zrobic wymyślają to trzeba przez to przebrnąć.

   Pozdrawiam Was cieplutko, i obiecuję wpadać często i dokonywać już regularnych wpisów

24 lutego 2012 , Komentarze (5)

 

 

Witajcie moje drogie

Tak w skrócie, ogólnie nic się nie zmieniło radykalnie w moim zyciu, czas płynie rany się goją, mój były M przechodzi depresję, ale czy to do diaska moja wina? Dieta jest, osiagnięcia są, zrobiłam nawet fajną małą imprezkę z sąsiadkami, przy butelce białego Martini z lodem i cytryną, każda przygotowała coś do jedzenia i było naprawdę sympatycznie. zabiegana jak zawsze, ale chyba wreszcie szczęsliwa! Buziolki