Pamiętnik odchudzania użytkownika:
asiulenka1980

kobieta, 43 lat, Toruń

178 cm, 104.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 sierpnia 2011 , Komentarze (2)

CO BY TU ZROBIĆ ŻEBY SCHUDNĄĆ WRESZCIE SKUTECZNIE ...

WSZYSTKIE O TYM MARZYMY, DLACZEGO TO ŻYCIE JEST TAKIE OKROPNE - NIE MAM PRZYJEMNOŚCI BEZ KONSEKWENCJI I TO W KAŻDEJ DZIEDZINIE ŻYCIA:

-JEDZIESZ NA WCZASY - UBYTKI W PORTFELU

- ZJESZ COŚ CO LUBISZ - TŁUSZCZYK

- KOCHASZ SIĘ - RYZYKUJESZ CIĄŻĄ ITD. ITP.

I JAK TU MA FUNKCJONOWAĆ NORMALNY CZŁOWIEK, KTÓRY CHCE TYLKO DOBRZE WYGLĄDAĆ? A MOŻE TO PRÓŻNOŚĆ?

BRAKUJE MI TEGO, OKROPNIE ŁECHTANIA WŁASNEGO EGO

IŚĆ ULICĄ I WIEDZIEĆ ŻE 6/10 FACETÓW SIĘ ZA TOBĄ OBEJRZY, A NIE JAK TERAZ MAM OCHOTĘ CZASAMI STAĆ SIĘ NIEWIDZIALNA ...

DLACZEGO TO JEST TAKIE CIĘŻKIE TYLKO PARĘ KG NIBY PROSTE A TO NAJGORSZY MARATON MOJEGO ŻYCIA ...

Ot tak mnie coś naszło dziś ... Bużka  

I W SOBOTĘ URODZINY KOLEJNY ROK ZA MNĄ PODSUMOWANIA ... W NASTĘPNYM WPISIE

30 sierpnia 2011 , Komentarze (2)

Dziękuję Wam za komentarze!

Cieszę się, że nie zapomniałyście o mnie, ja niestety zapomniałam o Was. Nie wspierałam was w codziennej walce i nie komentowałam ... cholerny brak czasu ....

Menu dzisiejsze okropne: dwa kawałki chleba, kebab mały ... jak tak dalej będę robić to osiągnę nie 80 kg tylko 150 kg!!!!!!!!!!!!!!!!!!

*******Ale to dziś jutro jest wolne od błędów ********

Mam dziś w pracy synka, bo był u dentysty,  (dentysta w tym samym budynku) i wiecie wariacki dzień! Jak nie szef to mały, ale już niecała godzinka ...

Ciekawe jak wytrzymam wieczór na wodzie??? Bo teraz czuję, że wybuchnę takie obżarstwo! Och głupia TY TY TY

29 sierpnia 2011 , Komentarze (6)

witam Was moje drogie ...

U mnie bez większych zmian. Dalej jadę dwa etaty i przyznam jestem wykończona.

Z wagą MASAKRA znów mam 119 kg.

To wynika tylko i wyłącznie z mojej winy, mojego zaniedbania i folgowania sobie z jedzeniem. Muszę się pozbierać,  zastanowić się jakie są moje cele, i na nowo powoli wziąc sie do pracy.

Poradzę sobie pod warunkiem, że będę twarda i konsekwentna czego niestety mi brakuje ...

A to wszystko dlatego, ze straciłam kontakt z vitaliją,  ale postaram sie nadrobić straty, muszę!

pa

20 lipca 2011 , Komentarze (5)

  20.07
 
Witajcie moje kochane
 
        Nie zapomniałam o Was i "sobie", mam teraz ciężki czas w pracy. Pracuję po godzinach, koleżanka złamała nogę i trzeba było na gwałt przejąc też jej obowiązki a tu półrocze i inne cuda wianki, tak więc do domu wracam o piątej i nawet nie chcę patrzeć w stronę komputera ...
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie
 
        Dieta jest, cudów też nie ma, przez ten stres w pracy jem chleb biały, muszę bo było mi słabo a na cały dzień sałatka z samych warzyw to za mało ...
 
       Trzymajcie się moje słonka kochane i życzę wam udanych urlopów, ja mogę pomarzyć ... 

5 lipca 2011 , Komentarze (7)

 
   Ach kochane jak ja bym chciała was gonic z wagą a tu zastój, może dobrze chociaż że nie przybywa ..., ale spadków też nie widac ... cholipka no ... rusz się wreszcie wago jedna no ...
 
Taka jestem mądrala i co i dałam się namówić w pracy na jednego pączka i już mam do tyłu 250 kcal, a można było w to miejsce jakiś bardziej kaloryczny obiadek zrobić.
 
menu -  pączek, kawałek chleba, pomidor, gorący kubek, w domu nie mam pojęcia co zjem ... coś wymyślę chłopaki maja dziś mielone, ja może jajko sadzone zrobię sobie zobaczymy, a i dziś szykuje sałatkę brokułową na 3 dni będzie spokój.
 
Piszę o jedzeniu i burczy w brzuchu ... brrr

 

4 lipca 2011 , Komentarze (3)


    Zacznę od tego, że wycieczka się udała. Mały szczęśliwy, co chwilkę się przytulał i mówił kocham cię! Mała rzecz a cieszy ..., oczywiście mój M na początku marudził, twierdził że nigdzie nie jedzie, ale ostatecznie pojechał i nawet się zachowywał. Już planuję kolejny wypad ...
         Co do diety - no cóż z jedzonkiem uważam, ale szczególnych spadków nie zaliczam, wiem do niedzieli jeszcze parę dni  powinno być co najmniej 1-2 kg. Mam teraz dziki tydzień latam z prędkością światła na wysokości lamperii ... w niedzielę się okaże.
menu dziś - kawałek 80g twarogu, jeden pomidor, gorący kubek, kawałek chleba z pomidorem, ziemniaki z koprem i   kalafiorem z wody niestety ze smażoną bułką ... 

1 lipca 2011 , Komentarze (6)

1 07 2011

Dopisać do wczorajszego menu - nie było rosołku, ale ziemiaki z koprem i surówka, odrobina mięsa z pałki z kurczaka; dopadło mnie ssanie i niestety wciągnęłam jeszcze kawałek chleba z masłem i pomidorem ...

    Wpisuję się z rana, bo później wiadomo nie ma czasu, a w weekend też nie siadam do komp. po całym tygodniu pracy mam wstręt i szkoda mi czasu.

   W niedzielę wybieram się na wycieczkę, tzn taki mały wypad z synkiem i mężem >za radą jednej z Was< biorę sprawy we własne ręce i organizuję co niedzielę jakiś wypad. Tym razem do kina na Auta 2, potem popłyniemy tramwajem wodnym całą trasę i pójdziemy na stary rynek M niech ma piwo, a my na deser lodowy, może pizzeria zobaczymy.

   Dziś mam trochę liczenia >wypłaty< więc trzymajcie się moje dobre duszki. Trzymam kciuki za Was wszystkie i każdą z osobna. Pa

odmeldowywuję się do poniedziałku

30 czerwca 2011 , Komentarze (1)

MENU 29.06.2011

Ogólnie: bagietka z pasztetem i dwa pomidory, schab z bigosem z młodej kapusty, kilka ziemniaków z koprem, 4 kruche ciastka z cukrem;

MENU 30.06.2011

owocowa wyspa, banan, piers z kurczaka (ugotowana) w sosie (jogurt, koper, przyprawy), w domu rosołek, kolacja nie wymyśliłam jeszcze, ale jakaś sałatka.

     Mam nadzieję, że czas stabilizacji utraty 10 kg już za mną i dalej przechodzimy do utraty kolejnych ... Pozdrowionka

28 czerwca 2011 , Komentarze (6)




Nie to jest najważniejsze, jak długo żyję, ani co jestem w stanie osiągnąć i czym się pochwalić. Najważniejsze jest to, że otwieram swoje serce i z sercem otwartym na oścież żyję każdą chwilą.
Oto moja sentencja na dziś ...

A tak na poważnie, wzięłam się ostro za siebie i od wczoraj wróciłam na właściwe tory, powracam do dawnych dobrych nawyków, nie podjadam i trzymam się wytycznych - efekty będę sprawdzać co niedzielę! 
Menu
w pracy - jogurt; 
w domu - bigos z słodkiej kapusty, 2 kawałki chleba z masłem; 
na kolację - wymyślę coś kaloryczniejszego, ale z umiarem;
Nie myślcie, że się głodzę po prostu nie mam napadu, nie czuję głodu to nie jem.

Miałam dziś przykrą sytuację w pracy. Nie lubię inwentaryzacji, dziś dziewczyna się załamała jak musiała podpisać notę obciążającą na 20 tyś! A zaznaczam, że zarabia najniższą i ma 4 dzieci z czego mąż nie pracuje ..., wiem, że sama sobie narobiła tych problemów, jednak żal mi i przykro. Prezes postawił ultimatum, musi to spłacić w tydzień ... ja nie wiem co bym zrobiła ...
    W takich sytuacjach jednak doceniam swojego męża. Wiem, że sama sobie przeczę ale dla mnie to dużo, że dba o rachunki i dom, o to żeby był opał i na stole, nigdy nie muszę się martwić. Dlatego z nim jestem i wybaczam mu wybryki pijackie. Mama mówi odejdź. Tak ale co dalej? Jak się samemu utrzymać z 1000 zł, plus ewentualne alimenty? To jest dla mnie po prostu nierealne ... Same wiecie moje koleżanki z Vitki, macie ukończone 7 fakultetów i wiecie jak ciężko się Wam utrzymać. Praca jest i za chwilkę jej nie ma. I co dalej?  Jestem tchórzem, ale też realistką. Za cenę spokoju mogę zapłacić znacznie więcej i wpakować się w większe problemy ... 
 Ciągle kalkuluję ale taka już jestem.

W odpowiedzi na ostatnie komentarze: wyszumiałam się za młodu i nie wyszłam szybko za mąż miałam 22 lata, nie w tym rzecz, chodzi tylko o to, że odkąd jesteśmy razem nie byliśmy nigdzie. Każdy sylwester dom, żadnych potańcówek i innych wyjść, ewentualnie ślub w rodzinie, to wszystko.  
Buźka 

*****************************************************************
 Nie było moim zamiarem wyśmiewanie się z kogoś itp., moje środowisko jest małe i bez solidnych pleców nawet po ukończeniu najlepszych studiów nie otrzymam pracy - ustawione konkursy. A co mi po dumie i godności jak nie będę mogła zrobić dziecku kolacji lub kupić książek, pomocy dydaktycznych i wielu innych rzeczy!
Nie bedę się już użalać nad sobą, zajmujemy się tutaj odchudzaniem a nie terapią ... niech i tak będzie ...

23 czerwca 2011 , Komentarze (5)


   Dziś M grzeczny jak baranek i poszedł nawet bez gadania ze mną na procesję?! Gnojek pieprzony, najbardziej żal mi synka. Ja już się tym nie przejmuję aż tak, nie mniej takie rzeczy są przykre, natomiast on jest malutki, nie powinien uczestniczyć w takich wydarzeniach, powinien  mieć beztroskie dzieciństwo ... 

    Napiszę szybciutko menu i idę spać:
ogólnie cały dzień - 6 kawałków chleba białego z pomidorem i szczypiorkiem, ziemniaki młode z koperkiem i kotlet schabowy z piersi z kurczaka, sałatka z kapustki świeżej, cztery kostki czekolady, 4 słodzone herbaty to wszystko.

   Nie mam siły już klikać, po wczorajszym wieczorze jestem wykończona i wypompowana psychicznie, cały dzień towarzyszy mi ból głowy. Diabli by to wzięli, chciałam sobie spokojnie poczytać książkę i poświęcić te cztery dni ogólnie tylko dla siebie i zrelaksować się, okazuje się, że życie jak zwykle weryfikuje moje plany ... Może wyskoczę w przyszły weekend na Mazury jak pogoda się poprawi?
 Wybaczcie mi ewentualne błędy, lub nieścisłości stylistyczne ... mam naprawdę dość 
Buźka