Pamiętnik odchudzania użytkownika:
blondiblue22

kobieta, 37 lat, Chojnice

168 cm, 61.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: misja - fit mama 2017 ! Piękna i zdrowa na zawsze ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 maja 2012 , Komentarze (14)

Hej Anielice,

u mnie jakoś idzie z górki. Dziś w biodrach -1 cm ubytku, więc jest głupkowaty zaciesz. Obecnie 97, ma być 92...

Pogoda z rana zachęcała na wycieczkę w teren, obecnie słońce za chmurami i zaczęło mocniej wiać. Czy coś wyjdzie z pedałowania, tym samym, nie wiem.

Znowu zaczynam wpadać w jakiś dołek, a już sama nie wiem, czy mi psycha wysiada, że Krzysia nie ma, czy jak?!

Właśnie siedzę i słucham jak mój obiad dochodzi. Na całym moim piętrze pachnie wiórkami kokosowymi, więc apetycznie. Dziś zrobiłam innego devolaila. Mianowicie, obtoczony w 1,5 łyżeczki wiórków kokosowych, w środku 1/4 plastra ananasa, żeby się dobrze zwinął nie mogłam nic więcej dorzucić. Pachnie naprawdę apetycznie, miejmy nadzieję, że smakować będzie tak samo. Do tego przyrządziłam sobie sos tzatzyki, pół ogórka+150 gr j.naturalnego 0%, czosnek, suszony koper.

Kupiłam sobie dwa kosmetyki, mianowicie żel wyszczuplający rebuild oraz masło rebuild...

http://www.ziaja.com/offer/kosmetyki_1/cialo_1/cellulit_i_rozstepy,prod:koncentrat_wyszczuplajacy_w_zelu_.html

oraz

http://www.ziaja.com/offer/kosmetyki_1/cialo_1/cellulit_i_rozstepy,prod:maslo_do_ciala_ukierunkowane_ujedrnianie_1.html

Kupiłam, bo skład ma bardzo ciekawy. I być może okaże się skuteczny.

Moje motywacje na dziś:

 Biorę jej długość włosów, szczupłość nóg i spierd.... do Honolulu, może mnie nie dogoni. :P

 

 

7 maja 2012 , Komentarze (18)

Tak, moje drogie. Im więcej ćwiczę, tym waga wzrasta, mimo że dieta w ryzach... :) Śmieszne. Dziś na wadze ujrzałam 60.00! Dlatego zmieniam pasek.

Ale dla mnie ważniejsze są wymiary, więc się tym nie irytuję. Zmieniam pasek absolutnie... od 60 do 54...

Spoko, nie mam z tego powodu doła, bo ja aż tak bardzo nie chcę zobaczyć 54 na wadze, chcę po prostu być fit. :)

Dziś przejechane w terenie 10 km rowerkiem, więcej się nie dało, bo wiatr zimy dawał czadu konkretnie.

Kupiłam sobie super miskę z deklem do sałatki, spora 5 l... w Almie. Mieszadła do niej w komplecie. :) Polecam. Pięknie się prezentuje. :)

http://alma24.pl/produkt/225093642/komplet-cykoria-misa-5l-z-raczka-%2B-sztucce-sliwkowy

7 maja 2012 , Komentarze (10)

Zawsze byłam przeciwna jakimś gotowym sosom etc. Ale dziś będąc w Almie rzucił mi się w oczy sos paprykowy ostry. :) 100 gr-60 kcal... skład ma bardzo dobry, przecier z papryki, przecier pomidorowy, ciut cukru... Sos jest megarewelacyjny w smaku. 1 łyżka stołowa to 10 kcal i zdecydowanie wystarczy, żeby np. zjeść sobie ten sosik na mięsie. Polecam Wam gorąco. W smaku jest pyszny, mało kalorii no i samo zdrowie. Firma ROLESKI, cena ok. 4-5 zł. Nie pamiętam dokladnie, 250 ml. Stoi razem z innymi sosami... niestety na stronie Almy nie ma go, ale z łatwością można go znaleźć na półce. :)

Ooo... idę wypić magnez, bo oko mi lata.

6 maja 2012 , Komentarze (4)

Hej Motylki,

wczoraj wybrałam się z koleżankami na pizzę, której sama nie tknęłam. Chociaż nie powiem, że nie korciło. Jakoś wytrzymałam.

Nie mogłam spać coś w nocy... Padało. Co chwilę się budziłam, wierciłam. O 7 wygrzebałam się z łóżka. To co jest za oknem jakoś mnie nie fascynuje, bo chyba z roweru dziś nici... Mam nadzieję, że chociaż przestanie padać, to już będzie przyjemniej. Nie lubię deszczu. Nie lubię wiatru. Nie lubię burz.

 

ach..

och...

 

Bardzo chciałabym mieć takie ciało. Ale, żeby takie mieć, trzeba nie tylko jeść zdrowo, ale także ćwiczyć. Jak się śniadanie uleży, to zrobię trening Vitalii. I jak ta pogoda się poprawi, to zdecydowanie śmignę w teren rowerkiem.

A teraz kącik dla gruszek! Rozpoczął się czas wesel. :) I tutaj dwie sukienki, naszyjniki i jedna uniwersalna para butów. :)

+

+

 

...i również w granacie, druga stylizacja:

+

 

Miłego dnia. :)

 

5 maja 2012 , Komentarze (6)

Tak, moje drogie. Jak zrobić sobie dobrze?:) Zjeść to, co się lubi. A, że ja lubię de volaile dzisiaj sobie takowego zrobiła. W wersji light. :) Pół jednego cycka od kury delikatnie rozbiłam, posypałam z każdej strony przyprawą węgierską (chwała za tą przyprawę, nie zawiera glutaminianu sodu), następnie 2 kawałeczki sera, kawałek papryki konserwowej, zwinęłam, wbiłam wykałaczkę i wrzuciłam na patelnię. Do tego dorzuciłam jakieś 200 gram warzyw na patelnię z przyprawą włoską (oregano, bazylia w składzie). Wszystko na jednej łyżce oliwy z pestek winogron. Pod przykryciem, na delikatnej mocy się pichciło. Najpierw warzywka, mięso dorzuciłam później. Wyszło MEGAPYSZNE. Wrzucam Wam zdjątka. :-)

Na śniadanie standardowo owsianka, pół jabłka. Na 2 śniadanie pół jabłka z cynamonem+szklanka soku marchwiowego.

Później była jazda rowerem 14 km dziś zrobiłam. 55 minut.

No i obiadek w nagrodę. Zdrowy i pyszniutki.

 

A tu a'la devolaile z bliska już w czasie konsumpcji:

 

Ale ... ale! Rano po przebudzeniu i wypiciu kubka gorącej kawy powyginałam się na treningu Vitalii. Także jak na obecną chwilę dzień bardzo wzorowy. I niech tak już pozostanie. Tzn. pozostanie na pewno. :)

Jeszcze podwieczorek i kolacja mi została. Zobaczymy, co się urodzi.

Dziś kolejny mały kącik modowy dla gruszek. Mała stylizacja.

naszyjnik-Zara, gruszki mają to do siebie, że zostały obdarzone pięknymi długimi szyjami... pozwolić mogą sobie na taki naszyjnik... optycznie powiędza piersi... unikajmy długich wisiorów - one optycznie je pomniejszają

bluzka-Top Secret, górę mamy szczupłą, więc możemy sobie na tak skrojony top pozwolić :-)

spódnica-Top Secret - zamaskuje co nieco... długość w kolano, rozkloszowana, kolog - mega!

buty-Zara ... dla dziewczyn i kobiet, które wypracowały sobie zgrabne łydki polecam buty w kolorze habrowym, natomiast te, które mają ,,toporniejsze" zachęcam do tych w odcieniu różowy, grubszy obcas nie powoduje, że nasze nogi wydają się ogromne... uniwersalnie możemy ubrać te w beżu - zawsze bezpieczne... kolor pomaga optycznie wydłużyć nogi...

 

4 maja 2012 , Komentarze (15)

Hej Wam wszytskim!

dziś już drugi raz. W ramach treningu zrobiłam 13 km rowerem. :) Wczoraj 20. Jest moc. Na razie mam ochotę na pedałowanie, więc luzzzzzzzik.

Napiszę moje menu. Nie ma nic w nim z vitaliowej diety, więc:

śniadanie: owsianka z 4 łyżek płatków, mleko 0,5%, kawa

II śniadanie: 0,5 kromki chleba pełnoziar. z serkiem topionym paprykowym (pół trójkącika)

obiad: ryba pieczona z pomidorami i porem z 3 plastrami sera camembert+szpinak z łyżeczką mąki, śmietany 12%, szczyptą soli i cytryną

podwieczorek: 0,5 kromki chleba pełnoziar. z serkiem topionym paprykowym (pół trójkącika), jogurt Jogobella light

kolacja potarte pół dużego jabłka+średnia marchew+szczypta cukru trzcinowego

Kolacja to mój smak z dzieciństwa. :-) Tylko cukru mniej, ale i tak pyszności.

A teraz kącik modowy dla gruszek. Jak wydłużyć nogi, zamaskować miejsca problemczne, zaznaczyć ładną talię... Kilka moich propozycji. Dziś sukienki. :) Wszystkie z Top Secret.

W tej się lubuję od wczoraj wieczora. Zastanawiam się nad jej kupnem. Długa. Wyeksponuje szczupłe ręce, ramiona, zaznaczy talię, zamaskuje tą mniej ładną część ciała.

 

Coś na plażę, spotkanie z koleżankami przy kawie, zakupy... Wygodna, bawełniana, zwiewna.

Propozycja na jakąś uroczystość, ,,poważniejsze" wyjście.

Coś na imprezkę i nie tylko...

I tutaj znowu powrócę do stylu plażowego, luźnego... i romantycznego.

 

 

 

 

4 maja 2012 , Komentarze (16)

Hej laseczki...

mierzyłam się i w pasie mam 61-62, w biodrach (o zgrozo) 98!!!, czyli 0,5 cm więcej po tym złym wczesnokwietniowym szaleństwie. Uważam, że na wadze oscyluje w granicach 58 kg, tym samym nie odwiedzam jej. Czekam na lepsze czasy. W łydce 35! Szit! Rower jest jednak zbawienny. Kocham swój rower. Oto on:

Coś ważnego dla kobiet, czyli wygodne siedzonko. Nie wąskie, tylko normalne, tyłka sobie nie obiję. A poza tym siodełko jest amortyzowane. Rower jest dla mnie rewelacyjny. Zrobię zdjęcia live jak pojadę w teren. :)

A oto moja motywacja, długowłosa szczupła blondynka... w jeansach, na plaży. Ładnie opalona. Nie anoreksja... Kolor włosów jest. Kolor opalenizny jest. Reszta do zrobienia. :D

Blondynka leży u mnie na pulpicie. ;-)

Jejku, jakaś zmęczona dzisiaj jestem. Chyba przez tą pogodę, taką nijaką. Wciąż sączy z niba. Mogłoby już przestać, co śmignę w teren.

Pozdrawiam cieplutko.

3 maja 2012 , Komentarze (12)

Laseczki!

Muszę dodać wpis, bo rozpiera mnie duma. Nie pamiętam kiedy przejechałam prawie 20 km rowerem. No nie pamiętam... ale dziś przejechałam, bez chwili przerwy i jestem z siebie dumna. Jak nie zacznie siekać i walić z nieba to jeszcze na małą rundkę wybiorę się pod wieczór.

A to dwa zdjątka z jakże przyjemnej trasy... asfaltowa. Ruchu  samochodowego brak. Wokół sama natura. :) Lekkie wzniesienia. Pięknie.

 

i tutaj podobne:)

 

Ogólnie poleżałam bykiem półtora godzinki i opalałam plecy i zad, ale to słońce jakby chciało, a nie mogło i raczej niedobrązowiłam się tak jak z przodu, ale nieważne. Jeszcze nie raz słońce w tym roku zaszczyci Nas swoją obecnością.

Dziś z jedzeniem oczywiście wzorowo. Staram się jeść 4-5 posiłków dziennie. Na mój obiad przez ostatni tydzień gości ryba. :) Przyrządzam ją raczej podobnie, ale na zakończenie traktuję ją inaczej. Dziś np. filet rybki skropiony sokiem z cytryny, pieprz, ostra papryka, suszony koperek, kilka krążków pokrojnego pora... wrzucam na 20 minut do pierkarnika rozgrzanego na 180 stopni. Rybę piekę sreberku. Po 20 minutach wyjmuję i kładę np. plasterki sera zółtego, tak jak dziś... albo 3 plasterki sera camembert... albo rozbijam jajo. I wrzucam jeszcze na 5 minut. W przypadku rozbitego jaja jest to około 10-12 minut, zależy jak szybko się zetnie. :) Oczywiście jajo pruszę pieprzem i papryką. Ten drugi etap pieczenia już nie przykrywam ryby, otwieram sreberko i dochodzi sobie. :) Ryba w porach i serem jest megapyszna. Z jajem też lubię. Do tego dziś miałam kapkę kiszonej kapustki, aczkolwiek zawsze gości jako dodatek mizeria light :) 150 gr jogurtu naturalnego + pół startego ogórka + szczypta przyprawy tzatzyki (naprawdę kilka ziarenek do smaku) + troszkę suszonego kopru (nie mam jeszcze świeżego, więc suszony się sprawdza. Obiad jest zdrowy, niekaloryczny i syty. :) Filet z rybki ok. 120 kalorii + 60 kalorii ser + 110 kalorii dodatek w postaci mizerii light:)

Polecam:) I dodaję zdjęcia z dzisiejszego ucztowania.

Ryba w porach z żółtym serem, kapustka kiszona, mizeria ...

 

i troszkę bliżej...

 

I teraz moje cielsko. Grucha w zebrę. ;-)

 

 

małe cycuszki, toporne giry... ale za 5-6 kilogramów będzie lepiej!

 

Pozdrawiam wszystkich pedałujących.

 

 

3 maja 2012 , Komentarze (5)

Hej Wariateczki!

Wczorajszy mój wpis, raczej bardziej esejowy, miał na celu ukazanie jak człowiek jest głupi, że nie potrafi nad sobą zapanować. Jest w tym coś.

Właśnie siedzę z maseczką na głowie, ale zaraz zmywam. Ubieram się i hop na rower. Z dietą u mnie nadal OK. Nie grzeszę. Tak jakby cellulit mi sie zmniejszył? Sama nie wiem. Ale nadal mało jędrna dupa psuje efekt całościowy.

Buźka! miłego DNIA:)

2 maja 2012 , Komentarze (6)

Zniechęcenie do odchudzenia polega na tym, że to tak długo trwa. I że po drodze zdażają się różne niechciane wpadki. I tym samym proces ,,schodzenia z niechcianie wielkich ud, dupy" trwa dwa, a nawet trzy razy dłużej niż byśmy chcieli.

Tym samym postanowiłam nie dawać dupy, zrezygnować z alkoholu - nawet w ten majowy weekend. Jak człowiek ma na plaży czuć się jak cysterna, szafa trzydrzwiowa, waleń, czy inny hipopotamowiec to wolę nie żreć, nie chlać i w miarę chęci ruszyć dupiastą galaretę!

Człowiek się kurwa męczy z tymi kilogramami, żeby być choć troszkę szczęśliwszym, ale oczywiście sam sobie w kaszę dmucha, sam sobie dołki kopie. A kto sobie dołki kopie, ten idiota i tyle. No tak jest! Następnym razem jak ktoś mi zaproponuje jakiekolwiek niegodne mnie świństwo, podziękuję. Delikatnie mówiąc.

Miałam różne etapy. Nawet takie, że mówiłam sobie, że do cholery trzeba być w życiu szczęśliwym, że coś od niego nam się należy, więc czemu nie zjeść pizzy? No i masz babo placek. Masz dupo dupę dużą.

Ja chcę schudnąć już raz na zawsze do połowy czerwca i mieć na wszystko totalnie wyjebane. Przejść na stabilizację, ćwiczyć nadal i w końcu pokochać swoje ciało. Już raz osiągnęłam cel i zajebiście go zaprzepaściłam.A czułam się rewelacyjnie.Mega! Ale tym razem tego nie zrobię. Nie mogę już, bo zakończy się to depresją. Niska samoocena jest wynikiem tylko mojej dolnej części ciała.

Nie wiem ile teraz waże. Czuję, że nie te paskowe 57, po obżarstwie dwutygodniowym... oscyluję, że około 59, więc jeszcze 2 tygodnie na wadze nie staję, żeby nie wpiedolić się w jakiś dołek... który sama własnoręcznym szpadlem wykopałam.

 

Dziewczyny, nie ma co! Ostatni dzwonek, żeby nie straszyć na plaży. Żeby czuć się dobrze we własnym ciele.

 

Buźka!

Dziś ukrywam się przed słońcem, siedzę w domu. Trzeba zerknąć na mgr.