mam chwilę, więc piszę, bo wieczorem raczej czasu na to nie będzie,bo idę na festyn. tak więc dziś rano pozytywne zaskoczenie...
waga pokazała mi między 70,8, a 71,2 chyba pora kupić nową, bo coś za duże wahania ma ta moja.
teraz kupię analityczną, bo wskazuje poziom wody i mięśni w organizmie i można dokładniej się kontrolować.
zacznę się nad nią rozglądać..
rano zauważyłam zmiany w moim wyglądzie. brzuszek zdecydowanie mniejszy, bo w końcu ponad 7 kg mam mniej. no i nogi... uda... jakaś różnica jest.. może niewielka, ale jednak
wskoczyłam w rajstopki, tunikę, kalosze i poszłam na spacerek. czuję się dużo lepiej. nie pamiętam kiedy ostatnio wyszłam na miasto w rajstopach i pokazałam swoje nogi, ooo..
dzisiaj pierwsze i ostatnie grzeszki za mną
na śniadanie pół bułki z serem i szynką
potem 5 chrupków świętokrzyskich, czy jakiś tam ( bo byłam już zobaczyć na festynie i mój kochany się skusił, więc podjadłam od niego trochę )
no i mój największy grzech ... jedna gałka loda.. snickers..
to nic..
na obiad była mała porcja rosołku, za parę godzinek zjem jakąś kolacyjkę i to koniec na dziś, mam nadzieję..
dzisiaj odpuszczam ćwiczenia,bo będzie dużo spacerków.. :)
aaa, a jutro być może jadę do Elbląga oglądać samochód z moim Kochaniem.. ale na pewno się jeszcze odezwę jutro :)
powodzenia dziewczyny
P.S.
w przyszłym tygodniu ma być cieplej, chyba kontynuuję skakankę aż do końca lipca, bo potem basen..