Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MONlKA

kobieta, 29 lat, Laska

166 cm, 73.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Na Sylwestra pójdę w czarnej mini i powitam Nowy Rok najlepiej jak się da!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 października 2013 , Komentarze (2)

Brakuje mi cukru w organizmie, który powinnam była ograniczyć do zera...
dziś czas na @, ochota na słodycze maksymalna no i ...musiałam! :( kupiłam sobie batoniki Kinder i znadłam ze 4. Ale nie ma co ubolewać, po prostu nie dałabym rady inaczej. 

Moje menu:
6:00 - kromka chleba z almette ogórkowym
9:00 - makaron spaghetti z sosem pomidorowo-marchewkowym (mały słoiczek - sos własnorobny)
12:00 - activia, jabłko
((( 13:30 - 4 batoniki Kinder (te małe)))
15:00 - zupa krem z kalarepki z przepisu z Vitalii, mmm, pychota! + groszek ptysiowy
17:00 - rybka na parze z małą ilością ziemniaczków

na jutro chyba ugotuję risotto, albo makaron ze szpinakiem, hmmm, nie chce mi się stać przy garach. stresuję się - jutro konkurs, a ja nadal nie poświęciłam za dużo czasu na naukę. rozwiązuję testy i popełniam dużo błędów-boję się porażki, a wiem, że takowa będzie. :(

22 października 2013 , Skomentuj

walka trwa.  z moją chorobą i brakiem silnej woli, oj tak..
dzisiejsze menu
6:00 - kromka chleba z pastą łososiową
9:00 - potrawka (makaron z warzywami)
11:30 - kefir
13:30 - BoboVita - deserek jabłkowo-jagodowy (da się zjeść :))
15:30 - jeden mielony (nie powinnam była) + ziemniaki i sos samorobny
17:30 - lody własnorobne śmietankowe i killka biszkoptów
chyba dodam jeszcze kolację - makaron z sosem pomidorowym, bo będę robić na jutro do szkoły i na pewno coś podjem :P


Jest dobrze... jeszcze się trzymam :)
Przysiady skończyłam, bo moje kolano...ałć.. ale dziwi mnie to,bo tyle filmików się naooglądałam, żeby wykonywać je poprawnie, a mimo to moje kolana nie dały rady, a właściwie jedno kolano. Dobra, biorę się za projekt stoiska targowego i naukę  :((

20 października 2013 , Komentarze (1)

Rewolucji w jedzeniu ciąg dalszy.

Moje dzisiejsze menu? Troszkę było odstępstw od tego, czego nie mogę, ale ja prawie wszystkiego nie mogę jeść z tymi chorymi jelitami ! :(

Na śniadanie jajecznica z serem i łososiem, do tego 1 bułeczka z serkiem topionym i plastrem pomidora (oczywiście bez skórki).
Następnie na obiad ryż z sosem słodko-kwaśnym i pierś z kurczaka smażona w papirusie bez tłuszczu z ziołami prowansalskimi.
Na deser kawałek serniczka, kubuś do picia, dwa żelki.
Na kolację będzie potrawka warzywna ugotowana w 100% bez chemii. Bałam się smaku, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do glutaminianu i  bez niego nic nie smakuje jak powinno, ale jednak - udało się.

ZAPRASZAM DO MOJEGO PRZEPISU:

gotowałam na kostce rosołowej bio bez glutaminianu:

doprawiałam przyprawą do rosołu podlaską bez chemii:

Wyszło naprawdę rewelacyjne a jakie zdrowe!!! Sam bulion był wyśmienity, oczywiście bez przypraw średnio, ale po doprawieniu palce lizać!! Byłam mile zaskoczona :))) Jutro zabieram porcję ze sobą do szkoły, ugotowałam na zapas.

19 października 2013 , Skomentuj

No i zaczął się kolejny dzień na zdrowej żywności dla dzieci.
Wiecie co? Głupio to zabrzmi, ale ta choroba może zmienić całe moje życie na zawsze. 
Teraz przez miesiąc jestem zmuszona jeść rzeczy bez glutaminianu, same zdrowe, dla dzieci, kaszki, papki, deserki, obiadki Gerbera. Na pewno smacznie nie będzie, choć czytałam,że musy owocowe są całkiem, całkiem :) 
Obiadki kupiłam Gerbera, ale mam zamiar później sama je sobie gotować do tego słoiczka i do szkoły :) Już szukałam dobrych przepisów... Będę gotować makaron lekkostrawny z sosem na przecierze, z kurczaczkiem, albo np. marchewka gotowana. Myślę, że dam radę.

Mam nadzieję, że nie zmarnuję tej szansy i niektóre zdrowe nawyki we mnie zostaną. Ostatnio się zapuściłam, choć waga stoi... Ale wiem, że jeśli jadłabym dietetycznie - schudłabym, bo mój tryb życia jest ostatnio dość ruchliwy. Teraz myślę, że pierwszy raz od X miesięcy waga ruszy. Dostanę kopa i polecę już na maksa! I w wakacje będę miała piękne ciało, Boże, czemu ciągle wydaje mi się, że to tylko marzenia.

Moją największą motywacją na dziś jest : kropecka
COŚ PIĘKNEGO!!! i te pośladki, jaaa, chcę takie!!!

Kiedy będę wątpić w siebie - spojrzę na jej zdjęcia.
Mam zamiar zmienić jedną rzecz - zacząć ćwiczyć. Nie pamiętam, kiedy ostatnio to robiłam ze względu na szkołę. Na szczęście konkurs z historii już w czwartek - nic nie umiem, więc modlę się, żeby tylko nie ostatnie miejsce. Moje problemy ze zdrowiem wzięły górę, nie było czasu na dodatkową naukę, skoro ledwo nadrabiałam podstawowy program szkolny. Więc w czwartek- po konkursie - nie będę musiała zostawać już po lekcjach na przygotowania! więcej będzie czasu.. aha,no i zaczęłam spacerować :))) 
i zastanawiam się nad przysiadami...
ale...
jak mój kręgosłup? który nie jest w najlepszej formie? :(
zobaczymy, spróbuję...


chcę to zrobić przede wszystkim dla siebie. chcę walczyć o piękne ciało, o piękny brzuszek. i w sumie - nie tylko dla siebie, ale też dla mojego Narzeczonego, który oczywiście " kocha mnie taką jaką jestem", on też nie ćwiczy za dużo, jest "misiaczkiem" bez wyrzeźbionej klaty, ale wiem, że chciałby mieć apetyczną kobietę, a nie taki flak :((( Jego też zachęcam do ćwiczeń,  chcieliśmy ćwiczyć razem z Chodakowską, ale się nie udało, ze względu na źle zoorganizowany czas. A On sam się nie ruszy. Może, gdy zobaczy moje efekty to się zmotywuje :) Chcę mu dać najlepszy przykład.

A teraz lecę sprzątać, a potem jedziemy na zakupy i do Multikina na "Chce się żyć" - mam nadzieję, że film będzie dobry.

Aaaale mi jeździ w tych jelitach brrrr. ;)
MIŁEGO DNIA! :*

18 października 2013 , Skomentuj

Hej Kochane, znalazłam parę minut, żeby do Was napisać. Tyle się u mnie wydarzyło... nie macie pojęcia.

Zacznę od tego, że moje problemy skórne wcale nie okazały się alergią na proszek. Prawdopodobnie jakiś "owad" gryzł mnie, być może nawet miałam świeżb. W zeszłą środę zaczęłam leczenie specjalnym płynem, który działa ogólnie na wszystkie świństwa, które mogły się do mnie przypałętać. Tego samego dnia pojawiło mi się nowe ugryzienie-na dłoni, które okropnie swędziało i... rozdrapałam :( wiem,wiem....  zaczerwieniło się, zaropiało, nagle zaczęła iść czerwona szrama w stronę ramienia, halo-coś jest nie tak?

pojechałam na pogotowie, gdzie kazali mi przebić ten "bąbel ropny" SAMEJ! i antybiotyk.
rano wstałam, a zakażenie jest JESZCZE DALEJ, nudności, ból brzucha ogromny, gorączka, wysypka i rumień na całym ciele.. znów do lekarza!

tam natychmiast zastrzyki ze sterydami 2x dziennie, pełno tabletek, okłady, opatrunki. Pani doktor wystraszyła się i skrytykowała lekarza z pogotowia, który kazał mi to samej przebijać... prawdopodobnie mogłam sobie pogorszyć. super 

od tego czasu moje bóle brzucha i nudności nie ustępują. piłam dużo mięty, dbałam o dietę bardziej niż zwykle. najgorsze jest to, że czuję jak jelita się ruszają, nie pracują prawidłowo.

byłam dziś u lekarza. uszkodzone kosmki jelitowe, jakieś zapalenie. tabletki. znów tabletki. Boże, co tydzień coś na zmianę. Nie chcę myśleć jak na to reagują moje narządy.  Żeby terapia tabletkami dojelitowymi była skuteczna muszę przejść na ścisłą dietę, oczywiście żadnych odstępstw. Inaczej zapalenie się rozwinie, boję się, że trafię do szpitala, więc spinam się i trzymam diety.

A moja dieta to: Bobofruit'y, Gerbery, kaszki manne dla dzieci, wszystko bez przypraw, same warzywka gotowane, ale tylko marchew, pietruszka,seler, bo strączkowe nie wchodzą w grę. Jogurty naturalne, kefiry, ciemny chleb, kurczak, płatki...Wszystko, co lekkostrawne i co najważniejsze - BEZ GLUTAMINIANU SODU, który jest wszędzie. :( Dzisiaj gotując zupę chciałam ją czymś przyprawić,ale i Vegeta  i Maggi i kostka rosołowa zawierają to gówno :( Niestety, dodałam trochę kostki-nie dałabym rady zjeść tej "wody" , ale jutro poszukam w sklepie ze zdrową żywnością jakiś przypraw... 

Na początku się załamałam. Teraz myślę, że ma to jakieś plusy - zmiany w moim żywieniu DEFINITYWNE. Moja mama też trochę się przestawia, nawet zamierza odstawić sosy w proszku, które są takim okropnym świństwem. Mam nadzieję, że wyjdzie mi to na dobre.

 I teraz druga kwestia- modlę się, żeby nie było JOJO :( Te wszystkie rzeczy, które mogę jeść nie mają zbyt wiele kalorii, ale mogę się nimi najeść do syta bez problemu tj. te kaszki, gerbery i warzywka. Ale będę dbać o to, żeby jeść te 5 posiłków. No i do picia tylko woda i herbatka...

I tak przez miesiąc...
Musi pomóc... Mam już zaopatrzenie w kuchni. Jutro danie główne Kaszka mleczno-ryżowa malinowa. Hahahaha, ciekawe... I nie jadłam jeszcze tych Gerberów, boję się ich, mama mówi, że okropne.. ale w sumie - kiedyś były inne - miały inny smak.. A teraz kupiłam sobie makaron spaghetti - nie liczę na cud, ale mam nadzieję, że da się zjeść.

JADŁYŚCIE KIEDYŚ TO JEDZENIE DLA DZIECI? NAPRAWDĘ JEST TAKIE OKROPNE? :((

2 października 2013 , Komentarze (2)

Wybaczcie mi moją nieobecność, zostaję po lekcjach na przygotowania do konkursu z historii,który jest za miesiac,nie mam czasu jeść ani ćwiczyć,więc waga stoi. Wrócę tu na stałe po tym konkursie; / ;(((

22 września 2013 , Komentarze (1)

Męczy mnie choroba od poniedziałku. Do czwartku leżalam w łóżku, na weekend było lepiej, teraz znów nie jest za dobrze. Nie ćwiczę. Osłabienie jest koszmarne. Brak sił. Uderzenia gorąca. NIENAWIDZĘ GRYPY.

Waga się utrzymuje. Mimo, że dziś przesadziłam z jedzeniem... nie byłam na siłowni 2 tygodnie? masakra, muszę iść mimo samopoczucia. brakuje mi tego wycisku! jutro się postaram pójść, a teraz czas na lekcje!

14 września 2013 , Komentarze (3)

nie napisze zbyt wiele, dziś wreszcie ślub mojego brata,więc biegnę do fryzjera :))
trzymajcie kciuki, żeby świadkowa nie zaliczyła żadnej wtopy :P


DIETĘ W WEEKEND ODPUSZCZAM,wiecie jak to na weselu :P

10 września 2013 , Komentarze (4)

Dziś też nie wyszło, ale było lepiej, zdecydowanie.
Moje menu dzisiejsze:
Śniadanie - pół szklanki mleka+płatki nestle fitness (mała garstka)
II śniadanie - jogurt pitny brzoskwiniowy + dwa ptasie mleczka ;/
W południe - jabłko + miseczka malin z ogrodu
Po południu - grahamka 
Obiad - porcja żurku z ziemniakami
Kolacja- serek wiejski lub jej brak jeśli nie będę głodna

także nie ma tragedii, ale rewelacji też nie. mogłoby być lepiej, brzuchol nadal odstaje okropnie, bleee... straszne to jest! nie chcę go! w ogóle!!! 

a teraz czas na pracę na malarstwo ;/
ładna pogoda za oknem,poszłoby się na rower, ale...LEKCJE ;/